Czym mogło zakończyć się spotkanie znanego z kontrowersyjnych i konserwatywnych poglądów Janusza Korwina-Mikke i przedstawiciela środowisk homoseksualnych Roberta Biedronia? Na pewno nie merytoryczną dyskusją a nieprzerwaną pyskówką. - Nie używam tego słowa na "g" bo mi się z gównem kojarzy, tylko używam słowa "homoś" - mówił m.in. Korwin-Mikke.
W sobotę ulicami Warszawy po raz kolejny przeszła Parada Równości, czyli manifestacja środowisk homoseksualnych. Choć w tym roku, liczba jej uczestników, ze względu na pogodę nie była zbyt wielka, i tak wywołała wiele kontrowersji.
Według Roberta Biedronia, prezesa i współzałożyciela Kampanii Przeciw Homofobii (KPH), największą zmianą, jaka dokonała się w od momentu odzyskania niepodległości jest rozpoczęcie debaty na temat homoseksualizmu. - Przez wiele lat homoseksualność była tematem tabu. Nie dyskutowało się o tym, to była rzecz wstydliwa, media na ten temat milczały, a osoby homoseksualne bały się wyjść z tzw. ukrycia. Nagle zaczynamy o tym rozmawiać - tłumaczył.
Biedroń uważa jednak, że zmiana ta nie jest wystarczająca. - Gejom i lesbijkom w Polsce żyje się nadal źle. A trzeba pamiętać, że jest to dwumilionowa grupa osób, która w Polsce jest nadal dyskryminowana - zastrzegł.
"Nie gej a homoś"
Prezes KPH tymi słowami wzbudził śmiech Janusza Korwina Mikke. Założyciel Unii Polityki Realnej uważa bowiem, że w Polsce mniejszości seksualnych jest zdecydowanie mniej.
- Ilość homosiów w każdym kraju jest od pół do jednego, czasami w niektórych krajach, do półtora procenta - skomentował. Tą wypowiedzią z kolei Korwin-Mikke wywołał oburzenie Biedronia, który zirytowany zapytał: - Przepraszam, kogo?
Polityk z rozbrajającą szczerością powtórzył: "Homosiów". - To takie pieszczotliwe określenie... Ja nie używam tego słowa na "g" bo mi się z gównem kojarzy, tylko używam słowa homoś. Po polsku mówię, a nie po angielsku.
"Homoś to rzecz normalna"
Robert Biedroń, jak nie trudno przypuszczać, określeniem tym poczuł się obrażony. - To pokazuje poziom debaty. Nadal są w Polsce osoby, które używają właśnie takiego języka - wyjaśniał. Dodał, że sposobem rozwiązania tego problemu może być droga sądowa.
- Ale ja nie używam obrzydliwego słowa gej - mówił jednak uparcie Korwin-Mikke. – Mnie się coś kojarzy i mnie się ma prawo kojarzyć - dodał. I tak wyjaśnił swój punkt widzenia: - Homoś to jest rzecz normalna. Byli przez cztery tysiące lat, są sobie i nikomu nie przeszkadzali. Natomiast geje, tfu, to banda chamów importowanych z zagranicy. Część z nich nawet nie jest homosiami. Oni dostają pieniądze, żeby rozbijać społeczeństwo i imputować dziwaczne wartości - twierdzi kontrowersyjny polityk.
Parada z celem czy bez?
Robert Biedroń w programie "24 godziny" tłumaczył jakie są powody organizacji Parady Równości. - Rozmawiamy na temat braku legalizacji związków partnerskich, rozmawiamy na temat nierzetelnej edukacji o homoseksualności.
Korwin-Mikke uważa jednak, że problem legalizacji małżeństw homoseksualnych, wcale nim nie jest. - Z punktu widzenia płciowości, nie ma żadnej różnicy między stosunkiem płciowym rzekomo dwóch homosiów, a stosunkiem homosia czy każdego człowieka z dziurą w płocie. (...) Jak nie ma dwóch płci, to nie ma płciowości - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24