Koalicja Obywatelska ponownie wystartuje w wyborach razem - potwierdził w Ustroniu Donald Tusk. Dodał, że przygotował przy tym ogłoszeniu "niespodziankę o dużym znaczeniu politycznym". Na scenie obok lidera Platformy Obywatelskiej pojawił się między innymi były trener skoczków i były prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk spotkał się w piątek z mieszkańcami Ustronia w województwie śląskim.
- Mam pewną niespodziankę o dużym znaczeniu politycznym i cieszę się, że właśnie tu, w Ustroniu, w tych dniach, kiedy wszyscy myślimy o tym, jak ważna byłaby odbudowa polskiej jedności, ale też siły, sprawczości, ważne jest, żeby ktoś głośno powiedział, że są tacy ludzie, takie środowiska, które się nie wahają, które nie szukają jakichś alternatywnych dróg, nie kombinują, nie szukają krętych ścieżek pod górę - powiedział.
Wspomniał przy tym, że na piątkowe spotkanie zaprosił "liderów tych środowisk, które wspólnie z Platformą Obywatelską utworzyły kiedyś Koalicję Obywatelską".
- Dzisiaj chcę to bardzo wyraźnie podkreślić, dzisiaj chciałbym to ogłosić. Koalicja Obywatelska ponownie wystartuje w wyborach razem. Platforma, Zieloni, Inicjatywa Polska, Nowoczesna - ogłosił.
I, jak dodał, "jest też niespodzianka". - Jak pewnie zauważyliście, są z nami też samorządowcy tej ziemi. Są dwie bardzo dzielne posłanki: Mira Nykiel z Bielska, Małgosia Pępek z Żywca, wspaniałe kobiety. Ale tu prezentuję teraz tych, którzy zdecydowali się budować szeroki wachlarz ludzi dobrej woli: Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska, Urszula Zielińska z Partii Zielonych, Adam Szłapka z Nowoczesnej i nasz gość specjalny, Apoloniusz Tajner - powiedział Tusk.
Jak zauważył lider Platformy, Tajner "wie jak wygrywać, wie jak zwyciężać". - I dzisiaj on ma tutaj ten obowiązek i zaszczyt reprezentować także całą rzeszę bezpartyjnych, ludzi z wiarą w zwycięstwo, społeczników, działaczy społecznych i sportowych, którzy także będą na naszych listach - wskazał.
- Idziemy szeroką ławą, idziemy po wygraną, nikt nas nie zwolni z tego obowiązku - podsumował Tusk.
W trakcie spotkania szef PO zaznaczał, że ważne jest dla niego, by na listach wyborczych "byli ludzie niezależnie od tego, gdzie zaczynali swoją aktywność polityczną, czy to była prawica, czy lewica".
- Są u nas na listach i będą liderami na naszych listach byli działacze Lewicy, tak jak Andrzej Rozenek, czy byli najbliżsi współpracownicy Lecha Kaczyńskiego. I wszyscy mówią jedno: wiemy dlaczego przyszliśmy do Koalicji Obywatelskich, wiemy że jeśli chcemy uczciwie służyć dziedzictwu polskiej lewicy czy nieżyjącego prezydenta, że uczciwie możemy to robić i skutecznie w ramach Koalicji Obywatelskiej - powiedział.
Tajner: Wytworzyły się podziały, tego nie powinno być
Tajner przypomniał, że ma korzenie na Śląsku Cieszyńskim. - Wisła, Goleszów, tutaj, w tym terenie, Trójwieś Beskidzka, Szczyrk. To były tereny, na których współpracowałem z wieloma ludźmi w zakresie sportów, w zakresie narciarstwa - wymienił.
- Ta ziemia mnie wychowała. Tutaj ci ludzie, tolerancja, zrozumienie wzajemne, uczciwość, szczerość, to mnie wychowywało. I w późniejszym działaniu w sporcie, żeby dojść do sukcesu, trzeba było współpracować. Trzeba było dobierać ludzi, którzy chcą iść tą samą drogą i żeby wytracić osoby, które w tym przeszkadzają. Wystarczy mały zgrzyt w kółeczku, żeby coś przestało funkcjonować. Rzetelność, uczciwość we wzajemnych relacjach, to powodowało, że pojawiły się sukcesy w sporcie, również naszym narciarskim. I z tego się bardzo cieszę - mówił.
Tajner przyznał, że "bardzo go boli to, że jest sytuacja taka, że wytworzyły się podziały". - Tego nie powinno być. Jesteśmy polskim narodem. Te biało-czerwone barwy, które tutaj na rękawkach mam, ja z nimi się zawsze identyfikowałem, z tą chorągiewką gdzieś tam na skoczni podkreślałem, że jesteśmy z Polski - zaznaczył.
