To nie w Albanii, a w Polsce miała mieć miejsce kremacja zwłok Andrzeja I., który nie dostarczył - zamówionych przez rząd w trakcie pandemii choroby COVID-19 - tysiąca respiratorów oraz nie rozliczył się z około 50 milionów złotych.
Przypomnijmy, że we wtorek poinformowaliśmy, że Prokuratura Regionalna w Lublinie sprawdza "nieoficjalne informacje" o tym, że 71-letni Andrzej I. zmarł w Tiranie, stolicy Albanii.
- Dysponujemy niepotwierdzoną informacją o śmierci Andrzeja I. Z tego względu podjęto działania służące urzędowemu stwierdzeniu tej okoliczności - przekazał nam Karol Blajerski, rzecznik lubelskiej prokuratury regionalnej, która w marcu tego roku wystawiła list gończy za Andrzejem I.
Jak wtedy informowaliśmy ta "niepotwierdzona informacja" to akt zgonu, wystawiony przez albański urząd. Posłowie opozycji Michał Szczerba i Dariusz Joński, którzy od miesięcy wyjaśniają kulisy transakcji, otrzymali dalej idącą pisemną informację od Komendanta Głównego Policji generała Jarosława Szymczyka. Przekazał posłom, że do śmierci Andrzeja I. rzeczywiście doszło, a policja zdążyła już wystąpić do prokuratury o odwołanie listu gończego.
Następnie - w środę - informator tvn24.pl przekazał, że rodzina i bliscy "wzięli już udział w ceremonii pogrzebowej, chowając urnę".
Nie w Albanii, a w Polsce
Informację weryfikowaliśmy w prokuraturze: - Rzeczywiście, pochowali urnę, gdyż Andrzeja I. skremowano jeszcze w Albanii - przekazał nasz rozmówca, prosząc o zachowanie anonimowości. Jednak ta informacja, jak następnie sprawdziliśmy, nie była precyzyjna.
Najpierw rozmawialiśmy z polskim zakładem pogrzebowym, który specjalizuje się w transporcie zwłok z terenu Bałkan.
- Dotąd nie słyszałem o kremacji zwłok w Albanii. Korzystam ze stron rządu Wielkiej Brytanii bądź służb dyplomatycznych USA, by znajdować miejscowe wiarygodne zakłady pogrzebowe. Tam proponuję sprawdzić czy w Albanii jest możliwa kremacja - mówi tvn24.pl krajowy przedsiębiorca pogrzebowy, prosząc o zachowanie anonimowości.
Rządowy serwis obywatelom Wielkiej Brytanii zaleca kontakt z zakładem "Sherbime Funerale Alba 2000". - Nie kremujemy zwłok, gdyż w Albanii nie ma krematorium - usłyszeliśmy w tym zakładzie.
Skontaktowaliśmy się ze źródłami w prokuraturze. - Rzeczywiście, zweryfikowaliśmy początkową informację. Kremacja miała miejsce w Polsce, już po transporcie zwłok z Albanii - przekazał nasz rozmówca.
Na oficjalne pytania, wysłane do Prokuratury Regionalnej w Lublinie, o to gdzie doszło do kremacji, odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy. Zapytaliśmy również o to, czy wykonano badania DNA, jak potwierdzono tożsamość pochowanego, a także czy prokuratura wiedziała o pogrzebie, nim do niego doszło.
Wyjechał z kraju bez problemów
Oficjalnie wiadomo, że Andrzej I. wyjechał z Polski 9 grudnia 2020 roku. Mógł to zrobić zgodnie z prawem, gdyż sąd wystawił na wniosek lubelskiej prokuratury list gończy dopiero w marcu tego roku. Jak informowaliśmy wcześniej poszukiwania Andrzeja I. nie były intensywne. Listu gończego za nim nie opublikowano nawet w oficjalnym serwisie policji z osobami poszukiwanymi. Choć w tym samym czasie można było znaleźć dwie osoby o takim samym nazwisku jak "handlarz bronią", które tropiono za niepłacenie alimentów.
Ekspresowa umowa i zaliczka
Na mocy umowy zawartej z Ministerstwem Zdrowia w kwietniu 2020 roku Andrzej I. miał dostarczyć 1241 respiratorów. Resort natychmiast przelał na konta niewielkiej firmy "E&K", specjalizującej się w obrocie bronią oraz organizacją transportów z trudno dostępnych regionów świata, zaliczkę w kwocie 35 milionów euro.
Ostatecznie Andrzej I. nie wywiązał się z umowy: nie dostarczył tysiąca respiratorów, nie rozliczył z niemal 50 milionów złotych. Na tę sumę składają się niezwrócone zaliczki, kary umowne i odsetki.
Nowe światło na kulisy zawarcia umowy właśnie z Andrzejem I. rzuciła opublikowana w maju wymiana maili, wykradzionych z prywatnej skrzynki pocztowej szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Wynika z niej, że Andrzeja I. jako kontrahenta polecić miał prezes KGHM Marcin Chludziński, a premier Mateusz Morawiecki był o transakcji informowany.
Ówczesny wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, przesłuchiwany przez inspektorów Najwyższej Izby Kontroli powiedział, że firma Andrzeja I. miała poparcie i Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Agencji Wywiadu.
Przedstawiona przez niego (Andrzeja I. - red) została pozytywnie zweryfikowana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Oferent znajdował się na liście rekomendowanych dostawców przez Agencję Wywiadu spółkom Skarbu Państwa
Albańskie interesy Andrzeja I.
Jak ustalił Szymon Jadczak z portalu wp.pl, Andrzej I. już w przeszłości robił interesy w Albanii. Był tam właścicielem spółki Unimesko SHPK, której prezesem jest lokalny biznesmen Lorenc Goça. Według albańskich dziennikarzy biznesmen miał mieć kontakty z włoską mafią.
Sam Andrzej I. miał także udziały w spółce Goçy - razem z żoną byłego szefa wywiadu wojskowego Albanii.
O to czy prokuratura i - odpowiadająca za poszukiwania ściganych listami gończymi - policja sprawdzały czy Andrzej I. nie zbiegł do Albanii dopytują w swoich interpelacjach posłowie Michał Szczerba i Dariusz Joński.
- PiS udawało, że ściga handlarza. List gończy wystawiono po kilkunastu miesiącach od jego ucieczki z kraju. Wszystko wskazuje, że miał parasol ochronny w kraju i za granicą. W tym czasie skompromitowani ministrowie, czasowo wycofani, ostentacyjnie wrócili do rządu. Czy śledczym przyświecał jeden cel: byleby nie złapać, nie przesłuchać i nie postawić zarzutów? Pozór i kompromitacja - mówili tvn24.pl posłowie opozycji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock