To, co się zdarzyło w polskim systemie prawnym, doprowadziło do potężnej niepewności i chaosu - powiedział sędzia Sądu Najwyższego Włodzimierz Wróbel w uzasadnieniu uchwały, która dotyczyła zasiadania w składach sędziowskich osób wskazanych przez nową, wybraną przez polityków KRS. - Tej niepewności nie da się zlikwidować uchwałą Sądu Najwyższego. My możemy robić bardzo niewiele. Próbować kontrolować chaos, który się już wydarzył. Od tego, żeby przywrócić porządek, spokój, pewność, stabilność dla obywateli jest ustawodawca - dodał.
Sąd Najwyższy w składzie trzech izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wydał w czwartek po południu uchwałę dotyczącą legalności zasiadania w składach sędziowskich osób wybranych na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Stwierdził, że jeśli w składzie Sądu Najwyższego zasiada osoba rekomendowana a na sędziego SN przez nową KRS, skład jest nieprawidłowo obsadzony. W przypadku sądów powszechnych i wojskowych sytuacja jest podobna, jeżeli wadliwość procesu powoływania prowadzi, w konkretnych okolicznościach, do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności. Uchwała nie ma zastosowania do orzeczeń wydanych przez sądy przed dniem jej podjęcia. Natomiast w odniesieniu do Izby Dyscyplinarnej SN ma zastosowanie do orzeczeń tej Izby bez względu na datę ich wydania.
Sędzia Wróbel: kiedy sądy przestają być niezależnymi i bezstronnymi, nie wiadomo, po co są
Sędzia Sądu Najwyższego Włodzimierz Wróbel powiedział w swojej części uzasadnienia, że "w tej uchwale chodzi o to, żeby na przyszłość, od dzisiejszego dnia, kiedy dojdzie do wydania orzeczenia sądowego istniał mechanizm sprawdzenia, czy to orzeczenie, aby na pewno może zapaść w takich warunkach, że może być sprawiedliwe".
- Sądy mogą być lepsze, gorsze, mądrzejsze, bardziej sprawne, mniej sprawne. Ale w momencie, kiedy przestają być sądami niezależnymi, kiedy przestają być sądami bezstronnymi, nie wiadomo, po co są - mówił. - To, co się zdarzyło w polskim systemie prawnym, od wielu lat, doprowadziło do potężnej niepewności i chaosu, jeżeli chodzi o to, czy ci, którzy orzekają - sędziowie, a tak naprawdę sądy, które tworzą - są sądami, które mogą wymierzać sprawiedliwość - kontynuował.
Jego zdaniem, "to nie jest tylko niepewność sędziów, nie jest niepewność obywateli, ale to jest także niepewność sądów innych krajów". - Już mamy szereg przypadków, w których właśnie pytając się o niezawisłość polskich sądów, sądy innych krajów nie chcą z nami współpracować - dodał.
- Jesteśmy członkami Unii Europejskiej i zobowiązaliśmy się do tego, żeby nasze sądy były tak samo niezawisłe i tak samo bezstronne, jak sądy innych krajów - podkreślił.
"Możemy robić bardzo niewiele. Próbować kontrolować chaos, który się już wydarzył"
Jak mówił, "Sąd Najwyższy nie ma złudzeń". Przekonywał, że "ten chaos i niepewność (...) zostały wprowadzone do polskiego systemu prawnego przez zmiany w sposobie powoływania sędziów, a w szczególności przez zmianę tego, jak działa Krajowa Rada Sądownictwa". - Ale nie tylko o KRS chodzi. O całe otoczenie ustrojowe, w którym to wszystko jest realizowane - dodał.
- Tej niepewności nie da się zlikwidować uchwałą Sądu Najwyższego. My możemy robić bardzo niewiele. Próbować kontrolować chaos, który się już wydarzył. Od tego, żeby przywrócić porządek i spokój, pewność, stabilność dla obywateli jest ustawodawca. Sąd Najwyższy nie jest ustawodawcą, nie jest prezydentem, nie jest rządem i nie jest ministrem sprawiedliwości - mówił sędzia Wróbel.
-Jedyne, co możemy zrobić, to pokazać w procedurach, które są w sądach, w tych postępowaniach, które są, bezpieczniki, wentyle bezpieczeństwa. Te przyciski, których uruchomienie może spowodować, że ten chaos dalej się nie będzie pogłębiał. I właśnie te bezpieczniki, te wentyle bezpieczeństwa były przedmiotem wykładni - wskazywał.
"Temu trzeba jakoś zapobiec"
Jak mówił sędzia Sadu Najwyższego, "pytanie o to, dlaczego sąd ma być niezawisły i bezstronny wydaje się być pytaniem dość dziwacznym".
- My się nad nim zastanawiamy dzisiaj. Ale przecież nikt z nas by nie chciał, żeby przy każdej kolejnej zmianie władzy politycznej - a przecież takie się będą zdarzać w tym kraju - żebyśmy musieli żyć w kraju, gdzie będą sędziowie "nasi i wasi". A te zmiany, wywracające pewne stabilne procedury, właśnie do takiego niebezpieczeństwa prowadzą - mówił. Zaznaczył, że "temu trzeba jakoś zapobiec".
- Sąd nie jest w stanie tego zrobić. Może co najwyższej dać obywatelom, sądom, instrument do tego, żeby w sytuacjach krytycznych, skrajnych, uruchamiać ten wentyl bezpieczeństwa - dodał Wróbel. Przekonywał także, że "nic nadzwyczajnego nie ma w badaniu niezawisłości sądu i bezstronności w orzekaniu tego sądu".
Sędzia SN wskazywał także, że czwartkowa "uchwała nie jest o sędziach". - W tej uchwale orzekamy o sądzie - powiedział.
Wyjaśniał także, że istota wentyla, o którym mówił, jest zawsze taka sama. - Sprowadza się do tego, że niekiedy nawet jak sama strona sobie nie zdaje z tego sprawy, jak sam obywatel, który przyjdzie do sądu nie do końca potrafi to wyczuć, zrozumieć, to z urzędu sąd musi to ocenić. Nie we wszystkich sprawach, nie w każdych sytuacjach. Ale do tego sprowadza się ten mechanizm. To jest mechanizm eliminowania z porządku prawnego tych orzeczeń, które są już naprawdę grożące niesprawiedliwością - mówił.
Zwracał także uwagę na sytuację, "jaka powstała w związku z powołanymi przez nowy KRS sędziami, ze względu na to, jak ten KRS działa". Jak mówił KRS "miał gwarantować pozapartyjny, poza jakimiś wpływami sposób powoływania sędziów, tak żeby to byli naprawdę najlepsi z najlepszych". - Ten mechanizm został zepsuty. To zepsucie spowodowało, że dzisiaj nie mamy pewności, kto został sędzią, czy to są ci najlepsi - powiedział sędzia.
"Czy z chorego drzewa mogą być dobre owoce? Mogą, ale nie wiemy tego"
Odnosząc się do nowej Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia wskazywał, że "milczała, kiedy powstawały istotne zagrożenia dla stabilności orzecznictwa sądów, ich niezależności i niezawisłości sędziów". - To całe funkcjonowanie pokazuje, że ta rada nie jest organem niezależnym - dodał Wróbel.
- Czy z chorego drzewa mogą być dobre owoce? Mogą, ale nie wiemy tego. I nie można ryzykować, żeby orzeczenia sądowe, wydawane przez sędziów tak powołanych, mogły być następnie kwestionowane nie tylko w Polsce, ale także za granicą - mówił.
Zaznaczył, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej "zobowiązał nas do tego, żeby badać niezawisłość sądów". - Badamy to od lat, w różnych instrumentach, a teraz chcemy pokazać, że jest jeszcze jeden instrument. O to pytała pani pierwsza prezes (SN - red.), bo tego dotyczyły wątpliwości sądu - kontynuował.
Wróbel podkreślał, że "sędziowie o ten instrument się pytali". - Nie pytali się o uprawnienia pana prezydenta, o uprawnienia Sejmu, o uprawnienia ministrów, rządu, władzy wykonawczej. To w ogóle nie było przedmiotem wątpliwości. Przedmiotem wątpliwości było to, czy jeżeli mam wątpliwość, że w składzie orzekającym są sędziowie, (..) (w związku z którymi - red.) nie jestem pewien, czy ten sąd zostanie w obiektywnej ocenie społecznej uznany za bezstronny i niezawisły - co mam zrobić? Jedni mówią robimy to, drudzy to. Nie może tak być - powiedział.
"To, co było, jest w pewnym sensie zamknięte"
- W pewnych sytuacjach trzeba powiedzieć jasno: takie sądy - w takich składach, gdzie będą tacy sędziowie - nie mogą orzekać w sposób niewadliwy. Bo to zawsze będzie domniemanie braku bezstronności i niezawisłości - zauważył.
Jak mówił, Sąd Najwyższy wydał uchwałę na przyszłość, bo to, że "władze nie potrafią sensownie reformować wymiaru sprawiedliwości, nie może się odbywać kosztem obywateli". - Choćby to było czasem bolesne, ale nie może się odbywać kosztem obywateli. Wobec tego to, co było, jest w pewnym sensie zamknięte - oświadczył.
- Natomiast na przyszłość uchwała ta mówi: sędziowie Sądu Najwyższego, którzy zostali powołani w tak dramatycznie wadliwych procedurach, nie powinni się podejmować orzekania, bo ich orzeczenia w sposób trwały będą skażone. Skażone mocnym podejrzeniem braku bezstronności, niezawisłości sądu, w którym będą orzekać - podkreślił.
Mówił także, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego "okazuje się nie być sądem, bo takich sądów wyjątkowych nie przewiduje polska konstytucja". - Te orzeczenia i tak by się nie ostały, jeśli nie w Polsce, to przed sądami europejskimi - mówił.
Zastrzegł, że trudno, żeby liczne procesy toczyły się od początku. - Ale na przyszłość niech tych błędów nie będzie. Żyjmy w jakimś pewnym państwie - zaznaczył. Sędzia Wróbel dodał, że SN mówi "o standardzie zapewniającym bezstronność, niezawisłość, o standardzie, który ma zapewnić, że nie będzie sądów 'waszych i naszych'". - To się jakoś musi zakończyć. Sąd Najwyższy nie jest w stanie tego zakończyć. Może co najwyżej próbować minimalizować skutki - dodał.
Zaznaczył także, że rozstrzyganie spraw zostało "powierzone sądom, a nie urzędom orzeczniczym zależnym od klimatu politycznego". - Ta uchwała próbuje tej sytuacji zapobiec i ustabilizować ten stan - podsumował.
Źródło: TVN24, PAP