"Cztery miliony złotych, rok odsiedziany i do widzenia". Nowe fakty w sprawie skoku stulecia

"Sekrety skoku stulecia" - pierwsza część reportażutvn24

O skoku stulecia z 2015 roku mówiła cała Polska. Fikcyjna tożsamość, fałszywy konwojent i prawie osiem milionów złotych łupu. Złapanie i osądzenie złodziei miało być wielkim sukcesem prokuratury. Reporterzy "Superwizjera" dotarli do materiałów i nigdy nie przesłuchanych świadków, którzy rzucają jednak zupełnie inne światło na tę sprawę.

W październiku 2018 roku dziennikarze "Superwizjera" nawiązali kontakt z Grzegorzem Łuczakiem - przez śledczych nazywanym "mózgiem skoku stulecia". Wówczas od blisko roku przebywał on w ukraińskim areszcie ekstradycyjnym. Jak się okazało, miał przy sobie przemycony telefon komórkowy.

Reporterzy rozmawiali z Łuczakiem kilkukrotnie. Kontaktowali się z nim telefonicznie, a także mailowo i przez komunikatory internetowe.

W czasie rozmów przedstawił wersję zdarzeń, która znacznie różni się od tej z aktu oskarżenia.

Skok stulecia

Żeby nadać tej rozmowie tło, trzeba omówić sprawę sprzed czterech lat. 10 lipca 2015 roku pod bank w Swarzędzu w województwie wielkopolskim podjechał wyładowany pieniędzmi bankowóz. W środku było trzech konwojentów. Dwóch wzięło część pieniędzy i wyszło z samochodu, by doładować znajdujący się w środku bankomat. Gdy zniknęli za drzwiami, trzeci konwojent włączył zagłuszarkę GPS, czym zablokował sygnał z nadajnika bankowozu. Następnie odjechał z ponad ośmioma milionami złotych.

Kilka godzin później porzucony bankowóz został znaleziony w lesie między Swarzędzem a Poznaniem. W środku nie było żadnych śladów - całe wnętrze zostało dokładnie wymyte chlorem. Nie było też konwojenta i większości z transportowanych pieniędzy. Prawdopodobnie z pośpiechu w bankowozie został porzucony worek z banknotami w obcych walutach.

Pierwsze godziny śledztwa wprawiały śledczych w osłupienie. Konwojent okazał się być człowiekiem widmo. Od chwili zatrudnienia posługiwał się fałszywymi danymi - dowodem osobistym, pozwoleniem na broń i badaniami lekarskimi. Wszystko na ukradzione dane prawdziwego mężczyzny nazywającego się Mirosław Duda. W jego szafce w pracy nie znaleziono ani jednego śladu, żadnego odcisku palca. Nagrania z monitoringu zabezpieczone w poznańskiej siedzibie firmy tylko potwierdziły, że rzekomy Duda robił wszystko, by swoich śladów nigdzie nie zostawić.

Policjantom udaje się jednak wyłuskać trop. Ich uwagę zwrócił Adam K., były policjant i najbliższy przyjaciel Grzegorza Łuczaka, wiceprezesa okradzionej firmy.

- To było już półtora miesiąca, może dwa miesiące po tym skoku. Pojechałem do niego, bo już wiedziałem bardzo dużo, poukładały mi się klocki, że tak powiem, puzzle - wyjaśnia Łuczak w rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera".

- Ja już wiedziałem, że on brał w tym udział i jest w to zamieszany. On wtedy przyznał się do tego i powiedział mi, kto w ogóle brał w tym udział. Adam K. proponował mi 250 tysięcy złotych. Ja nie wziąłem, ja go wyśmiałem wtedy. Dla mnie 250 tysięcy to nie były jakieś duże pieniądze - dodaje.

"Po tym wszystkim co się dowiedziałem, to K. to wszystko zorganizował"

Słowa Łuczaka to jego linia obrony. Pozostaje pytanie, jak wyglądał prawdziwy podział ról w planowaniu i przeprowadzeniu skoku stulecia?

- Z początku myślałem, że K. był tylko jedną z kilku osób i że nie był głową tego. Jednak po tym wszystkim, co się dowiedziałem, to K. to wszystko zorganizował i K. zarządzał - przekonuje Łuczak.

Adam K. został aresztowany dwa miesiące po zuchwałej kradzieży. Po trzech miesiącach pobytu w areszcie przyznał się, że brał udział w napadzie. Wsypał też pozostałych wspólników - w tym Krzysztofa W., niesławnego konwojenta podającego się za Mirosława Dudę. Jako pomysłodawcę i szefa grupy wskazał na Grzegorza Łuczaka.

