Polskie służby specjalne kontaktowały się ze służbami albańskimi w sprawie Andrzeja I., handlarza bronią, który nie dostarczył Polsce respiratorów - powiedział na piątkowej konferencji prasowej Mateusz Morawiecki. Premier mówił, że decyzja o kremacji I., który zmarł 20 czerwca, zapadła "na życzenie rodziny".
Portal tvn24.pl ustalił i informował, że prokuratura dysponuje niepotwierdzoną informacją, że nie żyje właściciel niewielkiej firmy handlującej bronią, który na zlecenie rządu miał w trakcie pandemii COVID-19 dostarczyć respiratory. Mężczyzna pod koniec 2020 roku spokojnie wyjechał z kraju, choć z zamówionych 1200 urządzeń dostarczył tylko 200, a Ministerstwo Zdrowia straciło na interesach z nim około 50 milionów złotych.
Morawiecki: w sprawie handlarza bronią polskie służby były w kontakcie z albańskimi
Szef rządu był pytany na konferencji prasowej o doniesienia mediów, że polskie służby nie kontaktowały się ze służbami albańskimi po śmierci Andrzeja I. ani też przed jego zgonem.
Premier Mateusz Morawiecki odparł, że "według informacji, które otrzymał od kierownictwa nadzorującego służby specjalne, był kontakt ze służbami albańskimi, a podjęcie decyzji o kremacji mężczyzny nastąpiło na życzenie rodziny, też po uzgodnieniu ze służbami specjalnymi".
- Czyli wszystkie lub ogromna większość informacji i wątpliwości, które były przytaczane, wyglądała inaczej. Kontakt naszych służb z albańskimi był, rodzina była włączona, wszystko zostało uzgodnione zgodnie z procedurami - dodał.
Czytaj też: Śmierć handlarza bronią. Michał Kokot: żadna polska instytucja nie pytała o niego, gdy mieszkał w Tiranie
Na uwagę dziennikarza, że co najmniej dwóch prokuratorów zajmujących się tą sprawą twierdzi, że było inaczej, premier zaznaczył, że nie rozmawiał z prokuratorami. - Jeśli pan redaktor ma takie informacje, to tego nie kwestionuję. Mówię, że rozmawiałem z kierownictwem nadzorującym służby specjalne, mam informacje o kontakcie między naszymi służbami specjalnymi a służbami specjalnymi albańskimi - zaznaczył.
Nowe doniesienia na temat śmierci handlarza bronią
W środę posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba, którzy w ramach kontroli poselskich zajmowali się sprawą zakupionych respiratorów od dwóch lat, informowali o kolejnych ustaleniach w sprawie śmierci Andrzeja I. Mówili, że ciało mężczyzny zostało przywiezione do Łodzi w nocy z 2 na 3 lipca - było sprowadzone do Polski przez zagraniczną firmę.
4 lipca w Łodzi dokonano kremacji, a 5 lipca urna z prochami została przewieziona do Lublina. "4 lipca, w dniu, kiedy ciało było skremowane, nie było w Łodzi policji, nie było prokuratury, nie było służb specjalnych, nie było również bliskich (zmarłego)" - wskazywali.
W piątek "Rzeczpospolita" napisała, że list gończy za Andrzejem I. został wystawiony już po jego śmierci, a akt zgonu służby dostały 10 dni po kremacji.
Źródło: PAP, tvn24.pl