Radosław Sikorski przekazał w "Faktach po Faktach", że nie zostanie w najbliższych tygodniach unijnym komisarzem i pozostanie ministrem spraw zagranicznych. Pytany, czy chciałby kandydować w przyszłych wyborach prezydenckich w Polsce, odpowiedział, że "gdyby Kaczyński znowu kandydował, to chętnie by się z nim zmierzył". W "Faktach po Faktach" mówił także o kwestii ambasadorów i jego kontaktów z prezydentem.
Szef resortu dyplomacji Radosław Sikorski był pytany w "Faktach po Faktach" w TVN24, czy zostanie unijnym komisarzem. Minister zaprzeczył. - Będę ministrem. Oczywiście w zależności od decyzji premiera. Wszyscy jesteśmy do dyspozycji. Premier daje i premier odbiera - zastrzegł.
Sikorski ubiegałby się o prezydenturę? "Gdyby Kaczyński znowu kandydował"
Minister był pytany, czy jednym z powodów jego pozostania w Polsce jest też to, że w przyszłym roku czekają nas wybory prezydenckie i widziałby się w roli kandydata. - Nie, to nie jest jeden z powodów - oznajmił.
- A czy widziałby się pan w roli kandydata? - dopytywał prowadzący program Piotr Kraśko. - Wie pan, gdyby Kaczyński znowu kandydował, to chętnie bym się z nim zmierzył, powiem szczerze. I spowodował, żeby jeszcze raz przegrał - powiedział Sikorski.
Na pytanie, czy jeśli Jarosław Kaczyński nie ubiegałby się o prezydenturę, to miałby mniejsze chęci, odparł, że "matka partia zadecyduje".
"Kaczyński jak zwykle szczuje i zmyśla"
Sikorski komentował też słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na temat incydentu na granicy polsko-niemieckiej, związanego z niezgodnym z procedurami przerzuceniem rodziny migrantów na teren Polski przez niemiecką policję.
Prezes PiS mówił w sobotę, że "Niemcy zaczynają nam przerzucać imigrantów, i to niekoniecznie tych, którzy przeszli przez Polskę, i robią to w sposób bezczelny".
Zdaniem szefa polskiej dyplomacji, "Kaczyński jak zwykle szczuje i zmyśla". - Radiowóz niemiecki jeden lub maksimum dwa popełniły błąd, za co minister spraw wewnętrznych Niemiec przeprosiła ministra (Tomasza) Siemoniaka - powiedział Sikorski.
- Przypomnę, że tysiące migrantów podróżują - i tak było na olbrzymią skalę za czasów rządów Kaczyńskiego, gdy on był wicepremierem do spraw bezpieczeństwa - tysiącami z Polski do Niemiec, a nie odwrotnie - mówił dalej. - Proszę sobie wyobrazić, co Kaczyński by mówił, gdyby na naszą stronę z Niemiec byli podrzucani czy przechodzili nie jedna czy dwie rodziny, tylko tysiące. Tak jak to się dzieje ze Wschodu na Zachód w tej chwili - dodał.
Decyzje podejmowane tak, "aby to Łukaszenka poczuł ich skutki"
Szef MSZ mówił też o śmierci polskiego żołnierza, który został ugodzony nożem przez kogoś z tłumu migrantów szturmującego zaporę na granicy polsko-białoruskiej.
Pytany, czy możemy wyegzekwować cokolwiek od strony białoruskiej, odparł, że "mamy jeszcze funkcjonujące przejścia graniczne". - Badamy w tej chwili, jakie to by miały być konsekwencje dla naszej gospodarki, dla społeczności lokalnych - przekazał.
Wskazywał, że na przykład "Finowie zamknęli przejścia graniczne z Rosją i skończyło się rumakowanie".
Podkreślił też, że to, co dzieje się na naszej wschodniej granicy, "to w pełni operacja kontrolowana przez rosyjskie, białoruskie służby w tej chwili". - I to, co bulwersuje szczególnie, to to, że ci ludzie są instruowani przez funkcjonariuszy państwa białoruskiego w tym, jak ugodzić polskiego żołnierza, polskiego strażnika granicznego nawet wtedy, gdy nasi chłopcy mają na sobie kamizelki. To jest kompletnie nie do przyjęcia - powiedział.
Sikorski zaznaczył, że "będziemy podejmować decyzję po przeanalizowaniu ich skutków". - Tak, aby to Łukaszenka poczuł ich skutki, a nie my - dodał.
"Myślę, że wchodzi w grę także stanowisko wiceprzewodniczącego komisji"
Gość TVN24 był też pytany, czy teki unijnych komisarzy do spraw obronności lub rozszerzenia, to te teki, na których najbardziej zależy Polsce.
- Są też inne, które są bardzo ciekawe z naszego punktu widzenia, ale rzeczywiście pozwólmy premierowi negocjować. Myślę, że wchodzi w grę także stanowisko wiceprzewodniczącego komisji, co byłoby awansem dla naszego kraju - powiedział.
