Senat nie wyraził w środę zgody na zarządzenie przez Andrzeja Dudę ogólnokrajowego referendum w sprawie zmian w konstytucji. Za prezydencką propozycją opowiedziało się 10 senatorów, 30 było przeciw. 52 wstrzymało się od głosu.
W środę Senat zajmował się wnioskiem prezydenta Andrzeja Dudy o wyrażenie zgody na przeprowadzenie w dniach 10-11 listopada 2018 roku konsultacyjnego referendum dotyczącego zmian w konstytucji.
Zgodnie z konstytucją prezydent zarządza referendum ogólnokrajowe za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Większość bezwzględna konieczna do podjęcia uchwały w sprawie wyrażenia zgody na zarządzenie referendum wynosiła w środowym głosowaniu 47 głosów. Za podjęciem przez Senat takiej uchwały opowiedziało się 10 senatorów - 9 z PiS i 1 senator niezrzeszony, przeciw było 30 - 27 z PO i 3 niezrzeszonych, od głosu wstrzymało się 52 - 50 z PiS i 2 senatorów niezrzeszonych. Jak podkreślał marszałek Stanisław Karczewski, żaden z senatorów PiS nie zagłosował przeciw prezydenckiej inicjatywie.
"Niestety te drzwi były zatrzaśnięte i do dzisiaj są zatrzaśnięte"
Głosowanie poprzedziła trwająca ponad sześć godzin debata.
Jan Rulewski z Platformy Obywatelskiej ocenił, że zapowiedź prezydenta Dudy w sprawie przeprowadzenia referendum była dobrą wiadomością dla polskich obywateli. - Polska jest i powinna być demokratycznym państwem prawa, w którym konstytucja powinna wyznaczać przede wszystkim zachowania władz, Polaków i wzajemne relacje - mówił.
Jak ocenił, w zeszłym roku, gdy trwały demonstracje, był taki moment, kiedy prezydent mógł dać temu wyraz. - Były takie oczekiwania, że strażnik konstytucji, pan prezydent, otworzy drzwi dla tych, których jedynym transparentem była właśnie konstytucja. Niestety te drzwi były zatrzaśnięte i do dzisiaj są zatrzaśnięte - mówił senator Platformy.
- To oznacza, przynajmniej w pewnej części, że podważone jest zaufanie do intencji prezydenta, iż jego głównym parametrem działań będzie konstytucja - ocenił Rulewski.
Zwracał ponadto uwagę, że senatorowie PiS nadal nie określili się, jak będą głosować w sprawie wniosku o referendum. - Największe ugrupowanie, które rozdaje karty (...) stosuje metody obstrukcji - delikatnie mówiąc, uchyla się - mówił senator PO.
Zwracał też uwagę, że wybór terminu referendum jest nietrafny. - Bardzo istotne są argumenty, te prawne, i może jeszcze więcej - infrastrukturalne, które przedstawiła (Państwowa) Komisja Wyborcza. Bardzo kurtuazyjna postawa, która mówi, że przeprowadzą referendum, ale nie biorą odpowiedzialności za jego wyniki dowodzi, że ta sprawa nie jest dopięta - mówił Rulewski. - To stwarza moją wątpliwość, cóż nam po referendum, po wspaniałych ideach, jeśli one w praniu okażą się nieskuteczne - dodał.
"Wyrażenie zgody wymaga odwagi"
Z kolei senator PiS Jan Żaryn stwierdził w czasie debaty, że "wyrażenie dziś zgody na referendum wymaga niewątpliwie od nas, czyli senatorów pewnego rodzaju odwagi". Jednocześnie apelował o tę odwagę.
- Trzeba sobie ewidentnie powiedzieć, że mimo bardzo wielu wątpliwości nieudzielenie tego mandatu, tej zgody będzie oznaczało, że nie jesteśmy de facto zwolennikami wiary w naród polski, że potrafi być narodem obywatelskim i potrafi być suwerennym - oświadczył Żaryn. - Proszę wziąć pod uwagę tę drugą stronę medalu, to znaczy niewyrażenie zgody - dodał.
Senator PiS mówił, że istnieje bardzo wiele problemów związanych z referendum, między innymi terminu jego przeprowadzenia. - Jeśli chodzi o tę bombę zapalającą, to chciałbym zdecydowanie podkreślić, że uważam, iż termin ten został wybrany z zamysłem i rozmysłem pana prezydenta - mówił.
Jednocześnie senator PiS zwrócił uwagę na "nierówność pytań". - Pytania (...) zawierają pewną pułapkę dla nas, którzy weźmiemy udział w tym referendum. Pułapka jest taka, że my odpowiadając "tak" czy "nie", bardzo często nie będziemy wiedzieli, a nawet rozumieli, jakie będą skutki tej odpowiedzi - stwierdził. - To jest oczywiście wynik złożoności pytań i innej formuły budowania zapisów konstytucji, od budowania pytań referendalnych, ale to jest przestrzeń, w której odbiorca może poczuć dyskomfort - dodał.
