Nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna po dwóch godzinach posiedzenia odroczyła bez terminu dalsze rozpatrywanie wniosku o uchylenie immunitetu sędziemu izby karnej Sądu Najwyższego Włodzimierzowi Wróblowi. Prokuratura Krajowa chce mu postawić, podobnie jak dwóm innym sędziom SN, zarzuty "nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami".
Sędzia Włodzimierz Wróbel będzie gościem Agaty Adamek w piątek w "Jeden na jeden" o godzinie 7.30
O decyzji Izby Dyscyplinarnej poinformowali media jej rzecznik prasowy Piotr Falkowski oraz obrońcy sędziego Włodzimierza Wróbla, którzy wyszli z sali rozpraw. Jak przekazano, Izba Dyscyplinarna nie przystąpiła jeszcze do merytorycznego rozpoznawania sprawy, która jest na etapie rozpatrywania wniosków złożonych przez obrońców. Jak powiedział Falkowski, jeden z wniosków dotyczy wyłączenia przewodniczącego w tej sprawie sędziego Adama Tomczyńskiego.
Sędzia Wróbel nie uczestniczył w posiedzeniu
Prokuratura Krajowa informowała w marcowym komunikacie, że jej Wydział Spraw Wewnętrznych wystąpił o uchylenie immunitetów trzem sędziom Sądu Najwyższego, którzy "doprowadzili do bezprawnego pobytu dwóch osób w zakładach karnych". Jednym z tych sędziów jest Włodzimierz Wróbel, który w 2020 roku był jednym z kandydatów na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. To on, podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN, otrzymał najwięcej głosów spośród kandydatów na to stanowisko. Wróbel wygłaszał również uzasadnienie uchwały trzech izb SN, która dotyczyła zasiadania w składach sędziowskich osób wskazanych przez nową, wybraną przez polityków, KRS.
Posiedzenie nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej rozpoczęło się przed południem. Wniosek prokuratury rozpatrywał trzyosobowy skład nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej pod przewodnictwem sędziego Adama Tomczyńskiego. W składzie byli jeszcze sędziowie Jarosław Duś i Adam Roch.
Sędzia Wróbel nie uczestniczył w posiedzeniu. Przed sądem Izbą reprezentowało go troje pełnomocników: sędzia SN Wiesław Kozielewicz, mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram i mecenas Agnieszka Helsztyńska.
Niewpuszczeni prawnicy
Na salę rozpraw chcieli wejść także przedstawiciele organizacji społecznych, dwoje adwokatów. Policja na polecenie Izby Dyscyplinarnej zagrodziła im drogę i nie wpuściła na salę. Prawnicy zapowiedzieli w związku z tym złożenie doniesienia o popełnieniu przestępstwa. Jak przekazali później, policjanci zatrzymali ich i kazali im się wylegitymować.
Do Sądu Najwyższego przybył w związku z tym zdarzeniem prezes Naczelnej Rady Adwokackiej mec. Przemysław Rosati, który zapowiedział, że adwokatura przyjrzy się czwartkowemu zajściu. - Ja sobie nie wyobrażam takich zachowań, w których adwokat, na spokojnie, zgodnie z Prawem o adwokaturze, nie może wykonywać swoich powinności. Niezależnie od tego czy jest obrońcą, czy jest na przykład pełnomocnikiem innej strony, która chce przystąpić do postępowania - dodał. Zaznaczył, że wszystkim chodzi o to, żeby wymiar sprawiedliwości w Polsce był transparentny.
"Zemsta na człowieku, którego nie można było w inny sposób dotknąć"
Przed budynkiem SN o godzinie 11 zgromadziło się kilkanaście osób wyrażających wsparcie dla sędziego Włodzimierza Wróbla. Obecni są między innymi przedstawiciele Wolnych Sądów, Komitetu Obrony Sprawiedliwości i Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", a także politycy KO, w tym Borys Budka.
Były pierwszy prezes Sądu Najwyższego, sędzia w stanie spoczynku profesor Adam Strzembosz, który pojawił się w czwartek przed Sądem Najwyższym, powiedział, że "grupa osób, która siebie nazywa Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego rozpoznaje sprawę wybitnego, prawdziwego sędziego, która to sprawa dotyczy czynu, którego nie było".
Dodał, że sędzia Wróbel nie miał obowiązku sprawdzenia, że określona osoba przebywa w zakładzie karnym czy nie, był sprawozdawcą.