Prokurator dał wiarę Adamowi K. i na jego wyjaśnieniach oparł akt oskarżenia. Za współpracę odwdzięczył się wnioskiem o nadzwyczajne złagodzenie kary. Zażądał dla Adama K. tylko roku więzienia, wypuścił go także z aresztu i pozwolił odpowiadać z wolnej stopy.

Wniosek prokuratora został jednak odrzucony. W wyroku sędzia napisał, że Adam K. przez wiele miesięcy zwodził prokuraturę i przekazywał tylko te informacje, które były dla niego wygodne. Jednego ze złodziei miał wręcz ochraniać i w rzeczywistości o jego udziale w skoku stulecia miał napisać dopiero Łuczak w liście do prokuratury.

"Niewątpliwe jest, iż Adam K. dozował informacje przekazywane organom ścigania i nie ujawnił wszystkich osób biorących udział w przestępstwie. Fakt złożenia przez niego wyjaśnień, w których opisał przebieg zdarzenia i przyznał się do winy, wynikał z czystej kalkulacji procesowej i nastąpił pod ciężarem dowodów, jakimi dysponowały organy ścigania co do jego udziału w przestępstwie" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sekrety skoku stulecia. Pierwsza część dyskusji
Sekrety skoku stulecia. Pierwsza część dyskusjiSuperwizjer TVN

Prokuratura miała dowody, Adam K. zaczął mówić

Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do materiałów z policyjnego dochodzenia. Potwierdzają one, że Adam K. zdecydował się mówić, dopiero gdy śledczy mieli zebrane kluczowe, obciążające go dowody.

Najważniejszy z nich to nagranie z monitoringu z banku w Konstantynowie Łódzkim (woj. łódzkie). Niespełna miesiąc po kradzieży weszła do niego Agnieszka K., żona Adama K. Razem z nią byli jej rodzice. W torbie, którą mieli ze sobą, było ćwierć miliona złotych pochodzących z kradzieży. Agnieszka K. wpłaciła je na swoje konto, w tytule przelewu wpisując "darowizna od ojca".

Funkcjonariusze zauważyli również, że wszystkie telefony użyte w "skoku stulecia" zostały kupione w tym samym supermarkecie. Za wszystkie płacono gotówką, jednak w czasie jednego z zakupów Adam K. nabił sobie na kartę lojalnościową sklepu punkty za dokonane zakupy. Po numerze karty ustalono kto kupował telefony.

W zabezpieczonym nagraniu z monitoringu widać, że w kolejce za Adamem K. stoi Grzegorz Łuczak. On również kupił dwa telefony.

W nocy kilka godzin przed kradzieżą pieniędzy z bankowozu Adam K. zostawił kolejny ślad. Zapłacił własną kartą kredytową za zatankowanie auta do pełna na jednej z łódzkich stacji. Następnie tuż przed kradzieżą był w Poznaniu, gdzie znowu dał się nagrać, tym razem miejskiemu monitoringowi. Tam włączył jeden z kupionych telefonów i zadzwonił do fałszywego konwojenta Krzysztofa W.

Gdy doliczyć do tego zostawienie śladów DNA na zagłuszarce i zapłacenie konwojentowi za nocleg w hotelu własną kartą kredytową, wyjdzie zastanawiająco duża liczba błędów. W dodatku popełnionych przez byłego policjanta.

Miał odsiedzieć ponad sześć lat. Prokurator sporządził apelację

Reporterzy "Superwizjera" rozmawiali z prokuratorem Michałem Smętkowskim, rzecznikiem prasowym Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Pytany przez dziennikarza stwierdził, że prokurator prowadzący nie brał pod uwagę hipotezy, że Adam K. od razu miał plan, aby zorganizować napad, instruować swojego "żołnierza", po czym wysypać kompanów, pójść na układ z prokuraturą i dostać symboliczny wyrok, zachowując skradzione pieniądze, które nigdy się nie odnajdą.

- Hipotezy można snuć w wielu zakresach, co do każdego postępowania może być ich kilka. W toku tego postępowania tej hipotezy nie braliśmy pod uwagę - powiedział rzecznik.

Mimo że prokurator chciał tylko symbolicznej kary dla Adama K., sąd skazał go na ponad sześć lat więzienia. W dniu ogłoszenia wyroku mężczyzna zniknął i zaczął się ukrywać. Adam K. zmusił w ten sposób śledczych do kolejnych wielomiesięcznych poszukiwań.

Pomimo tego, w czasie, gdy Adam K. się ukrywał, prokurator napisał apelację na korzyść przestępcy - podaje "Superwizjer". Domaga się w niej zastosowania przepisów o tak zwanym małym świadku koronnym i zmniejszenia Adamowi K. kary do roku więzienia, ignorując fakt, że o jednym z uczestników skoku stulecia Adam K. powiedział dopiero, gdy policjanci i tak znali już jego personalia.

