"Sąd Rejonowy w Poznaniu uchylił postanowienie prokuratury o środkach zapobiegawczych nałożonych na mnie" - napisał w czwartek na Twitterze mecenas Roman Giertych. Wcześniej, w połowie listopada, poznański sąd podjął decyzję o wstrzymaniu ich wykonalności ze względu na zażalenia złożone przez jego pełnomocników. Wobec mecenasa zastosowano między innymi pięć milionów złotych poręczenia majątkowego i zawieszenie w czynnościach adwokata.
Poznański sąd okręgowy nie uwzględnił 16 października zażaleń prokuratury na decyzję sądu rejonowego z 17 października dotyczącą braku aresztu wobec Ryszarda Krauzego i trzech innych osób w śledztwie dotyczącym spółki Polnord. Decyzja ta pośrednio dotyczy także Romana Giertycha, wobec którego prokuratura - w tej samej sprawie - również chciała wystąpić z wnioskiem o areszt. Mecenas w tym czasie przebywał w szpitalu i - jak twierdzą obrońcy i on sam - był nieprzytomny. Dlatego ich zdaniem zarzuty w tej sprawie nie mogły mu zostać przedstawione.
Dzień później Giertych informował, że Sąd Rejonowy w Poznaniu wstrzymał wobec niego "wykonalność wszystkich środków zapobiegawczych zastosowanych przez Prokuraturę Regionalną". Wobec mecenasa zastosowano między innymi pięć milionów złotych poręczenia majątkowego i zawieszenie w czynnościach adwokata.
Giertych: sąd uchylił postanowienie prokuratury
W czwartek mecenas napisał zaś w mediach społecznościowych, że "Sąd Rejonowy w Poznaniu uchylił postanowienie prokuratury o środkach zapobiegawczych" nałożonych na niego. "Prokuratura ani nie uprawdopodobniła zarzutów, ani mi ich nie postawiła. Postanowienie jest prawomocne" - dodał Giertych na Twitterze.
Mecenas Wende: sąd w całości podzielił argumentacją obrony
Jeden z obrońców Giertycha, mecenas Jakub Wende, po zakończeniu czwartkowej rozprawy przekazał, że "Sąd Rejonowy Poznań-Stare Miasto przed chwilą ogłosił postanowienie, w którym w całości podzielił argumentacją obrony i uchylił skażone postanowienie Prokuratury Regionalnej w Poznaniu".
- Niezwykle istotnym jest, że sąd podzielił wszystkie argumenty. To znaczy zarówno te wynikające z przepisu artykułu 249 paragraf 1 Kodeksu postępowania karnego, czyli tak zwaną przesłanką ogólną i sąd stwierdził, że prokuratura regionalna nie uprawdopodobniła popełnienia zarzucanemu mu czynu - powiedział. - Czyli tym samym sąd potwierdził wcześniejsze postanowienia tutejszego sądu rejonowego w sprawie aresztu co do innych osób oraz postanowienia sądu okręgowego, który rozpoznawał zażalenie prokuratury na to właśnie postanowienie - wyjaśniał.
§ 1. Środki zapobiegawcze można stosować w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, a wyjątkowo także w celu zapobiegnięcia popełnieniu przez oskarżonego nowego, ciężkiego przestępstwa; można je stosować tylko wtedy, gdy zebrane dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo, że oskarżony popełnił przestępstwo.
Wende dodał, że "przede wszystkim sąd przyznał także rację, że pan mecenas Giertych w tym postępowaniu nie ma statusu podejrzanego".
O czwartkowej decyzji sądu poinformował również na Twitterze, dodając, że "działania prokuratury rażąco naruszyły prawo i były nieetyczne".
Prokuratura: decyzja sądu jest zagrożeniem dla prawidłowego toku i efektów postępowania
Poznańska prokuratura regionalna wydała w czwartek komunikat, w którym oceniła, że decyzja sądu "jest zagrożeniem dla prawidłowego toku i efektów postępowania".
