W okolicach Kazimierza Dolnego Służba Kontrwywiadu Wojskowego wraz z innymi służbami i policją złapała porucznika rezerwy Piotra C., który – według śledczych - przekazywał tajne dane rosyjskiemu wywiadowi. To ten sam żołnierz, którego za rządów PO ówczesne szefostwo SKW podejrzewało o szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej. Jednak w 2014 r. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie przedstawiła mu takiego zarzutu.
"Zatrzymanie poprzedzone było złożoną operacją Służby Kontrwywiadu Wojskowego" – poinformowało dzisiaj ministerstwo obrony narodowej. Piotr C. został zatrzymany w okolicach Kazimierza Dolnego. W opinii służb jego działania mogły istotnie zaszkodzić Polsce.
- Ten były żołnierz z 1 Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie miał dostęp do kodów wejściowych na teren lotniczych jednostek wojskowych. Łatwo sobie wyobrazić, że np. w razie wojny hybrydowej wróg wyposażony w takie kody, mógłby po prostu wejść na ich teren – mówi nam jeden z funkcjonariuszy zbliżonych do operacji. I dodaje, że C. przez lata gromadził gigabajty danych, o których przekazywanie Rosjanom jest podejrzany. – Szyfrował je w plikach programu word. Część przekazywał osobiście, część przez internet – dodają nasi rozmówcy.
Do 10 lat więzienia
Jak oficjalnie informuje MON w operacji złapania porucznika rezerwy obok SKW wzięła udział ABW, Komenda Stołeczna Policji, Straż Graniczna i Żandarmeria Wojskowa. Obecnie Piotr C. jest przesłuchiwany przez prokuratorów z wydziału wojskowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ogłoszą mu oni zarzuty "udziału w obcym wywiadzie" za co Piotrowi C. może grozić do 10 lat więzienia. – Trwają czynności z podejrzanym – informuje tylko Michał Dziekański, rzecznik stołecznej prokuratury.
Postępowanie wyjaśniające
Przypomnijmy, że już w listopadzie 2014 roku roku Piotr C. mógł być zatrzymany za szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej. Sprawę pierwszy ujawnili Maciej Duda i Robert Zieliński, dziennikarze śledczy portalu tvn24.pl. Więcej czytaj TUTAJ.
Dlaczego tak się nie stało? W tej sprawie trwa postępowanie wyjaśniające obejmujące ówczesnych prokuratorów wojskowych, którzy wtedy nie zdecydowali o ogłoszeniu mu tego zarzutu. C. został zatrzymany w listopadzie 2014. W tym samym okresie z Polski został wydalony Rosjanin pod zarzutem szpiegostwa, który – w ocenie SKW – miał prowadzić polskiego porucznika.
SKW domagała się by wtedy wojskowa prokuratura ogłosiła mu zarzut szpiegostwa. Lecz prowadzący śledztwo ppłk Anatola Salwa i kpt Andrzej Wicherski uznali, że dowody są zbyt słabe. Piotrowi C. ogłoszono tylko słabsze zarzuty, czyli wspomniane już wcześniej "przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, samowolne dysponowanie środkami walki oraz posiadanie broni palnej lub amunicji bez wymaganego zezwolenia". Po czym, po 48 godzinach wyszedł na wolność. Następnie przedstawił zaświadczenie lekarskie, że leczy się psychiatrycznie. Nieoficjalnie wiemy, że w pewnym momencie po prostu zniknął.
Konflikt
W 2015 roku konflikt między SKW, a nieistniejącą już Naczelną Prokuraturą Wojskową oparła się o sejmową komisję ds. służb specjalnych. Naczelna Prokuratura Wojskowa zabroniła wtedy szefostwu SKW informowania speckomisji o szczegółach sprawy. O KONFLIKCIE CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ .
To wzburzyło wtedy posłów zarówno z PiS jak i PO . - Komisja jednogłośnie zdecydowała o zwróceniu się do prokuratora generalnego z prośbą o wyjaśnienia – mówił w kwietniu Marek Opioła poseł PiS, wtedy członek speckomisji (obecnie jej szef). - Zachowanie wojskowej prokuratury jest skandalem. Nie wyobrażam sobie, że można zabraniać informowania komisji i opinii publicznej o działaniach służby, które miały na celu ochronę interesów państwa – mówił Marek Biernacki z PO.
Cisza i list gończy
Po okresie ciszy w tej sprawie, w sierpniu tego roku Żandarmeria Wojskowa i Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformowały, że Piotr C. jest podejrzany o szpiegostwo oraz o "przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków (art. 231 par. 1 kodeksu karnego), samowolne dysponowanie środkami walki (art. 358 par. 2 kodeksu karnego) oraz posiadanie broni palnej lub amunicji bez wymaganego zezwolenia (art. 263 par. 2 kodeksu karnego)". Garnizonowy Sąd Wojskowy na wniosek prokuratury zastosował wobec niego areszt na trzy miesiące, zaś 17 sierpnia za Piotrem C. wystawiono list gończy.
W 2015 r. "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że C. pracował w nieistniejącym już 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego (w jego miejsce powstała 1. Baza Lotnictwa Transportowego w Warszawie). W tym samym czasie ówczesny rzecznik ppłk Artur Goławski, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych poinformował dziennikarzy portalu tvn24.pl o przebiegu służby porucznika: "Zaczął służbę w 36. SPLT w styczniu 2001 r., zakończył 31 grudnia 2011 r. (jak wszyscy pozostali żołnierze jednostki – bo pułk został z tym dniem rozwiązany – red.). Obecnie jest zawieszony w czynnościach służbowych - od 24 listopada 2014 roku. Od kwietnia 2015 r. jest przeniesiony do rezerwy kadrowej".
Do tej sprawy na antenie TVN24 w "Jeden na jeden" odniósł się w czerwcu 2015 roku poseł Opioła: - To są sprawy do zbadania przez służby kontrwywiadu wojskowego, przez prokuraturę. Ale jest też inna kwestia. Boję się, że to dotyczy przebiegu służby pana porucznika. Chodzi o to, co powiedziało dowództwo generalne w pewnym momencie, dowiedziałem się o tym od dziennikarzy.
Dowództwo generalne potwierdziło, że ów oficer służył w 36. pułku specjalnym. Od 2001 r. do 2011 r., czyli do końca [specpułku - red.]. Opioła pytany, czy to może mieć bezpośredni związek z katastrofą smoleńską, stwierdził: - To jest pytanie do prokuratury i prokuratura powinna odpowiedzieć na to pytanie. Zaznaczył, że nie może mówić o konkretnych zarzutach wobec porucznika.
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24