- Apeluję za jednością, za wzajemnym zrozumieniem, za współpracą i żeby takie słowa jak rzetelność, uczciwość, kłamstwo czy prawda uzyskały właściwe definicje, żeby przywrócić te definicję, bo tak do końca to normalnie przecież nie jest - zauważył.
Tusk: Kaczyński ma obsesję konfliktu ze wszystkimi
Tusk w trakcie sesji pytań wspomniał, że "wczoraj obserwatorzy polityki zagranicznej, w Polsce i nie tylko, otwierali oczy szeroko ze zdumienia, nie byli w stanie uwierzyć w słowa, jakie wypowiedział były minister spraw zagranicznych w rządach Mateusza Morawieckiego". Nawiązał tu do słów były szef MSZ Jacek Czaputowicz w kontekście polsko-ukraińskich relacji mówił, że "prowadzimy politykę hien i szakali".
- W moich ustach to może by nikogo nie zdziwiło, ale ich człowiek, ich jeszcze naprawdę niedawny minister spraw zagranicznych powiedział, że są państwa, które mogą prowadzić politykę zagraniczną taką jak lwy, jak lisy i niestety jest państwo, a konkretnie PiS-owski rząd, który prowadzi politykę hien i szakali. Dlaczego on to powiedział? - pytał Tusk.
Jak zauważył, "Kaczyński ma obsesję konfliktu ze wszystkimi, Kaczyński nie rozumie istoty nowoczesnej polityki, Kaczyński nie rozumie w najmniejszym stopniu prawdziwego interesu narodowego, czyli nie rozumie potrzeby pierwszego obowiązku polityka, odpowiedzialnego polityka, aby konfliktów unikać, jeśli nie ma jakiejś nadzwyczajnej potrzeby, żeby starać się raczej z państwami żyć dobrze, a nie źle. Że jak się jest częścią wspólnoty, takiej jak Unia Europejska i cały Zachód, to nie szuka się na siłę konfliktu, tylko raczej buduje się potęgę takiego bloku".
- Podejście Kaczyńskiego, czyli polityka przez konflikt, polityka przez atak na każdego, kto nie jest nim, zarówno zewnętrzna, jak i wewnętrzna, przyniosła takie ponure żniwo. Polacy są skłóceni jak nigdy, nigdy w historii, konflikt wewnętrzny nie był tak ostry, jak ten zbudowany przez Kaczyńskiego - mówił dalej.
Stwierdził przy tym, że prezes PiS "w polityce zagranicznej też osiągnął rekord świata". - A ostatni wyczyn naszego genialnego stratega z Żoliborza, to jest tak: dać kluczową dla polskiego bezpieczeństwa broń Ukrainie, przekazać 300 polskich czołgów, wydać miliardy złotych na pomoc Ukraińcom, tu w Polsce i rozpocząć wojnę, na razie propagandową, przeciwko Ukrainie w ostatnich tygodniach tylko dlatego, że jemu się wydaje, że to się opłaca wyborczo. O tym mówi minister Czaputowicz - stwierdził.
Tusk ocenił przy tym, że to "geniusz tego człowieka, w jakimś sensie to jest geniusz, ale to jest geniusz zła". - My dzisiaj mamy albo fatalne, albo złe stosunki ze wszystkimi istotnymi państwami na świecie. Dzisiaj Amerykanie dlatego są wobec Polski tak życzliwi, bo wiedzą na czym polega geopolityka. Potrzebują Polski aktywnej ze względu na wojnę i na rolę Stanów Zjednoczonych w tej części świata. Ale ja dobrze wiem, z pierwszych ust, co Joe Biden i jego administracja myśli o standardach, jakie PiS i Kaczyński wprowadzili w Polsce - stwierdził.
- Joe Biden i Ameryka chcą pomóc Polsce i Ukrainie, chcą powstrzymać rosyjską agresję i nie zmienia to ich poglądu na temat działań PiS wewnątrz Polski, konfliktów, jakie rozpętał, zniszczonej demokracji. Nie ma tygodnia, żebyśmy nie mieli na to przykładów i dowodów, jak cały świat zachodni patrzy z narastającym niedowierzaniem i lękiem, jak można prowadzić politykę konfliktu, wojny wewnętrznej i to tak często bez żadnego uzasadnionego powodu - oświadczył Tusk.
Podsumował dalej, że "odsunięcie, przy pomocy karty wyborczej PiS od władzy, to jest być albo nie być w takiej geopolitycznej perspektywie dla Polski".
Tusk: wygramy wybory i to w takim stopniu, który pozwoli nam także mieć najwięcej mandatów
Tusk w Ustroniu mówił także o głosowaniu w zbliżających się wyborach parlamentarnych. - Raz na jakiś czas socjologowie próbują pokazać, jak procenty przekładają się na miejsca (w parlamencie). Ale to jest prawie niemożliwe. Ja nie będę tutaj zanudzał wszystkimi konsekwencjami ordynacji wyborczej, ale u nas te reguły ordynacji wyborczej, w tym ten tak zwany system D'Hondta, to wszystko liczy się w okręgach - zwrócił uwagę.