Podaje, że "już następnego dnia po wstrzymaniu przez sąd wykonalności środków zapobiegawczych" mecenas wyjechał z Polski. "Uniemożliwia prokuraturze wykonywanie zaplanowanych czynności procesowych, mając samemu możliwość wpływania na świadków i prawidłowy tok śledztwa. Wykorzystuje to m.in. poprzez swoją aktywność w mediach" - dodano.
W komunikacie czytamy również, że mecenas "od listopada bez usprawiedliwienia nie stawia się na przesłuchania w Prokuraturze Regionalnej w Poznaniu, mimo wielokrotnych wezwań i przesuwanych terminów". Oceniono, że Giertych narusza prawo i "ukrywa się przed organami ścigania".
Pełnomocnik Giertycha o komunikacie prokuratury
Mecenas Wende w rozmowie z TVN24 odniósł się do wystosowanego przez prokuraturę komunikatu. Przyznał, że Giertych wyjechał na krótko za granicę, jednak tylko po to, aby się przebadać po pobycie w szpitalu. - To jest jego prawo. Krótkotrwale wyjechał, żeby rzeczywiście się zbadać - wyjaśniał.
Wende skomentował także prokuratorskie wezwania, o których napisano w komunikacie, czyli - jak mówił - na 27 listopada i 2 grudnia. - Myśmy zostali o tym zawiadomieni, mecenasowi Giertychowi te zawiadomienia nie zostały doręczone - podkreślił.
- Natomiast myśmy również zostali zawiadomieni o tym, że 4 grudnia biegli mają się wypowiedzieć, co do stanu zdrowia pana mecenasa Giertycha i czy może on brać udział w czynnościach. Czyli 4 grudnia biegli dopiero mieli się wypowiedzieć, a prokuratura wcześniej wzywała go na przesłuchanie, nie wiedząc, czy może tę czynność przeprowadzić ze względu na stan zdrowia - zauważył.
Zażalenia pełnomocników mecenasa
Wobec Romana Giertycha prokuratura zdecydowała w połowie października o zastosowaniu środków zapobiegawczych w postaci 5 milionów złotych poręczenia majątkowego, zawieszeniu w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju oraz dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi.
Obrońcy prawnika złożyli następnie zażalenia na postanowienie prokuratora o zastosowaniu środków zapobiegawczych.
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu prokurator Anna Marszałek informowała 4 listopada, że zostały one przekazane do sądu.
Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu w rozmowie z TVN24 wyjaśnił, że sąd "po zapoznaniu się z aktami sprawy i treścią wniosków obrońców uznał, że do czasu rozpoznania zażalenia zasadne jest wstrzymanie wykonania postanowienia" o środkach zapobiegawczych. Wyjaśniał wówczas, że wobec tego wykonalność środków zapobiegawczych "jest wstrzymana" i "nie mają one racji prawnej do stosowania". - Nie mają takiej mocy wiążącej, jakby miały w sytuacji, gdyby postanowienie stało się prawomocne, czyli gdyby sąd nie uwzględnił zażalenia - wytłumaczył.
"Nasz klient nie jest podejrzanym z prawnego, formalnego punktu widzenia"
Pełnomocnicy Giertycha twierdzą, że zarzuty w tej sprawie nie zostały mecenasowi skutecznie postawione, ponieważ, kiedy były odczytywane, Giertych był nieprzytomny. Adwokat przebywał wówczas w szpitalu, do którego trafił po tym, jak zemdlał w trakcie przeszukania jego domu przez CBA. Jeden z jego pełnomocników Jakub Wende wyjaśniał, że "prokuratura usiłowała ogłosić naszemu klientowi zarzut i zrobiła to w sposób nieskuteczny, to znaczy ten zarzut nigdy nie został ogłoszony".
Źródło: tvn24.pl, TVN24