Ocenił, że to "zwykła i mało skuteczna zemsta na człowieku, którego nie można było w inny sposób dotknąć ze względu na jego nieskalaną postawę życiową i wysoki poziom orzecznictwa".
- Wstyd – tyle można powiedzieć – dodał.
"Chodzi o odwet"
Koordynatorka Komitetu Obrony Sprawiedliwości Maria Ejchart-Dubois powiedziała, że "z pewnością w tej sprawie nie chodzi o administracyjno-techniczną czynność, której wykonania rzekomo zaniechał pan profesor".
- Chodzi o odwet, o odwet wobec sędziego, który jest niezależny, niezłomny, odważny w walce o niezależność Sądu Najwyższego. Chodzi też o upokorzenie sędziego, złamanie jego autorytetu, czego nie da się uczynić w ten sposób – oceniła.
"Analizy doprowadziły do wniosku, że nie naruszono w tej sprawie przepisów"
Sędzia Sądu Najwyższego Michał Laskowski, kierujący Izbą Karną SN, mówił, że "rzeczywiście półtora roku temu w Izbie Karnej doszło do nieprawidłowości". – Doszło do uchybienia polegającego na tym, że nie wykonano decyzji sądu i nie zwolniono z zakładu karnego człowieka, który powinien być z niego zwolniony na podstawie tego wyroku – mówił.
Dodał, że "zarówno wtedy, czyli jesienią 2019 roku, jak i obecnie ówczesna pani pierwsza prezes sądu Najwyższego i obecna pani pierwsza prezes Sądu Najwyższego zleciły szczegółową analizę tego zdarzenia".
Doprecyzował, że były dwa takie zdarzenia. – Obie te analizy doprowadziły do wniosku, że nie naruszono w tej sprawie przepisów, a w szczególności nie naruszyli tych przepisów sędziowie, zwłaszcza profesor Włodzimierz Wróbel – powiedział sędzia Laskowski.
- W tej sytuacji należy sobie zadać pytanie, dlaczego Prokuratura Krajowa decyduje się na tak poważną decyzję, jaką jest wniosek o uchylenie immunitetu, czyli umożliwienie postawienia sędziemu zarzutu popełnienia przestępstwa – dodał.
Przyznał, że nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie, ale – jak dodał – "nasuwa się skojarzenie z tym, że pan profesor Wróbel odegrał bardzo ważną rolę przy wydawaniu uchwały trzech połączonych izb Sądu Najwyższego, że uzyskał największą liczbę głosów jako kandydat na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, że wreszcie konsekwentnie i publicznie krytykuje dobrą zmianę w wymiarze sprawiedliwości".
Sędzia Wróbel: Można się oczyścić przed sądem. Izba Dyscyplinarna sądem nie jest
Prezes Laskowski odczytał też list sędziego Wróbla skierowany do zgromadzonych. Sędzia SN podziękował w nim "za wsparcie i wyrazy sympatii, którymi czuje się zawstydzony".
"Wsparcie, jakie otrzymałem od państwa i wielu innych osób, odbieram nie tylko osobiście, traktuję je przede wszystkim jako głośny protest przeciwko zastraszaniu i nękaniu tych wszystkich prokuratorów i sędziów sądów powszechnych i administracyjnych, którzy chcą postępować w zgodzie z własnym sumieniem i wiedzą prawniczą" – napisał sędzia w liście odczytanym przez prezesa Laskowskiego.
Dodał, że "dzisiaj spełnianie politycznych oczekiwań mogłoby nam, prawnikom, zapewnić święty spokój, a pewnie i jeszcze wdzięczność rządzących przybierającą postać w konkretnych korzyściach i stanowiskach". – "Wystarczyłoby tylko wygodnie milczeć" – zaznaczył.
"Państwa obecność przed Sądem Najwyższym traktuję jako niezgodę na to milczenie w sytuacji niszczenia ostatnich niezależnych instytucji kontrolujących władzę" – napisał sędzia Wróbel.
"Zarzut popełnienia przestępstwa to poważne oskarżenie bez względu na to, komu jest stawiany i z jaką intencją. W państwie prawa można się oczyścić z takiego zarzutu przed sądem. Izba Dyscyplinarna sądem nie jest" – podkreślił.