Kto wziął pieniądze?

Czy rzeczywiście Adam K. odegrał tak kluczową dla śledztwa rolę, by radykalnie zmniejszyć mu karę? I dlaczego prokuraturze nie udało się odnaleźć większości z ukradzionych ośmiu milionów?

Zacznijmy od pieniędzy. Jak ustalono, po skoku pieniądze trafiły do garażu Adama K. gdzie nastąpił podział łupów. Według Adama K. połowę mieli wziąć fałszywy konwojent Krzysztof W. i jeden ze wspólników, drugie cztery miliony Adam K. razem z Grzegorzem Łuczakiem. Swoją i Łuczaka część łupu Adam K. miał zakopać na działce swojego sąsiada. Dwa miesiące po skoku Łuczak miał potajemnie nocą odkopać łup i zniknąć.

To bardzo wygodna wersja dla Adama K., ale też dla prokuratury - pieniądze zniknęły razem z Łuczakiem i od tego momentu w zasadzie nikt ich już nie szukał.

- Biorąc pod uwagę rolę Krzysztofa W., to on był w tej sytuacji, w której musiał prosić o jałmużnę. On nawet nie jeździł sam do Wielkopolski. Był wożony, bo nie miał ani samochodu ani pieniędzy na to, żeby zatankować ten samochód - wyjaśnia Marcin Olejnik, pełnomocnik Krzysztofa W. - Nie miał na podstawowe rzeczy pieniędzy. Miał wypłacaną pensję, żeby mógł przeżyć, mieszkając w Wielkopolsce. Taka osoba, która zupełnie nie może im nic zrobić, nie może w żaden sposób tego wydać, odejść od nich nawet, ma dostać jedną czwartą łupów? - pyta.

Łuczak wypiera się brania udziału w napadzie. - Nie wziąłem pieniędzy, nie brałem w tym skoku udziału, nie mam pieniędzy z tego skoku - przekonuje. - Ja poddam się badaniu na wariografie, że nie mam ich, nie mam ich zakopanych, w banku, nie wiem, gdzieś zamurowanych. Niech Adam K. podda się badaniu na wariografie na to, co on twierdzi - mówi w rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera". Prawdą jednak jest, że o udziale Łuczaka w skoku zeznaje tylko Adam K.

Łuczak przekazuje dziennikarzom, że powinni porozmawiać z H., który "bardzo dużo na ten temat wie".

Sekrety skoku stulecia. Druga część reportażu "Superwizjera"
Sekrety skoku stulecia. Druga część reportażu "Superwizjera"Superwizjer TVN

"Ja mniej więcej wiem, gdzie są pieniądze. I ja nie zostałem przesłuchany"

Sargis H. to Ormianin od wielu lat mieszkający w Polsce. Przed napadem był przyjacielem zarówno Adama K., jak i Grzegorza Łuczaka. W sprawie napadu nigdy nie został przesłuchany. Reporterom udało się do niego dotrzeć i porozmawiać o skoku.

- Miesiąc po napadzie, może półtora, K. na siłę zabiera mnie do Niemiec, na karuzelę. Na taką wycieczkę, do lunaparku. Z żoną i jego dzieckiem, moja żona i ja. Zabrał nas na wycieczkę, fundował - mówi H.

Dodaje, że K. opowiedział mu wszystko o napadzie. - Ja wszystko wiem doskonale. Ja wszystko wiem ze szczegółami, jak to było, jakie to były... Przecież on mi wszystko powiedział - zapewnia.

Dopytywany, co stało się ze skradzionymi pieniędzmi, odpowiada: - No właśnie, gdzie są pieniądze. Ja mniej więcej wiem, gdzie są pieniądze. I ja nie zostałem przesłuchany ani nie byłem przeszukany.

Dziennikarze "Superwizjera" chcieli zapytać prokuratora, dlaczego tak ważny świadek nie został przesłuchany i czy Adam K. nie został potraktowany zbyt łagodnie. Na sądowym korytarzu nie chciał on jednak odpowiadać na pytania.

"1100 osób musieliśmy zwolnić. Natomiast pan Adam K. doskonale się czuł na wolności, świetnie się bawił"

Ukradzione osiem milionów złotych bankowi zwraca firma ochroniarska, w której zatrudnił się konwojent. Ubezpieczyciel odmówił wypłacenia odszkodowania z polisy.

- 1100 osób musieliśmy zwolnić. Natomiast pan Adam K. doskonale się czuł na wolności, świetnie się bawił - komentuje Jarosław Kur, właściciel i prezes firmy Servo. - Przypomnijmy, że pan Adam K. został wypuszczony w 2016 roku i odpowiadał z wolnej stopy. Bawił się świetnie w kraju i za granicą. Pytanie, skąd na to posiadał środki finansowe, skoro według informacji prokuratury wszystkie oszczędności zostały zajęte - dodaje mężczyzna.