Sikorski był też pytany, jak w ogóle wyobraża sobie funkcję komisarza do spraw obronności w sytuacji, kiedy Unia ma swojego szefa dyplomacji, który zajmuje się tematami z obszaru obronności.
Szef MSZ wskazywał, że unijne prawo "daje dowodzenie operacjami Unii Europejskiej - bo one przecież już mają miejsce - wysokiemu przedstawicielowi (Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa). - Co prawda taki komisarz mógłby być zastępcą wysokiego przedstawiciela w pewnych sferach. Mógłby mieć odpowiedzialność za cyberbezpieczeństwo, za obronę cywilną, za produkcję (obronną) rzeczywiście, ale żeby mieć pełnokrwistego ministra obrony, Unia musiałaby zmienić traktaty - ocenił.
Odniósł się też do wyników ostatnich wyborów europarlamentarnych. Pytany był, czy fakt, iż duże sukcesy odniosły partie skrajnie prawicowe i antyunijne na przykład we Francji, Niemczech czy Austrii, nie oznacza, że może czas na przeprowadzenie wielkiej reformy Unii Europejskiej, tak by ona była bardziej akceptowalna dla większości Europejczyków.
Sikorski podkreślił, że takie propozycje "wymagają zmian traktatów". - A na to w tej chwili nie ma klimatu - ocenił.
"Ukraina będzie musiała przenieść do swojej legislacji cały dorobek prawny Unii"
Mówił też o akcesji Ukrainy i Mołdawii do Unii Europejskiej. Podkreślił, że na podstawie traktatu rzymskiego każdy kraj europejski ma prawo się o nią ubiegać. Odnosząc się do kwestii rządów prawa jako kryterium przystąpienia do wspólnoty, Sikorski zauważył, że "Ukraina będzie musiała, tak jak my i wszyscy, przenieść do swojej legislacji cały dorobek prawny Unii".
- Z tych trzydziestu paru rozdziałów, które będziemy negocjować, spodziewam się, że najtrudniejsze, i w nich będą najdłuższe okresy przejściowe, będą rozdziały dotyczące rolnictwa i transportu - powiedział Sikorski, odpowiadając na pytanie o kryteria, jakie Ukraina musi spełnić, by dołączyć do UE.
Zauważył, że "Ukraina pod naciskiem międzynarodowego funduszu walutowego i darczyńców z Zachodu, wprowadziła sądy antykorupcyjne". - Sędziowie wyznaczani są z udziałem społeczności międzynarodowej. Będziemy z przyjaźni przestrzegać naszych ukraińskich sojuszników, że najlepszym i najszybszym sposobem na utratę poparcia Zachodu byłoby rozkradanie zachodniej pomocy. Tutaj Ukraina musi być bezwzględna i efektywna - zaznaczył.
Zwrócił także uwagę na wyzwanie, jakie dla Unii oraz polskich rolników stanowić będzie przystąpienie Ukrainy do UE. - Widać tam gigantyczne gospodarstwa, wielkości gospodarstw rolnych w Teksasie, na bardzo urodzajnych ziemiach. To będzie wyzwanie dla całej wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej i musimy znaleźć kreatywne rozwiązania. Tak, aby członkostwo Ukrainy było z korzyścią także dla polskich rolników, także dla polskich kierowców - ocenił.
Co z ambasadorami
Pytany o inicjatywę Polski, Niemiec i Czech, dotyczącą wystąpienia do Komisji Europejskiej o większe fundusze dla krajów, które przyjęły uchodźców z Ukrainy, Sikorski zaznaczył, że Polska "jest krajem granicznym Unii Europejskiej i strefy Schengen" i "nam powinno najbardziej zależeć na solidarności całej Europy, w szczególności krajów niegranicznych, by z tymi kryzysami pomagały nam sobie radzić".
- Nie tylko będziemy zabiegać o wsparcie finansowe dla budowy chociażby Tarczy Wschód, tarczy Tuska, ale także będziemy argumentować, że jeśli budujemy umocnienia, wydajemy na obronność, nie powinniśmy być karani procedurą nadmiernego deficytu, bo chcemy bronić Unii bardziej niż inni - przekonywał. Polska - dodał - będzie ubiegać się także o "fundusze na techniczne zabezpieczenie zewnętrznej granicy Strefy Schengen, czyli polskiej granicy".
Pytany o nominacje dla ambasadorów przy NATO i w Waszyngtonie i brak porozumienia w tej sprawie z kancelarią prezydenta, Sikorski powiedział, że zawarł z prezydentem "już dwa porozumienia, ale póki co nie mam ani jednego podpisu pana prezydenta".
- Mamy wakaty, mamy ambasadorów, którzy służyli już wiele lat, mamy procedurę Konwentu Służby Zagranicznej, w której prezydent jest reprezentowany. Na jego prośbę głosujemy w tej chwili detalicznie, nie hurtowo. Przedstawiciel prezydenta głosuje za niektórymi z moich kandydatów - wskazywał Sikorski. - Mam nadzieję, że to oznacza, że pan prezydent zacznie podpisywać - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24