Średniowieczny wyrok pseudotrybunału dla niektórych być może był abstrakcją, natomiast widząc te tragedię z Pszczyny chyba wszyscy uzmysłowiliśmy sobie, z jaką sprawą mamy do czynienia i co tak naprawdę ta władza wyrabia - powiedział w "Faktach po Faktach" prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Komentując sytuację śmierci 30-letniej Izabeli w Pszczynie zapewnił, że zarówno lekarze, jak i kobiety mogą liczyć na wsparcie władz samorządowych. - Gwarantujemy pomoc prawną i psychologiczną - podkreślił.
Gościem sobotnich "Faktów po Faktach" był prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Został zapytany o protest pod hasłem "Ani jednej więcej", który tego dnia przeszedł między innymi ulicami Warszawy. To po śmierci 30-letniej Izabeli, która była w 22. tygodniu ciąży.
"Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą" - pisała do swojej mamy. W sprawie trwa debata, czy do śmierci Izabeli mógł przyczynić się wydany w październiku ubiegłego roku wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
- W stu procentach utożsamiam się z tym protestem, zresztą byłem obecny na ulicach Warszawy - powiedział Trzaskowski. Wyrok z 22 października 2020 roku nazwał "średniowiecznym wyrokiem pseudotrybunału". - On dla niektórych być może był abstrakcją, natomiast widząc te tragedię z Pszczyny, chyba wszyscy uzmysłowiliśmy sobie, z jaką sprawą mamy do czynienia i co tak naprawdę ta władza wyrabia i jakie są tego konsekwencje - skomentował.
Trzaskowski: prawo sparaliżowało lekarzy i pielęgniarki
Trzaskowski został zapytany o słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który pytany o tragedię z pszczyńskiego szpitala i orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, odparł: "Wyrok Trybunału nie zmienia niczego w odniesieniu do życia lub zdrowia matki. Jeżeli życie lub zdrowie matki jest zagrożone, to nadal przerwanie ciąży jest możliwe i nic się tutaj nie zmieniło".
Prezydent stolicy odparł na to, że "premier chyba nie ma zielonego pojęcia, o czym mówi". - Ten cynizm PiS-u jest absolutnie porażający, dlatego że to prawo sparaliżowało lekarzy i pielęgniarki, doprowadziło do sytuacji, w której rzeczywiście zdarza się w Polsce, że lekarze czekają aż płód umrze, i nie ratują życia kobiety. Usłyszeliśmy o przypadku z Pszczyny, ale takich przypadków niestety jest więcej - ocenił.
- Dlatego my w Warszawie podjęliśmy jasne decyzje: przede wszystkim zalecamy, aby to konsylium podejmowało decyzje, żeby nie robił tego jeden lekarz. Tak jest łatwiej, to daje zabezpieczenie. My też gwarantujemy pomoc prawną i psychologiczną dla wszystkich lekarzy i pielęgniarek, dlatego że uważamy, że w takich sytuacjach konieczne jest ratowania życia kobiety - mówił.
Według niego "to są właśnie konsekwencje tego pseudowyroku, a PiS zrobił to z powodów czysto cynicznych", żeby "odwrócić uwagę od rządów, które są całkowicie nieprofesjonalne".
"Średniowieczne prawo zastrasza lekarzy"
Trzaskowski ocenił, że mamy do czynienia z sytuacją, w której "średniowieczne prawo zastrasza lekarzy". - Natomiast my robimy wszystko, żeby jasno powiedzieć lekarzom: jesteśmy z wami, żeby powiedzieć kobietom: jesteśmy z wami, że w ramach istniejącego prawa będziemy robić absolutnie wszystko, żeby ratować życie kobiety w takich sytuacjach - wymienił.
- Po to dajemy wsparcie prawne, psychologiczne, po to wysyłamy jasny sygnał, że kobiety w Warszawie w takich trudnych sytuacjach nie zostaną pozostawione same sobie. Lekarze też mogą liczyć, że władze samorządowe nie zostawią ich z tymi problemami - zapewnił.
- Dzisiaj takie dokładnie prawo obowiązuje w Polsce. Słyszeliśmy wypowiedzi polityków PiS-u, że konsekwencje nie będą poważne. Widzimy jakie są konsekwencje, umierają kobiety. Bo mamy w Polsce prawo rodem ze średniowiecza - powtórzył.
"Coś niebywałego, że dzisiaj prokuratura staje na straży bronienia chuliganów"
Trzaskowski został także zapytany o skargę nadzwyczajną wniesioną przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. Chodzi o uchylenie decyzji sądu zakazującej rejestracji Marszu Niepodległości jako zgromadzenia cyklicznego. Ziobro wniósł też o wstrzymanie tej decyzji sądu.
Trzaskowski pod koniec października zaskarżył postanowienie wojewody mazowieckiego o rejestracji marszu. Sąd uchylił decyzję wojewody. Sąd Apelacyjny w tym samym tygodniu utrzymał w mocy decyzję Sądu Okręgowego uchylającą rejestrację wydarzenia. Mimo prawomocnego wyroku organizatorzy marszu zapowiedzieli, że ten mimo wszystko się odbędzie.
- To coś niebywałego, że dzisiaj prokuratura staje na straży bronienia chuliganów, którzy niszczyli Warszawę, którzy wrzucali race przez okna do mieszkań, którzy niszczyli naszą wspólną własność i którzy spotkali się całkowicie nielegalnie rok temu, w środku pandemii po to, by wywoływać burdy - skomentował Trzaskowski w TVN24.
Przypomniał, że "to, co widzieliśmy, to były burdy wywoływane przez chuliganów". - Tam było mnóstwo ludzi, którzy chcieli świętować, ale oczywiście fakt, że PiS pozwala organizować tego typu święta organizacjom całkowicie ekstremalnym, właśnie do tego doprowadza - stwierdził.
- To niebywałe, że Ziobro chce znowu wpływać na to, co się dzieje w Polsce, mimo że dwie instancje sądowe jasno się w tej sprawie wypowiedziały - dodał.
Trzaskowski podkreślał, że 11 listopada "wszyscy mamy prawo świętować". - I nie powinni tego robić chuligani - stwierdził.
- Nieprawdopodobne jest to, że dzisiaj politycy PiS-u mają usta pełne frazesów, zamiast jasno powiedzieć, że to ich odpowiedzialność, żeby organizować święta takie, jak 11 listopada. Bo to rząd powinien je organizować i brać za nie pełną odpowiedzialność, a nie robić bez przerwy uniki - ocenił.
Wypowiadając się o narodowcach, Trzaskowski oświadczył, że odmowa rejestracji została spowodowana brakiem cykliczności. Przypomniał, że w tym dniu i w tym miejscu jest zarejestrowana inna demonstracja. W związku z tym nie ma mowy, żeby w tym miejscu zarejestrować demonstracje narodowców. To miejsce było zajęte już wcześniej - tłumaczył.
- Jeśli chodzi o inne miejsca, inne demonstracje na 150 osób, to takie wnioski oczywiście rozpatrujemy. Natomiast na pewno nie można zorganizować konkurencyjnej demonstracji w tym samym miejscu. Inne wnioski będziemy rozpatrywać i na pewno będziemy dbali o to, żeby w momencie kiedy pojawią się inne demonstracje, to żeby nie było tam haseł jednoznacznie faszystowskich czy nawoływania do nienawiści - zapewnił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24