Zdaniem prezesa większość pieniędzy z napadu nadal ma Adam K. To samo mówi Sargis H. - wieloletni przyjaciel Adama K., któremu przestępca miał opowiadać o kulisach napadu.

Sargis H. twierdzi, że po tym jak złodzieje podzielili łup, "nie mieli kontaktów, nikt. Jak był tutaj, tamtemu powiedział" - przekonuje. Adam K. miał tak manipulować w rozmowach z nimi, że "w sumie nikomu nic nie dał".

Sfałszowano szereg dokumentów, nie ma zarzutów

Prokurator zignorował fakt, że to Adam K. niemal w całości przygotował skok - zaopatrzył grupę w krótkofalówki, zagłuszarkę GPS, telefony, a nawet chlor użyty do zatarcia śladów w bankowozie. To on kazał brać i kupował Encorton - silny lek sterydowy, dzięki któremu fałszywy konwojent przytył i całkowicie zmienił wygląd. To on woził konwojenta do Poznania i wynajmował mu tam mieszkanie. Co najważniejsze jednak, to on zapewnił oryginały dokumentów - pozwolenia na broń i zaświadczenia zdrowotnego - bez których fałszywy konwojent nigdy w firmie ochroniarskiej nie zostałby zatrudniony.

Jarosław Kur, prezes firmy ochroniarskiej Servo, w której zatrudniony był konwojent, mówi, że w tej sprawie nikt nie ma postawionych zarzutów za fałszerstwo.

- To jest jakby czarna dziura. Prokuratura nie widzi tego problemu - wskazuje Kur. - Prokuraturze jest wygodnie, żeby ten element związany z panem Adamem K., który później jest jako mały świadek koronny promowany przez prokuraturę, żeby to wszystko pasowało do układanki. Tylko że to nie pasuje do układanki - dodaje.

"Zero danych, zero wszystkiego, nic. Za to spędziłem cztery i pół miesiąca w pierdlu"

Kolejny zagadkowy trop prowadzi do Andrzeja W. przyjaciela Adama K. Obaj poznali się i pracowali w łódzkiej policji. By zrozumieć, dlaczego mężczyzna jest istotny dla tej historii, musimy cofnąć się jednak do momentu zatrudnienia fałszywego konwojenta w firmie ochroniarskiej.

Początkowo Krzysztof W. zatrudnił się do pracy w centrali firmy ochroniarskiej w Łodzi. By dokonać kradzieży, musiał jednak zacząć jeździć w konwojach transportujących gotówkę. Do takiej pracy poszukiwano ludzi w oddziale firmy w Poznaniu. O przenoszeniu pracowników z oddziału do oddziału decydował Robert L. - kolejny były policjant.

Adam K. znał Roberta L. jednak nie chcąc zostawiać żadnych śladów, poprosił o pomoc swojego przyjaciela - Andrzeja W., by to on zadzwonił do Roberta L. i załatwił przeniesienie.

- Zadzwonił kiedyś do mnie Adam K., w jednej z luźnych rozmów: "A słuchaj, Wawka, bo ty tam kogoś znasz w jakiejś firmie... Bo chcę przenieść kolegę z Łodzi do Poznania. Czy jest taka możliwość, żebyś z nim pogadał, żeby tam się umówili?" - opowiada w rozmowie z dziennikarzem "Superwizjera" Andrzej W. - Ja mówię: "Adaś, no k***a!". Proszę pana, takich telefonów... Ile pan miał takich telefonów, żeby coś komuś na przykład załatwić? Rozumie pan kontekst cały - dodaje.

- "Adaś, jasne" - kontynuuje W. - Ustaliłem sobie numer telefonu do Roberta: "Robert, mam kolegę, który chce się przenieść u was z Łodzi do Poznania. Jest taka możliwość?". "Dawaj go do mnie". Ile to trwało? Piętnaście sekund, dwadzieścia? Za dwa dni oddzwoniłem do K.: "Niech idzie, załatwiona sprawa". Znaczy, załatwiona. Niech idzie na rozmowę, niech se pogada, co i jak. Zero danych, zero wszystkiego, nic. Za dwa dni Robert do mnie oddzwania i mówi: "Andrzej, sprawa załatwiona, cześć". I za to k***a spędziłem cztery i pół miesiąca w pierdlu - podkreśla.

Sekrety skoku stulecia. Druga część dyskusji
Sekrety skoku stulecia. Druga część dyskusjiSuperwizjer TVN

Andrzej W. i Robert L. mieli dostać pieniądze za "przeniesienie do Poznania"

Łuczak w telefonicznej rozmowie z reporterami "Superwizjera" twierdzi, że Adam K. powiedział mu, iż zarówno Andrzej W., jak i Robert L. "wzięli pieniądze za ten skok, za to, że przenieśli go do Poznania".

