Sytuację kobiet planujących lub będących w ciąży, po tragicznych wydarzeniach w Pszczynie omawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 posłowie Monika Rosa (Nowoczesna) i Andrzej Sośnierz (Polskie Sprawy). - To wyrok tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego, na życzenie polityczne Prawa i Sprawiedliwości, sprowadził ten dramat - oceniła Rosa. Sośnierz był zdania, że "w tym aktualnym, restrykcyjnym, niestety ograniczonym stanie prawnym był przymus działania ze strony lekarzy".
Będąca w piątym miesiącu ciąży Izabela zmarła w szpitalu w Pszczynie z powodu sepsy. Dobę przed śmiercią pisała do swojej mamy, że boi się o swoje życie. Zdaniem pełnomocnika rodziny, lekarze czekali aż płód sam obumrze, nie podejmując działań, które mogłyby uratować życie kobiety. W piątek szpital zawiesił lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu ciężarnej 30-latki.
Sprawę śmierci 30-letniej Izabeli komentowali goście "Faktów po Faktach": Monika Rosa (Nowoczesna) i Andrzej Sośnierz (Polskie Sprawy).
Rosa: musimy zliberalizować prawo
Monika Rosa została zapytana o dzisiejsze słowa premiera, który pytany o tragedię z pszczyńskiego szpitala i orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, odparł: "Wyrok Trybunału nie zmienia niczego w odniesieniu do życia lub zdrowia matki. Jeżeli życie lub zdrowie matki jest zagrożone, to nadal przerwanie ciąży jest możliwe i nic się tutaj nie zmieniło".
- Premier Morawiecki będzie bronił siebie oraz swojego obozu politycznego. Rzeczywistość jest dość jasna. To właśnie wyrok tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego, na życzenie polityczne Prawa i Sprawiedliwości, sprowadził ten dramat na panią Izabelę i jej rodzinę. To ten wyrok, ta decyzja polityczna, nacisk polityczny i atmosfera w Polsce sprawiają, że kobietom odmawia się legalnej i bezpiecznej aborcji w momencie, gdy ich zdrowie i życie jest zagrożone - skomentowała.
Rosa zauważyła, że historia pani Izabeli to "pierwsza historia, o której tak głośno rozmawiamy" dzięki "odwadze jej rodziny". - Takich historii i dramatów pewnie było i niestety będzie o wiele więcej - oceniła.
- Pytanie brzmi: gdzie my, kobiety, mamy szukać pomocy? - zapytała.
Posłanka przypomniała przy tym, że sama była w ciąży i "rozumie strach bycia w ciąży w Polsce". - Strach, że gdy spotka nas coś, czego byśmy sobie nie życzyły, kiedy płód będzie zagrażał naszemu zdrowiu, naszemu życiu, kiedy będzie to wada letalna, to nikt nam wtedy nie pomoże, a nasze życie będzie zagrożone - opisała.
Zapytana, co zrobić, ani nie dopuścić do kolejnej podobnej sytuacji odpowiedziała: - Musimy zliberalizować prawo aborcyjne.
- Żeby nie było takich historii, że czeka się aż płód obumrze w ciąży pozamacicznej, że czeka się aż płód obumrze w sytuacji, gdy są zrośnięte dwa płody i grozi to krwotokiem wewnętrznym kobiety - wymieniła.
Oceniła przy tym, że obecny stan prawny w tej kwestii "jest dramatyczny". - Nie tylko dlatego, że jest praktycznym zakazem aborcji w Polsce, ale też jest bardzo niejasny. Lekarze, ginekolodzy, położnicy mówią jasno: szukanie tej granicy, gdzie zaczyna się ratowanie życia kobiety, a gdzie zaczyna się utrzymywanie ciągle przy życiu płodu, jest bardzo niejasne - zwracała uwagę.
Sośnierz o kompromisie aborcyjnym: niepotrzebnie był ruszony
Andrzej Sośnierz, z zawodu lekarz i były szef NFZ, przekazał, że jest ostrożniejszy w przesądzaniu o roli decyzji Trybunału Konstytucyjnego w - jak mówił - katastrofalnej i tragicznej sprawie z Pszczyny. Zwrócił uwagę, że o motywy lekarzy najlepiej pytać ich bezpośrednio.
- Aktualny stan prawny wymagał działania, bo zagrożenie życia było ewidentne. Wiedza medyczna powinna to lekarzom podpowiedzieć - stwierdził.
Pytany o lekarzy, którzy mogą w takich przypadkach myśleć o możliwej odpowiedzialności karnej, Sośnierz odpowiedział, że "zawsze, nie tylko w tym przypadku, lekarz podlega pewnej jurysdykcji". - Lekarze mają do czynienia na co dzień z życiem i śmiercią. Niestety, oni też maja prawo do błędu. Oby się najrzadziej zdarzał - mówił. - Jednak to, że lekarz operuje w obszarze życia i śmierci jest niestety codziennością - dodał.
Na zwrócenie uwagi, że w omawianym przypadku zaostrzyło się prawo, poseł odparł, że "w tym aktualnym, restrykcyjnym, niestety ograniczonym stanie prawnym był przymus działania ze strony lekarzy". - Dlatego dobrze byłoby zapytać ich, czym się kierowali - powtórzył. Zaznaczył, że "stan prawny nie hamował ich" w zakresie ratowania życia pacjentki z Pszczyny.
- Osobiście żałuję, że doszło do rewizji kompromisu aborcyjnego, bo on jednak był zdecydowanie lepszy. Niepotrzebnie do było ruszone. Szkoda, że się to wydarzyło, bo stało się to problemem politycznym i w tej chwili trudno będzie uzyskać nowy kompromis. Dobrze byłoby, żeby jednak wrócić do tego stanu sprzed wyroku Trybunału - przyznał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24