Siedem miesięcy zajęło prokuraturze wszczęcie śledztwa w sprawie willi plus - mówił w TVN24 Piotr Szostak, jeden z współautorów cyklu o ministerialnych dotacjach. - Najwidoczniej prokuratura za czasów Zbigniewa Ziobry nie mogła tej sprawy wyjaśnić i dopiero teraz stało się to możliwe - powiedział.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie programu ministerstwa edukacji, który określany jest jako willa plus. We wtorek o śledztwie mówił w TVN24 Piotr Szostak, dziennikarz portalu tvn24.pl i współautor cyklu o wątpliwościach dotyczących tych dotacji.
ZOBACZ WIĘCEJ: Miliony z publicznych pieniędzy dla fundacji bliskich PiS
- Prokuraturze zajęło siedem miesięcy, żeby ruszyć z tym śledztwem. Zostały tutaj połączone trzy zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Pierwsze, które złożyły wiceminister Katarzyna Lubnauer i posłanka Krystyna Szumilas, tuż po naszych publikacjach Drugie, które złożyła obecna minister pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz zawiadomienie Najwyższej Izby Kontroli. I ono tutaj jest kluczowe, bo wykazało najpoważniejsze nieprawidłowości w tym programie - powiedział.
Przypominał, że postępowanie sprawdzające w tej sprawie prokuratura wszczęła już pod koniec lipca. - Ale najwidoczniej prokuratura za czasów Zbigniewa Ziobry nie mogła tej sprawy wyjaśnić i dopiero teraz stało się to możliwe. Albo śledczy potrzebowali ponad pół roku na analizę tych zawiadomień, żeby w końcu stwierdzić, że zasadne jest wszczęcie śledztwa w tym zakresie - wskazał dziennikarz.
Szostak: kluczowy będzie raport NIK
Jego zdaniem "kluczowy dla śledczych będzie raport NIK, z którego wynika, że w ministerstwie najpierw stworzono nieprecyzyjne zasady programu grantowego i to one pozwalały na otrzymanie pieniędzy na podstawie tak naprawdę kryterium politycznego".
- Problem polegał też na tym - i to jak rozumiem prokuratura będzie badać przede wszystkim - że w niektórych przypadkach minister Czarnek, profesor prawa działał niezgodnie z zasadami, które sam wcześniej ustalił. W tym wypadku - zdaniem Najwyższej Izby Kontroli - mógł działać niegospodarnie ze szkodą dla budżetu albo po prostu nielegalnie - mówił.
Postępowanie w sprawie
We wtorek Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że śledztwo "prowadzone jest w kierunku przekroczenia uprawnień przez urzędników w Ministerstwa Edukacji i Nauki poprzez dokonanie nieprawidłowej i nierzetelnej oceny wniosków o udzielenie dotacji złożonych przez ustalone podmioty w ramach programu inwestycyjnego, czym działano szkodę interesu publicznego".
Jak dodano, postępowanie toczy się w sprawie, co oznacza, że nikt nie usłyszał zarzutów.
Źródło: TVN24