Sąd prawomocnie oczyścił Andrzeja W. z wszelkich zarzutów dotyczących napadu.

Jednak słowa Łuczaka mogą potwierdzać, przynajmniej w części, wyjaśnienia jednego z uczestników skoku stulecia, który po tym jak został złapany, opowiedział o takiej rozmowie w trakcie dzielenia łupu.

- Chcę dodać, że jak pieniądze były policzone i sprzątaliśmy garaż, to odliczał ze swoich dwóch części kasę dla jakiegoś Chędziona. Nie wiem, czy to nie był dyspozytor, który miał powiadomić, kiedy będzie policja powiadomiona, czy kierownik, który pomagał przy zatrudnieniu, nie jestem pewien kwoty. Jak wszedłem, zażartowałem: co podbierasz? Odpowiedział, że musi odliczyć - powiedział Marek K.

"Ma cztery miliony złotych, rok odsiedziany i do widzenia"

Łuczak pytany, jaki K. miałby interes w tym, żeby go obciążać, mówi: - Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo dzięki temu on wyszedł na to, że dostanie... Prokuratura wnioskowała o rok kary więzienia dla niego. I wychodzi po roku, bo zostało chyba sześć miesięcy i ma cztery miliony złotych, rok odsiedziany i do widzenia. I on tak naprawdę wszystkich oszukał - dodaje.

- Przestępcy się znaleźli, samochód się znalazł, ale pieniądze się nie znalazły - wskazuje prezes firmy ochroniarskiej Servo.

Prokurator Smętkowski, rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury zaznacza, że nieodnalezionych pieniędzy "nie traktowałby w formie porażki, jakiejś gry". - Po prostu w toku postępowania nie udało się tego ustalić - mówi.

Co naprawdę stało się z pieniędzmi ze skoku stulecia? Czy śledczy na pewno prawidłowo przypisali złodziejom role, jakie odegrali przy organizacji napadu? Dlaczego Adam K. nigdy nie usłyszał zarzutów w sprawie fałszerstwa? Czy oparcie się wyłącznie na zeznaniach Adama K. nie było dla prokuratury pójściem na skróty?

Wątpliwości w sprawie jednego z najgłośniejszych przestępstw ostatnich lat jest bardzo wiele. I wiele wątków wymaga jeszcze wyjaśnienia. Blisko cztery lata po skoku stulecia wciąż pewne jest tylko to, co było wiadomo już kilka minut po kradzieży - zniknęło osiem milionów złotych.

Autor: ads//now / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Donald Trump został zaprzysiężony na 47. prezydenta USA, a J.D. Vance na wiceprezydenta. Po wygłoszeniu przemówienia i inauguracyjnym lunchu, nowy amerykański przywódca znów pojawił się na korytarzach Kapitolu, by dokonać przeglądu wojsk przy dźwiękach wojskowej orkiestry. Relacja na żywo w tvn24.pl.

Trump dokonał przeglądu wojsk

Trump dokonał przeglądu wojsk

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Kanał Panamski jest i nadal będzie należeć do Panamy - podkreślił prezydent Panamy Jose Raul Mulino. Odniósł się w ten sposób do słów Donalda Trumpa wygłoszonych w trakcie zaprzysiężenia.

Prezydent Panamy reaguje na słowa Trumpa

Prezydent Panamy reaguje na słowa Trumpa

Źródło:
PAP, Reuters

Miliarder Elon Musk podczas jednego z wydarzeń, które towarzyszyło inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, powiedział do zebranych, że dzięki nim przyszłość cywilizacji jest zapewniona. Podczas krótkiego przemówienia wykonał gest przypominający salut rzymski.

Musk powiedział o "przyszłości cywilizacji" i wykonał "dziwny" gest

Musk powiedział o "przyszłości cywilizacji" i wykonał "dziwny" gest

Źródło:
PAP

Nowo zaprzysiężony prezydent Donald Trump nieoczekiwanie wygłosił na Kapitolu drugie przemówienie. Wystąpił przed zwolennikami, którzy zebrali się w Kongresie, ale nie mogli obserwować na żywo głównej ceremonii. - Jesteście młodszą, o wiele piękniejszą publicznością niż ta, przed którą przed chwilą występowałem - powiedział Trump. Przyznał, że celowo nie zdecydował się na większą krytykę administracji Joe Bidena, aby przemówienie inauguracyjne było "piękne i łączące". W drugim przemówieniu zdecydował się na wytknięcie błędów byłego prezydenta, ale także na anegdoty i żarty.

"Lepsze przemówienie" dla "piękniejszej publiczności". Trump po raz drugi 

"Lepsze przemówienie" dla "piękniejszej publiczności". Trump po raz drugi 

Źródło:
TVN24, CNN

Podczas prezydenckiej inauguracji Donalda Trumpa na Kapitolu piosenkarka Carrie Underwood zaśpiewała patriotyczną pieśń "America the Beautiful". Nie obyło się jednak bez problemów technicznych. Po zaledwie kilku sekundach muzyka urwała się, zapadła krępująca cisza, po czym Underwood wykonała utwór a cappella.

Krępująca cisza i występ a cappella

Krępująca cisza i występ a cappella

Źródło:
TVN24, PAP

Joe Biden prewencyjnie ułaskawił pięcioro członków swojej rodziny. Były już prezydent zrobił to w ostatnich godzinach urzędowania. Swoją decyzję uzasadnił wcześniejszymi "atakami i groźbami" na rodzinę. Polityk zaznaczył też, że jego ruch nie powinien być postrzegany jako dowód na popełnienie przez objętych prawem łaski jakichkolwiek występków.  

Biden ułaskawił prewencyjnie pięcioro członków swojej rodziny. Wskazał powód

Biden ułaskawił prewencyjnie pięcioro członków swojej rodziny. Wskazał powód

Źródło:
PAP, Reuters

Donald Trump został 47. prezydentem USA. Podczas przemówienia po zaprzysiężeniu Trump przedstawił najważniejsze punkty swojego planu, który zamierza zrealizować podczas swojej drugiej kadencji. Zapowiedział też, które decyzje podejmie tuż po inauguracji.

Najważniejsze zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa

Najważniejsze zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa

Źródło:
tvn24.pl

Ustępujący ze stanowiska prezydent USA Joe Biden w ostatnich godzinach swojego urzędowania ułaskawił prewencyjnie Anthony’ego Fauciego, generała Marka Milleya oraz członków komisji badającej atak na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku. Decyzja ma ochronić ich przed potencjalnym odwetem ze strony administracji Donalda Trumpa. Sam Trump ocenił ruch Bidena jako "haniebny".

Bezprecedensowy ruch Bidena. Trump: haniebny

Bezprecedensowy ruch Bidena. Trump: haniebny

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Donald i Melania Trumpowie są już w Białym Domu. Media przyglądają się założonej przez małżonkę 47. prezydenta USA kreacji i zwracają uwagę na jej znaczenie. To, podobnie jak w przypadku poprzednich pierwszych dam, nie jest przypadkowe. Co kryje się za strojem Melanii?

Wymowny strój Melanii Trump. Co pierwsza dama włożyła na zaprzysiężenie

Wymowny strój Melanii Trump. Co pierwsza dama włożyła na zaprzysiężenie

Źródło:
Vogue, CNN, Women's Wear Daily, tvn24.pl

Były premier Mateusz Morawiecki rzekomo nie został wpuszczony na inaugurację prezydentury Donalda Trumpa. "Nie został wpuszczony z powodu braku dokumentów, próbował potwierdzić swoją tożsamość na Wikipedii ze swojego telefonu" - komentowali internauci. Wyjaśniamy, co widać na popularnym nagraniu.

"Morawiecki pojechał na inaugurację Trumpa z Wikipedią". Co widać na nagraniu

"Morawiecki pojechał na inaugurację Trumpa z Wikipedią". Co widać na nagraniu

Źródło:
Konkret24

Przed sądem stanęła matka Leona Karolina W. oraz jej partner Damian G. Oboje są oskarżeni o zabójstwo 4-letniego chłopca. Zdaniem śledczych, w sierpniu 2022 roku dziecko wpadło do wrzątku, a jego opiekunowie nie wezwali pomocy. Leon umierał przez tydzień, potem jego ciało zakopano w lesie. Przed sądem zeznawali biegli. - Głównym czynnikiem, który doprowadził do tej tragedii był lęk - wynika z ich ustaleń.

Wpadł do wrzątku, umierał przez tydzień. Dlaczego opiekunowie nie pomogli 4-latkowi

Wpadł do wrzątku, umierał przez tydzień. Dlaczego opiekunowie nie pomogli 4-latkowi

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zmarł Klemens Haselsteiner, szef firmy Strabag - poinformowała spółka w komunikacie. Według informacji przekazanych przez austriackie media przyczyną śmierci 44-letniego miliardera miał być tętniak mózgu.

