"Nie będzie żadnej gry". O co właściwie chodzi w sporze o nominacje?

Karol Nawrocki, Donald Tusk
Spór o nominacje oficerskie. Czarzasty: rząd nie będzie grał Polską
Źródło: TVN24
Nie będziemy grali z prezydentem w zabawę pod tytułem: brak bezpieczeństwa dla Polski - mówił w sobotę lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty, komentując spór o nominacje oficerskie na linii prezydent-rząd. "Odcięto Pana Prezydenta od dostępu do informacji" - oburza się we wpisie na X rzecznik Karola Nawrockiego. O co właściwie chodzi w najnowszej odsłonie konfliktu między głową państwa i gabinetem Donalda Tuska?

W piątek 7 listopada miała odbyć się uroczystość, podczas której planowano przyznać stopnie oficerskie 136 funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Zgodnie z ustawą, nominacje oficerskie nadaje prezydent RP na wniosek Prezesa Rady Ministrów.

Karol Nawrocki odmówił jednak podpisania nominacji, w związku z czym planowaną na piątek uroczystość odwołano. Dlaczego?

Obie strony obwiniają się nawzajem. Premier Donald Tusk zarzuca Nawrockiemu, że to "dalszy ciąg jego wojny z polskim rządem", a prezydent oskarża rząd o to, że ograniczył dostęp szefów służb specjalnych do jego osoby.

Spór ten to kolejna odsłona szerszego konfliktu między prezydentem a rządem o rolę głowy państwa w kierowaniu służbami, dostępie do informacji tajnych oraz o zakres kontroli nad aparatem bezpieczeństwa państwa.

Co mówi strona rządowa?

Premier Donald Tusk zamieścił w piątek na portalu X nagranie, w którym zarzuca prezydentowi zablokowanie nominacji przyszłych oficerów SKW i ABW. - Przed każdym 11 listopada tego typu wnioski płyną do Kancelarii Prezydenta - mówił szef rządu. Dodał, że ci młodzi "patrioci" po studiach i kursach oficerskich "nie dostaną tej promocji". - Nie wiem dlaczego. Tym razem pan prezydent uznał, że ich nie podpisze - stwierdził. Wyraził opinię, że to dalszy ciąg "wojny" prezydenta Nawrockiego z polskim rządem.

"Podpisywanie nominacji oficerskich to konstytucyjny obowiązek Prezydenta – zaszczytny, ale obowiązek. Nie łaska, nie dobra wola, nie kaprys" - napisał w mediach społecznościowych rzecznik rządu Adam Szłapka.

Głos w sprawie zabrał także koordynator służb specjalnych minister Tomasz Siemoniak. "Formuła jest prosta od dziesiątków lat. Kandydaci kończą kursy, zdają egzaminy, spełniają wymogi, a szef służby wnioskuje o pierwszy stopień oficerski. O czym tu dyskutować, co miałby prezydent negocjować? Wybierać po nazwisku? To nie kandydaci na generałów, to przygotowani kandydaci na oficerów. Oczywiście może odmówić podpisu, co właśnie zrobił" - napisał Siemoniak na platformie X.

O sprawę nominacji pytany był także na sobotniej konferencji prasowej lider wchodzącej w skład rządu Lewicy, Włodzimierz Czarzasty. - Jeżeli pan prezydent uważa, że to jest element gry z rządem, to chcę powiedzieć, jako przedstawiciel formacji, która współtworzy ten rząd, nie ma z nami takiej gry. Wojsko nie jest sferą gier, jeżeli gier to wojennych na ćwiczeniach. Nie będziemy grali z prezydentem w zabawę pod tytułem brak bezpieczeństwa dla Polski - oznajmił.

Powiedział, że "nominacje oficerskie powinny być, bo oficerów nam brakuje", zwracając przy tym uwagę, że zwykle przyznawano je w okolicach 11 listopada. - Jak ktoś tego nie rozumie, to znaczy, że musi jeszcze trochę porozmawiać, trochę się nauczyć, nabrać kwalifikacji, może to zrozumie za rok. Ale to na pewno nie będzie żadna gra z rządem, bo rząd nie będzie grał Polską i rząd nie będzie grał wojskiem, bo tak po prostu nie powinno być - oświadczył.

Co mówi Pałac Prezydencki?

Jak swoją decyzję tłumaczy Karol Nawrocki? Prezydent także w nagraniu umieszczonym w portalu X zarzuca Tuskowi, że ten "podjął decyzję, że szefowie służb specjalnych mają zakaz spotykania się z prezydentem RP".

Odmówiono udzielenia istotnych informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa przedstawicielowi prezydenta podczas posiedzenia Kolegium do spraw służb specjalnych. Odwołano cztery moje spotkania z szefami służb - to właśnie na nich miały zostać omówione kluczowe kwestie dla bezpieczeństwa Polski. Miały też zapaść decyzje dotyczące nominacji oficerskich.
Karol Nawrocki

Sprawę nominacji skomentował także szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz w rozmowie z RMF FM. W jego opinii prezydent nie odmówił promocji 136 kandydatom na oficerów. - To jest kłamstwo - przekonywał.

Według Przydacza, kwestia nominacji miała być tematem spotkania prezydenta z szefami służb, ci jednak mieli nie pojawić się na umówionym spotkaniu. - Nie było ustalonej żadnej daty nominacji, nie ma odmowy nominacji, jest dyskusja na temat tego w jakiej formule te nominacje mają być prowadzone i między innymi to miało być przedmiotem spotkania z szefami służb, którzy zostali zaproszeni do pana prezydenta (...) i nie przyszli - powiedział. - Jak się nie chce rozmawiać z prezydentem, to niech się nie dziwią, że nie ma nominacji - dodał. Szef BBN twierdzi, że do spotkania nie doszło, ponieważ premier Donald Tusk miał zakazać szefom służb wzięcia w nim udziału.

W sobotę do sporu na linii prezydent-rząd odniósł się rzecznik prasowy prezydenta Nawrockiego, Rafał Leśkiewicz. "Fakty są takie, że pierwszy raz w historii III RP szefowie służb specjalnych nie przyjęli zaproszenia Prezydenta RP na spotkania dotyczące istotnych spraw związanych z bezpieczeństwem państwa. Odcięto Pana Prezydenta od dostępu do informacji" - napisał. Jak twierdzi, wspomniane spotkania miały także dotyczyć nominacji oficerskich. "Prezydent chciał omówić z szefami służb skierowane do niego wnioski. Do spotkań nie doszło, bo Pan Premier zakazał przyjęcia zaproszeń od Pana Prezydenta. Cóż, być może obawiał się, co powiedzą Panu Prezydentowi podczas spotkań w cztery oczy" - dodał.

Odpowiedź rządu na zarzuty prezydenta

Do zarzutów ze strony prezydenta Donald Tusk odniósł się w piątek wieczorem w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. - Wolałbym, żeby nie mijał się z prawdą i żeby znał konstytucję, swoje kompetencje, kompetencje premiera i rządu - stwierdził. Podkreślił, że "prezydent w Polsce nie jest od tego, żeby wzywać ministrów czy urzędników państwowych, którzy są podlegli rządowi". Zapewnił, że "nikomu niczego nie zakazuje". - Szefowie służb, ministrowie, wiceministrowie będą spotykali się z prezydentem, jeśli pan prezydent zwróci się do mnie z informacją, w jakiej sprawie, i o co chodzi - dodał.

"To nieprawda, że służby specjalne nie przekazują informacji prezydentowi. Otrzymuje on tak samo jak poprzednicy stosowne informacje, podobnie jak uprawnieni urzędnicy jego kancelarii. Współpracę prezydenta ze służbami specjalnymi regulują przepisy, które nie przewidują indywidualnych odpraw prezydenta z szefem służby" - napisał Tomasz Siemoniak na X. Zaznaczył, że "jedynym przełożonym szefów służb specjalnych jest premier". "Nie ma trybu wzywania podwładnych premiera przez inny organ państwowy" - dodał.

"Są sprawy, którymi się po prostu nie gra (...). Wywoływanie nagłego kryzysu wokół ściągania podległych premierowi szefów służb specjalnych na indywidualne rozmowy z prezydentem (nikt ich nie 'odwołał', bo nigdy nie były uzgodnione) oraz blokowania awansów na pierwszy stopień oficerskich absolutnie nie służy państwu."
Tomasz Siemoniak

Przyznawanie stopni oficerskich w Polsce

Pierwszy stopień oficerski nadaje w Polsce prezydent na wniosek ministra obrony narodowej lub, w przypadku podległych mu służb, ministra spraw wewnętrznych i administracji. Tradycyjnie nadania stopni oficerskich – w tym generalskich – w wojsku i innych służbach odbywają się przy okazji najważniejszych świąt narodowych, takich jak Narodowe Święto Niepodległości 11 listopada.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: