Posłowie Prawa i Sprawiedliwości opuścili czwartkowe posiedzenie komisji spraw zagranicznych, zarzucając Pawłowi Kowalowi wprowadzanie chaosu i złamanie regulaminu. Komisja miała zaopiniować sześcioro kandydatów na ambasadorów, co się ostatecznie stało.
W tym tygodniu zaplanowane były dwa posiedzenia komisji spraw zagranicznych w celu zaopiniowania sześciorga kandydatów na ambasadorów. W środę mieli to być: Jerzy Marek Nowakowski, który ma objąć placówkę w Armenii, Michał Murkociński jako kandydat na ambasadora w Egipcie i Sudanie oraz Tomasz Chłoń, który ma objąć placówkę w Finlandii.
W czwartek komisja miała zaopiniować kandydatury na ambasadorów: w Panamie - Jolanty Janek, w Singapurze - Tadeusza Chomickiego i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - Grzegorza Gawina.
W środę po południu komisja zdążyła przeprowadzić jedynie głosowanie w sprawie opinii dla Nowakowskiego. "Za" głosowało 13 posłów, tyle samo było przeciw - co wywołało konsternację. Po tym głosowaniu nastąpiła przerwa.
Przerywane posiedzenie
W czwartek rano komisja zebrała się na kolejnym posiedzeniu, aby zaopiniować następnych kandydatów na ambasadorów. Jednak zostało ono zdominowane przez kwestie proceduralne. Po burzliwej dyskusji i szeregu wniosków formalnych oraz remisie w głosowaniu nad jednym z nich szef komisji Paweł Kowal (KO) zarządził przerwę w posiedzeniu komisji.
W czwartek wieczorem najpierw wznowiono posiedzenie przerwane w środę, a następnie posiedzenie przerwane w czwartek rano. Dyskusja była równie gorąca. Posłowie PiS zarzucali Kowalowi chaos w prowadzeniu komisji, przerywanie obrad z uwagi na brak większości.
Dopytywali, w którym finalnie posiedzeniu komisji uczestniczą, przekonywali, że Kowal zwołał już trzecie posiedzenie. Nie zgadzali się z opinią prawną, co do wyniku głosowania nad kandydaturą Nowakowskiego.
Analizy
Paweł Jabłoński (PiS) zarzucił Kowalowi, że nie ogłosił, co oznacza wynik środowego głosowania w sprawie Nowakowskiego. Ocenił, że Kowal łamie regulamin, ponownie poddając pod głosowanie kandydaturę Nowakowskiego po tym, jak uzupełniono skład komisji o jednego posła, czyli Marka Rząsę (KO).
Politycy PiS mówili, że komisja głosuje w sprawie wyrażenia pozytywnej opinii dla kandydata i takiej większości dla Nowakowskiego nie było, ponieważ był remis w głosowaniu.
Zdaniem Jabłońskiego, KO przegrała głosowania w sprawie Nowakowskiego, ponieważ brak większości "za" oznacza brak pozytywnej opinii. Według niego, Kowal w środę miał obowiązek skonkludować prace komisji takim właśnie komunikatem. Tym samym - jak ocenił poseł PiS - Kowal jako przewodniczący nie dopełnił swoich prawnych obowiązków, co stanowi przestępstwo.
Również Marcin Przydacz (PiS) ocenił, że doszło do złamania prawa, głosowany wniosek nie uzyskał większości w komisji i przepadł. Jego zdaniem, KO przegrała głosowanie, więc postanowiła głosować do skutku. Jabłoński i Przydacz zapowiedzieli, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury, ponieważ ich zdaniem doszło do rażącego naruszenia prawa.
Kowal podkreślił na posiedzeniu komisji, że zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią przygotowane zostały analizy prawne, co oznacza i jakie są skutki remisu w głosowaniu nad zaopiniowaniem kandydata na ambasadora. Jak dodał, w środę komisja nie podjęła uchwały w sprawie kandydatury Nowakowskiego.
Przedstawiciel sejmowego Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji powiedział, że po pierwsze nie ma żadnych przeszkód, aby nowo powołani członkowie komisji mogli od razu uczestniczyć w jej pracach, mimo że posiedzenie zostało przerwane. Po drugie, jak mówił, Kowal po środowym głosowaniu nie spuentował, jaki jest jego rezultat i to powinno nastąpić w czwartek.
Powiedział też, że w sytuacji, w której za uchwałą, która wyraża opinię komisji o kandydacie, padło tyle samo głosów "za", co głosów przeciwnych, to komisja nie podjęła żadnej uchwały w tej sprawie. Ale - jak podkreślił - na komisji dalej ciąży obowiązek przedstawienia opinii. Dodał, że nie ma podstaw, aby sądzić, że komisja w środowym głosowaniu przyjęła opinię negatywną.
Posłowie PiS opuścili salę
Po dalszej dyskusji trzy posłanki KO zgłosiły wniosek o zamknięcie dyskusji i przejście do głosowań. Posłowie PiS wzięli udział w głosowaniach nad kandydaturami Tomasza Chłonia i Michała Murkocińskiego, nie wzięli udziału w ponownym głosowaniu nad kandydaturą Jerzego Marka Nowakowskiego, choć byli obecni na sali. Kowal ogłosił, że wszyscy troje kandydaci otrzymali pozytywną opinię sejmowej komisji i zamknął posiedzenie rozpoczęte w środę.
Następnie Kowal wznowił posiedzenie przerwane w czwartek rano. Na salę nie wrócili od razu posłowie PiS, pojawili się po kilkunastu minutach. Poseł PiS Radosław Fogiel ogłosił, że nie mogą uczestniczyć w posiedzeniu komisji ze względu na sposób procedowania oraz ze względu na "złamanie prawa".
W tej części obrad komisja, już w okrojonym składzie, zajęła się kandydaturami Jolanty Janek, Tadeusza Chomickiego i Grzegorza Gawina. Po krótkim wysłuchaniu poszczególnych kandydatów, zarządzono głosowania, po ich przeprowadzeniu Kowal ogłosił, że cała trójka uzyskała pozytywną opinię komisji spraw zagranicznych.
PiS oskarża o łamanie prawa. Kowal: to zarzuty handlarzy wizami
Posłowie PiS ocenili, że podczas środowych i czwartkowych obrad komisji doszło do rażącego złamania prawa oraz regulaminu Sejmu. Zapowiedzieli złożenie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury. Ich zdaniem szef komisji wprowadził chaos w pracach komisji i złamał regulamin, ponownie zarządzając jedno z głosowań.
Poseł PiS Marcin Przydacz mówił, że każdy z kandydatów na kierownika placówki czy na ambasadora musi otrzymać opinię komisji spraw zagranicznych. Relacjonował, że w sytuacji Jerzego Marka Nowakowskiego, który ma objąć placówkę w Armenii, odpowiedni wniosek został poddany pod głosowanie przez przewodniczącego i głosami posłów PiS, Konfederacji oraz PSL nie uzyskał on większości. Mówił, że Kowal "nie zamknął - de facto - całej procedury głosowania, tylko zarządził przerwę. Jak się potem okazało ta przerwa była po to, aby zmienić skład komisji spraw zagranicznych".
Paweł Kowal ocenił, że zarzuty posłów PiS są niezasadne. - To są zarzuty handlarzy wizami, mają ewidentnie przykryć tę sprawę - ocenił. Wyraził zdziwienie nerwowym - jego zdaniem - zachowaniem posłów PiS. - Trzeba jednak znać dokładnie procedurę. Niewykluczone, że PiS poplątało się to wszystko po prostu - powiedział.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP/EPA