- Ważne jest, ile masz w każdym okręgu. Wygrasz w okręgu bardzo dużo, dostajesz tam premię w postaci mandatu. Ona zależy też od tego, jak inne partie w tym danym okręgu, jakie mają wyniki, różne proporcje, więc te symulacje pojawiają się rzadko i obarczone są dużym błędem - tłumaczył.
Dlatego, jak mówił, "na wszelki wypadek nie ryzykujmy". - My musimy mieć w skali kraju te 5 procent przewagi nad PiS, żeby to też oznaczało przewagę w mandatach. Ja wierzę, że to jest możliwe - powiedział Tusk.
- Jak zostałem pierwszy raz szefem Platformy, lata temu, Platforma miała 14 procent. To było bardzo dawno temu. Pamiętam jak dziś, zrobiliśmy takie zebranie i ja powiedziałem koleżankom i kolegom: dzisiaj mamy 14, będzie 20 i zobaczycie, dożyjecie tego momentu i to już niedługo, że będziemy mieli 40 procent. Klaskali tak z przymusu, no wiadomo, przewodniczący patrzy, kto klaszcze kto nie, ale zupełnie bez przekonania. I trzy lata później mieliśmy w wyborach 41 procent. Więc chcę wam powiedzieć, że my wygramy te wybory i to w takim stopniu, który pozwoli nam także mieć najwięcej mandatów - zapewniał.
Przyznał przy tym, że "trzyma kciuki naprawdę z całych sił" za Szymona Hołownię, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Włodzimierza Czarzastego.
Tusk na Śląsku mówił też o obronności i bezpieczeństwie. - Tu już nie chodzi o żadne partie polityczne. Tu chodzi o wielki, historyczny pojedynek: Polska kontra PiS. Na tym te wybory polegają - oświadczył.
Tusk do młodych: poważnie potraktuj to, co mówią ci, na których chcesz głosować
W Ustroniu poruszono także temat Konfederacji. - Gdybyśmy literalnie potraktowali program Konfederacji: wyjście z Unii Europejskiej, geje do więzienia, bez podatków, bez Żydów. To jest ich program. Trzeba poważnie traktować ich tezy, że dzieci należy bić. Więc warto byłoby, żeby wszyscy sobie zdali sprawę z tego, że jak Konfederacja zapowiada brak podatków, to kłamie, jak Konfederacja mówi bez ZUS, to kłamie, ale jak Konfederacja mówi, wyjdziemy z Unii Europejskiej, lać gejów i Żydów, bić kobiety, bić dzieci, kobiety do więzienia, to mówią to akurat serio - mówił Tusk.
Zwracając się do zgromadzonych, szef PO, zaapelował o zwrócenie uwagi na życiorysy liderów tej partii.
- Nawet ten młody, mile wyglądający i uśmiechnięty pan Mentzen, zrobił sobie zdjęcie, dumny z tego, w internecie ze swoją córeczką z podpisem: jestem zwolennikiem przemocy symbolicznej. Tu się nie ma z czego śmiać. Niektórzy z nich naprawdę hajlowali i są wielbicielami nazizmu, otwarcie - zaznaczył.
Przyznał przy tym, że "być może nie będzie wiarygodny dla dzisiejszych osiemnasto-, dwudziestolatków, którzy za wszelką cenę chcą zmiany i w związku z tym myślą, że tak naprawdę nowi to jest Konfederacja". - Korwin będzie niedługo obchodził chyba sześćdziesięciolecie aktywności politycznej. (...) Braun też mi nie wygląda na rock'n'rollowca - skomentował Tusk.
- Więc dobrze byłoby też młodym ludziom mówić: słuchaj, ok, głosuj na kogo chcesz. Tylko poważnie potraktuj siebie, to znaczy poważnie potraktuj to, co mówią ci, na których chcesz głosować - powiedział.
Jak mówił Tusk, "traktujcie poważnie swój głos". - Zróbcie z nim co chcecie. Każdy ma prawo wyboru. Nie ma partii idealnej, wiem o tym. Ale przynajmniej zrób ten minimalny wysiłek, posłuchaj ich, przeczytaj chociaż jedną stronniczkę z ich programu i to, co zobaczysz, to co usłyszysz, potraktuj poważnie - wskazał.
- Może wystarczy powiedzieć młodym to, co Korwin powiedział. To jest dostępne w domenie, że jakby Rosja napadła na Polskę, to on by stanął po stronie Rosji. On to publicznie powiedział - przypomniał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24