Nie żyje szef firmy Strabag. "Zmarł nagle i niespodziewanie"

Nie żyje szef firmy Strabag. "Zmarł nagle i niespodziewanie"

Źródło:
strabag.pl, "Kleine Zeitung"

Alvin Gajadhur, doradca społeczny prezydenta RP, a także były główny inspektor transportu drogowego usłyszał zarzuty bezprawnego udostępnienia wiadomości służbowych - przekazał prokuratur Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Prokuratura: były główny inspektor transportu drogowego Alvin Gajadhur usłyszał zarzuty

Prokuratura: były główny inspektor transportu drogowego Alvin Gajadhur usłyszał zarzuty

Źródło:
PAP

Strażacy gaszą pożar szkoły w Szkotowie w powiecie nidzickim (woj. warmińsko-mazurskie). Ogień pojawił się na poddaszu i rozwinął w dwóch miejscach. W akcji bierze udział 60 strażaków. Nie ma informacji o osobach poszkodowanych. Służby podały, że od wtorku dzieci zostaną skierowane do szkoły w Rogóżu.

Pożar szkoły. Kilkudziesięciu strażaków w akcji

Pożar szkoły. Kilkudziesięciu strażaków w akcji

Źródło:
PAP

W niedzielę kilka osób awanturowało się w centrum Szczecina. Powodem miał być spór o pierwszeństwo przejazdu na jednej z uliczek. Zaczęło się od gróźb i wyzwisk, a skończyło się na bójce, w której ucierpiał taksówkarz. Nagranie, na który widać przebieg zdarzenia, pojawiło się w internecie. Na razie w sprawie zatrzymano jedną osobę. 29-latek wkrótce usłyszy zarzuty.

Najpierw wyzwiska, potem rękoczyny. Awantura w centrum Szczecina

Najpierw wyzwiska, potem rękoczyny. Awantura w centrum Szczecina

Źródło:
TVN24

Właściciel wypożyczalni quadów i skuterów śnieżnych usłyszał zarzuty spowodowania uszczerbku na ciele i kierowania gróźb karalnych, po tym jak zaatakował nożem zakopiańskich rolników, którzy przyszli porozmawiać o działalności niszczącej ich uprawy. Nagranie z ataku trafiło do internetu. - Celował w klatkę piersiową, na szczęście zasłoniłem się ręką. Przeciął mi palec i przedramię - powiedział nam pan Tomasz. Przedsiębiorca, który go napadł, został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty.

Bójka z nożem o skutery śnieżne na polach górali. Zarzuty dla właściciela wypożyczalni quadów

Bójka z nożem o skutery śnieżne na polach górali. Zarzuty dla właściciela wypożyczalni quadów

Źródło:
TVN24, PAP

Nagranie, które w niedzielę po południu na swoim profilu opublikował poseł Nowej Lewicy Łukasz Litewka, przedstawia księdza, który kopie w ogrodzenie, za którym znajduje się pies, zamachuje się na niego torbą, a następnie wymierza przedmiotem podniesionym z ziemi. Do zdarzenia doszło na terenie parafii św. Marcina w Tolkowcu (woj. warmińsko-mazurskie). Jest reakcja Archidiecezji Warmińskiej.

Ksiądz kopał psa przez ogrodzenie. Jest reakcja kurii

Ksiądz kopał psa przez ogrodzenie. Jest reakcja kurii

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Jest akt oskarżenia w sprawie Jakuba B. - byłego już policjanta złotoryjskiej policji. 37-latek usłyszał cztery zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień oraz działanie na szkodę interesu publicznego. "Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień" - informuje prokuratura.

Akt oskarżenia przeciwko policjantowi

Akt oskarżenia przeciwko policjantowi

Źródło:
tvn24.pl

Na rozpoczynającej się w poniedziałek sesji Parlamentu Europejskiego wszczęto procedurę odebrania immunitetu Danielowi Obajtkowi. Sprawa dotyczy niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej.

Europarlament zaczął procedowanie wniosku o uchylenie immunitetu Danielowi Obajtkowi

Europarlament zaczął procedowanie wniosku o uchylenie immunitetu Danielowi Obajtkowi

Źródło:
PAP

Do 31 stycznia osoby prowadzące działalność gospodarczą na mniejszą skalę mają możliwość zgłoszenia się do Małego ZUS plus, co pozwoli im na opłacanie niższych składek na ubezpieczenia społeczne. Z ulgi korzystało w ubiegłych latach blisko 200 tysięcy osób.

200 tysięcy osób zapłaci mniej. Trzeba się pospieszyć

200 tysięcy osób zapłaci mniej. Trzeba się pospieszyć

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Nie reagował na polecenia wydawane przez strażników granicznych na lotnisku w Modlinie. Jednego z nich obrażał i popychał. Został obezwładniony, założyli mu kajdanki. 31-latek był pijany, grozi mu do trzech lat więzienia.

Incydent na lotnisku. Obezwładnili pijanego pasażera i zakuli go w kajdanki

Incydent na lotnisku. Obezwładnili pijanego pasażera i zakuli go w kajdanki

Źródło:
tvnwarszawa.pl/NOSG

Lina Nassiri, która niedawno wypoczywała na wakacjach w Tulum w Meksyku, całkowicie przypadkowo nagrała fascynujący film. Materiał stał się hitem mediów społecznościowych.

Telefon wpadł jej do wody. To, co nagrał, stało się hitem sieci

Telefon wpadł jej do wody. To, co nagrał, stało się hitem sieci

Źródło:
CNN

Policja w Massachusetts (USA) poinformowała o śmierci poszukiwanej sześcioletniej dziewczynki. Znaleziono ją w lodowatej wodzie, w pobliżu domu. W poszukiwania dziecka, poza policją i strażą pożarną, zaangażowali się sąsiedzi.

Zaginiona sześciolatka znaleziona w częściowo zamarzniętym stawie. Dziewczynka nie żyje

Zaginiona sześciolatka znaleziona w częściowo zamarzniętym stawie. Dziewczynka nie żyje

Źródło:
CBS News, tvn24.pl

Irański sąd skazał gwiazdę muzyki pop Amira Hosseina Maghsoudloo na karę śmierci za bluźnierstwo - informują media. Kontrowersyjny muzyk, znany pod pseudonimem Tataloo, mieszkał w Turcji, jednak w 2023 roku został na wniosek Teheranu zatrzymany i sprowadzony do ojczyzny. Irański wymiar sprawiedliwości odniósł się do tych informacji, stwierdzając, że wobec 37-latka "nie zapadł jeszcze ostateczny wyrok".

Gwiazdor muzyki pop skazany na śmierć

Gwiazdor muzyki pop skazany na śmierć

Źródło:
Guardian, Iran International
Trzaskowski może przegrać, jeśli popełni błędy Kamali Harris

Trzaskowski może przegrać, jeśli popełni błędy Kamali Harris

Źródło:
tvn24.pl
Premium

- Nowa administracja Donalda Trumpa będzie o wiele lepiej przygotowana, niż była podczas pierwszej kadencji - uważa Heather Nauert, rzeczniczka amerykańskiej dyplomacji w czasie pierwszej kadencji prezydenta Trumpa. W rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną przyznała zarazem, że zakończenie wojny w Ukrainie może nie udać się pierwszego dnia i "zajmie trochę czasu".

"Ta administracja Donalda Trumpa będzie bardzo dobrze przygotowana"

"Ta administracja Donalda Trumpa będzie bardzo dobrze przygotowana"

Źródło:
TVN24, PAP

- Są słuszne obawy, ale z drugiej strony pierwsze sygnały, dotyczące szczególnie wojny przeciwko Ukrainie, są raczej pozytywne - komentuje powrót Donalda Trumpa do Białego Domu Daniel Fried. Były ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną ocenił również, że "załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka".

"Załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka"

"Załoga Trumpa patrzy na Polskę jak na dobrego Europejczyka"

Źródło:
TVN24, PAP

- Obawiam się tego, jak Donald Trump podejdzie do kwestii Ukrainy i jak spróbuje zakończyć tę wojnę - powiedział w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną Ian Brzezinski, amerykański analityk i ekspert do spraw międzynarodowych i wojskowych think tanku Atlantic Council. Według telewizji CNN Trump polecił swoim współpracownikom zorganizowanie rozmowy telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w najbliższych dniach po zaprzysiężeniu.

"To zdefiniuje jego prezydenturę"

"To zdefiniuje jego prezydenturę"

Źródło:
tvn24.pl, CNN
Wiedza o zdrowiu i seksie tylko dla chętnych? Już możemy zgadywać, jak to się skończy

Wiedza o zdrowiu i seksie tylko dla chętnych? Już możemy zgadywać, jak to się skończy

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Na dzień przed inauguracją swojej prezydentury Donald Trump stanął na jednej scenie z zespołem Village People, by wspólnie zaśpiewać hit "YMCA". Jak to się stało, że przebojowy utwór stał się nieodłącznym elementem wieców Trumpa?

Piosenka "YMCA" stała się hymnem Trumpa, dotąd kojarzono ją inaczej. O czym opowiada?

Piosenka "YMCA" stała się hymnem Trumpa, dotąd kojarzono ją inaczej. O czym opowiada?

Źródło:
BBC, LGBTQ Nation, NPR

Zaprzysiężenie Donalda Trumpa na żywo ogląda kilkaset osób. Wśród gości ze świata są między innymi prezydent Argentyny Javier Milei, premier Włoch Giorgia Meloni i wiceprezydent Chin Han Zheng.  

Kto przybył na zaprzysiężenie Donalda Trumpa

Kto przybył na zaprzysiężenie Donalda Trumpa

Źródło:
tvn24.pl