Rzecznik Izby Dyscyplinarnej: takiej sprawy jeszcze nie było
Rzecznik Izby Dyscyplinarnej SN Piotr Falkowski mówił w czwartek dziennikarzom, że są trzy oddzielne wnioski o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej trzech sędziów SN.
- Dzisiaj mamy pierwszą. Rzecz dotyczy sędziego Sądu Najwyższego i jeszcze dotyczy wydarzeń dość niedawnych i sędziów czynnych. Jest to sprawa bardzo trudna i zrozumiałe są kontrowersje i różne opinie na ten temat – ocenił.
Pytany, jakie mogą być ewentualne konsekwencje, jeśli Izba Dyscyplinarna uchyli immunitet czynnemu sędziemu SN, powiedział, że jeszcze takiej sprawy nie było. - Jest inna głośna sprawa czynnego sędziego Sądu Najwyższego, ale ona ciągle trwa – dodał
- Gdyby doszło do uchylenia immunitetu, to sąd pewnie wyda też uchwałę, podejmie też decyzję co do ewentualnie innych konsekwencji – powiedział Falkowski. - Zostawmy to dla sądu. Z pewnością w grę wchodzi także zawieszenie i obniżenie wynagrodzenia, ale czy tak będzie, to sąd zdecyduje – dodał.
Co twierdzi prokuratura?
Prokuratura "po ewentualnym uchyleniu przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego immunitetów sędziom prokuratura zamierza postawić im zarzuty nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami". "Zgodnie z nimi w sytuacji wydania orzeczenia uchylającego prawomocny wyrok lub zawieszającego jego wykonanie koniecznym jest wydanie przez sędziego nakazu zwolnienia skazanego, jeśli odbywa on orzeczoną karę" - dodano w komunikacie.
Jedna ze spraw, o której wspomina prokuratura, dotyczy Wróbla i Andrzeja Stępki.
"Sędziowie Andrzej S. i Włodzimierz W. – ten pierwszy jako przewodniczący składu orzekającego, a drugi jako sprawozdawca – zasiadali w składzie Sądu Najwyższego, który 16 października 2019 r. uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Zamościu z 27 lutego 2018 r. wobec mężczyzny skazanego na 2 lata pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym" - napisała Prokuratura Krajowa w komunikacie.
Śledczy twierdzą, że sędziowie, "wbrew obowiązkowi nie sprawdzili, czy kara jest już wykonywana". "Kroki takie podjęto dopiero po telefonie funkcjonariusza Służby Więziennej z zakładu karnego, w którym skazany był osadzony, wydając nakaz zwolnienia 18.11.2019 r. Wskutek zaniechań sędziów mężczyzna spędził bezprawnie ponad miesiąc w zakładzie karnym" - napisano w komunikacie.
Kolejna sprawa dotyczy sędziego Marka Pietruszyńskiego. "Sędzia Marek P. postanowieniem z 23 października 2019 r. wstrzymał wykonanie wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku z 31 stycznia 2019 r. wobec mężczyzny skazanego na 3 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności za kradzież z włamaniem i usiłowanie kradzieży z włamaniem" - czytamy.
Prokuratura pisze dalej, że "mimo ciążącego na nim obowiązku sędzia nie podjął działań zmierzających do ustalenia, czy w momencie, gdy wydawał postanowienie o wstrzymaniu wykonania wyroku, skazany odbywa karę". "Tymczasem karę taką zaczął on odbywać od 3 września 2019 r. Dopiero 15 listopada 2019 r wskutek interwencji obrońcy skazanego wydano nakaz zwolnienia mężczyzny. W rezultacie zaniechania sędziego mężczyzna był bezzasadnie przetrzymywany w zakładzie karnym przez niemal miesiąc" - piszą w komunikacie śledczy.
Izba Dyscyplinarna
Izba Dyscyplinarna nie jest uznawana przez Sąd Najwyższy. 5 grudnia 2019 roku, na podstawie wcześniejszego wyroku TSUE, sędziowie Izby Pracy i Ubezpieczeń SN orzekli, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej, a przez to nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego. To zostało potwierdzone w uchwale trzech izb SN z 23 stycznia 2020 roku. Uzasadnienie w tej sprawie wygłaszał sędzia Wróbel.
Na początku kwietnia 2020 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozpatrzył skargę Komisji Europejskiej i zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej w sprawach dyscyplinarnych sędziów.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24