"Wtedy państwo byliście twardo za referendum"
Przed debatą w Senacie wystąpił wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha, który mówił, że "jeśli prawo nie odpowiada wymaganiom współczesności, to prawo należy zmienić".
- Decyzja w sprawie zmian w konstytucji powinna być oddana obywatelom - zaznaczył.
Mucha w swoim wystąpieniu ocenił, że wyrażenie przez Senat zgody na przeprowadzenie referendum, da narodowi możliwości "bezpośredniego, suwerennego i w pełni demokratycznego stanowienia o swoim państwie".
Podczas swojego przemówienia zwrócił się także bezpośrednio do senatorów PO, przypominając im, że w 2015 roku poparli inicjatywę referendalną ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
- Wtedy państwo byliście twardo za referendum przeprowadzanym w oparciu o ten sam przepis konstytucji, o artykuł 125. Chcieliście stawiać podobne pytanie, dotyczące jednomandatowych okręgów wyborczych" - mówił Mucha.
Wyraził nadzieję, że Platforma poprze inicjatywę prezydenta Dudy.
"Moment na refleksję"
Prezydencki minister podkreślał, że Andrzej Duda zainicjował dyskusję nad referendum "biorąc pod uwagę doświadczenia zawarte w najlepszych polskich ustawach zasadniczych, patrząc na tradycję konstytucyjną: Konstytucji 3 Maja i konstytucji marcowej".
Przekonywał, iż ich postanowienia "wprost zakładały, że po 25 latach ich obowiązywania będzie dokonywany przegląd postanowień konstytucji, będzie moment na refleksję, czy te postanowienia odpowiadają rzeczywistości społeczno-gospodarczej, czy są adekwatne do potrzeb społeczeństwa".
Podkreślał także, że prezydent oczekuje, iż obywatele będą mieć wpływ nie tylko na to, czy zmiany w konstytucji będą zatwierdzone, ale też na to, jaka będzie jej treść.
- Dlatego pytania zawarte we wniosku o referendum to są pytania Polaków, które biorą się ze spotkań, z dyskusji, z woli społeczeństwa - powiedział.
Mucha zaznaczył, że przedmiotem pytań są sprawy o szczególnym znaczeniu dla państwa. Zapowiedział również, że jeśli referendum się odbędzie, to w oparciu o jego wyniki "podjęte będą dalsze kroki legislacyjne, a właściwe organy podejmą bezzwłocznie czynności w celu realizacji wiążącego wyniku referendum zgodnie z jego rozstrzygnięciem przez wydanie aktów normatywnych bądź podjęcie decyzji".
- Jeśli taka będzie wola obywateli, pan prezydent jako inicjator debaty o konstytucji czuje się zobowiązany do przygotowania projektu nowelizacji obowiązującej konstytucji z 2 kwietnia 1997 roku lub nowej ustawy zasadniczej, uwzględniającej wyniki referendum konsultacyjnego - wyjaśnił Mucha.
Dodał, że dopiero tak przygotowany projekt złoży do dalszych prac w Sejmie, zgodnie z przewidzianą w konstytucji procedurą.
- Zwracam się do Wysokiej Izby z prośbą o pozytywne rozpatrzenie wniosku i podjęcie decyzji o wyrażeniu zgody na przeprowadzenie referendum, w drodze którego wszyscy obywatele Rzeczpospolitej Polskiej będą mogli wypowiedzieć się w sprawach najważniejszych - przyszłości swojej i naszej ojczyzny - zaapelował w Senacie wiceszef Kancelarii Prezydenta.
Zwrócił się jednocześnie do senatorów, aby "nie bali się demokracji i wypowiedzi narodu".
"Trudno o lepsze świętowanie setnej rocznicy odzyskania niepodległości"
- Trudno o lepszy sposób świętowania setnej rocznicy odzyskania niepodległości niż umożliwienie Polakom wypowiedzenia się na temat kierunków, w których powinna zmierzać Rzeczpospolita Polska - ocenił Mucha, odpowiadając na pytanie o termin referendum, które zostało zaproponowane w dniach 10 i 11 listopada.
Jak dodał, celem umożliwienia "jak największej liczbie obywateli wypowiedzenia się" jest przeprowadzenie referendum w dniach 10 i 11 listopada 2018 roku, czyli referendum dwudniowego. Zaznaczył, że jedyne polskie referendum, w którym frekwencja wyniosła ponad 50 procent było to referendum w sprawie akcesji do Unii Europejskiej z 2003 roku. - To było referendum dwudniowe - zwrócił uwagę Mucha.
- Bez kłopotu można wyobrazić sobie uczczenie stulecia odzyskania niepodległości we wszystkich formułach: uroczystości państwowych, religijnych, lokalnych i znalezienie czasu, pół godziny, na to, aby pójść do lokalu referendalnego i oddać głos i rozstrzygnąć o przyszłości Polski i o przyszłości Polaków - mówił.
"PKW przygotowana do referendum i wyborów samorządowych"
Przedstawiając projekt postanowienia prezydenta o zarządzeniu referendum, Paweł Mucha odniósł się do wątpliwości, które Państwowa Komisja Wyborcza przedstawiła w listach skierowanych do prezydenta oraz marszałków Sejmu i Senatu. PKW wskazywała w nich na "komplikacje merytoryczne i organizacyjne" związane z organizacją referendum w bliskości czasowej z wyborami samorządowymi.
Komplikacje te - według Państwowej Komisji Wyborczej - wynikają z rozbieżności pomiędzy przepisami Kodeksu wyborczego, a ustawą o referendum ogólnokrajowym.
- Nie mam wątpliwości, że Państwowa Komisja Wyborcza jest przygotowana, tak jak i Krajowe Biuro Wyborcze, do tego, żeby wybory samorządowe były przeprowadzone w sposób sprawny i rzetelny, i żeby referendum było przeprowadzone w sposób sprawny i rzetelny - ocenił.
Zaznaczył, że "jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, ponad trzymiesięczny termin w zupełności wystarcza na przeprowadzanie wszystkich czynności referendalnych".
"Nie było żadnego porozumienia"
Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) zapytał, czy był jakiś układ między prezydentem, a PiS odnoszący się do tego, jak ugrupowanie rządzące ma głosować nad wnioskiem Andrzeja Dudy i czy właśnie dlatego doszło we wtorek do zmiany kolejności punktów w porządku obrad Senatu.
Po zadaniu pytania przez senatora Borusewicza marszałek Senatu stwierdził, że wiceszef Kancelarii Prezydenta nie musi odpowiadać na to pytanie, ponieważ - jak stwierdził Karczewski - nie dotyczy ono wprost referendum.
Mucha oświadczył jednak, że "nieprawdziwe są jakiekolwiek sugestie, żeby doszło do jakiegoś porozumienia dotyczącego wyniku głosowania". - Senatorowie są w swoim głosowaniu niezawiśli, suwerenni. Każdy będzie podejmował decyzję - poinformował Mucha.
"Jesteśmy w trakcie podejmowania ostatecznej decyzji"
- Senatorowie PiS w środę w trakcie debaty w Senacie będą się w sposób nieskrępowany wypowiadać na temat wniosku prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie referendum konstytucyjnego - zapowiadał Karczewski jeszcze po zakończeniu głosowań w sprawie nowelizacji ustaw sądowych, w nocy z wtorku na środę.
- Jesteśmy w trakcie podejmowania ostatecznej decyzji. Niezwykle szanujemy decyzję pana prezydenta i wiemy, że zmiany w konstytucji są konieczne. Będziemy razem z prezydentem i ministrem Pawłem Muchą pracować nad propozycjami, zmianami i różnymi opiniami dotyczącymi zmian w konstytucji - poinformował Karczewski.
Wskazywał też, że jest wiele "za" przeprowadzeniem referendum, ale w jego ocenie są też "nienajlepsze" elementy, jak termin jego przeprowadzenia czy wysokie koszta.
"Na pewno nikt z nas nie będzie przeciwko"
W środę jeszcze przed rozpoczęciem obrad o prezydenckie referendum pytani byli senatorowie Prawa i Sprawiedliwości.
- Uważam, że debata jest potrzebna. Jeżeli wszyscy krzyczą: "konstytucja, konstytucja", to zróbmy konstytucję na oczekiwania obywateli, prawdziwych obywateli, a nie tylko z nazwy - powiedział Jerzy Chróścikowski. Stanisław Karczewski zapowiedział, że podczas obrad senatorowie "będą rozmawiać o szczegółach".
- Na pewno nikt z nas nie będzie przeciwko - dodał. - Wbrew wielu opiniom wewnątrz klubu PiS termin 10 i 11 listopada jest terminem najlepszym - ocenił z kolei Jan Żaryn.
Innego zdania był Andrzej Stanisławek, który stwierdził, że "niestety, ten termin jest niezbyt szczęśliwy". - Najbardziej realne jest powstrzymanie się od poparcia. Z jednej strony jest to termin patriotyczny, z drugiej strony, niestety, a raczej "stety" jest to termin stulecia niepodległości Polski, bardzo ważny dla wszystkich Polaków - powiedział.
Dziesięć pytań prezydenta
Prezydent zaproponował, by w referendum padło 10 pytań, między innymi o to, czy Polacy są za uchwaleniem nowej konstytucji, czy są za systemem prezydenckim, gabinetowym czy pozostawieniem obecnego modelu.
Wśród pytań są też te o konstytucyjne zagwarantowanie nienaruszalności praw rodziny do świadczeń z programu 500 plus, prawa do emerytury nabywanego w wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Prezydent chce również spytać w referendum obywateli, czy są za konstytucyjnym unormowaniem wyborów posłów na Sejm RP: w jednomandatowych okręgach wyborczych (system większościowy), w wielomandatowych okręgach wyborczych (system proporcjonalny), czy za połączeniem obu systemów (system mieszany).
CZYTAJ WIĘCEJ: 10 pytań prezydenta w referendum >
Autor: akw//now, kg / Źródło: TVN24, PAP