W poniedziałek sejmik województwa małopolskiego, w którym większość ma PiS, próbował - już po raz drugi - wybrać marszałka. Po wielokrotnych przerwach sesja ma zostać dokończona dwa dni później. Przez wewnętrzne tarcia w partii rekomendowany przez Jarosława Kaczyńskiego poseł Łukasz Kmita nie uzyskał dotąd poparcia radnych własnego ugrupowania. Nie pomógł apel byłej premier Beaty Szydło ani osobisty nadzór sekretarza generalnego PiS. - Jesteśmy o włos od kompromisu - deklaruje poseł Kmita w rozmowie z tvn24.pl.
Poniedziałkowa próba wybrania marszałka i władz województwa małopolskiego zakończyła się fiaskiem z powodu klinczu w obozie Prawa i Sprawiedliwości - już po raz drugi. Przewodniczący sejmiku Jan Tadeusz Duda ogłosił przed godziną 18 przerwę w sesji. Radni mają zebrać się ponownie dopiero w środę (19 czerwca) o godzinie 18.
6 maja poseł Łukasz Kmita (PiS) nie został wybrany przez sejmik na nowego marszałka województwa. Za jego kandydaturą zagłosowało 13 spośród 38 obecnych radnych, 22 radnych było przeciw, a dwóch wstrzymało się. Jeden głos był nieważny. Kmita nie został wybrany, pomimo że był jedynym zgłoszonym kandydatem, rekomendowanym przez PiS, które w 39-osobowym sejmiku małopolskim ma większość, dysponując 21 mandatami. Koalicja Obywatelska ma 12 mandatów, a Trzecia Droga – sześć.
Skąd problem z wyłonieniem władz? Partia w Małopolsce jest głęboko podzielona między frakcje Beaty Szydło i Ryszarda Terleckiego. Kandydatem nadal pozostaje Łukasz Kmita, który ma poparcie Kaczyńskiego, ale zwolennicy Beaty Szydło wolą widzieć na tym stanowisku Witolda Kozłowskiego.
Apel byłej premier, sekretarz generalny PiS "osobiście pilnował" radnych
Przed sesją, podczas której ma dojść do głosowania, głos zabrała Beata Szydło. Na portalu społecznościowym X zaapelowała "do wszystkich o rozwagę, wolę dialogu i kompromisu oraz odpowiedzialność":
"Robię to jako wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, ale przede wszystkim jako mieszkaniec Małopolski" - przekonywała była premier. We wpisie podkreśliła, że podczas ostatnich wyborów samorządowych większość opowiedziała się za Zjednoczoną Prawicą, dając - jak zaznaczyła Szydło - "demokratyczny mandat do zarządzania Regionem".
"Niech zatem wzajemne spory i animozje, czasem w demokracji nieuniknione, nie doprowadzą do utraty tego mandatu".
Sesja kilkukrotnie była przerywana. By przełamać impas, w sejmiku pojawił się między innymi sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości Piotr Milowański, który - jak napisał na platformie X poseł KO Marek Sowa, miał "osobiście przypilnować radnych PiS".
- Sekretarz rozmawiał z poszczególnymi politykami PiS, żeby domknąć sprawę z marszałkiem. Czas nieubłaganie się kurczy i jeśli się skończy, jesteśmy gotowi stanąć do kolejnych wyborów - zadeklarował w rozmowie z tvn24.pl małopolski radny KO i szef krakowskich struktur Platformy Obywatelskiej Szczęsny Filipiak. Dodał, że w trakcie poniedziałkowych obrad wielokrotnie dochodziło do przerw, w trakcie których sekretarz Milowański próbował przekonać radnych PiS do poparcia kandydatury Kmity.
"Kryzys w małopolskim PiS jest ogromny. Dzisiaj zamiast wybrać marszałka, ogłosili przerwę do środy. To nic nie da. Politycy PiS, odejdźcie i pozwólcie Małopolsce się dobrze rozwijać!" - skomentował na platformie X poseł Sowa.
Kmita: jesteśmy o krok od kompromisu, nie ma rozłamu
Pytany o komentarz poseł Łukasz Kmita w rozmowie z tvn24.pl zapewnił, że poniedziałkowa sesja była "przełomowa" i przybliżyła małopolski PiS do "skonsumowania zwycięstwa wyborczego". - Jesteśmy o krok od kompromisu. Gdybym dziś był zdeterminowany, wybralibyśmy marszałka i znaczną część zarządu. Uznałem jednak, że lepiej będzie całość zarządu wybrać od razu - powiedział polityk. Rozmowy na temat zarządu mają toczyć się w partyjnym gronie jeszcze we wtorek.
Kmita dodał, iż "opozycja pokazała, że nie ma większości, jest rozbita". - U nas też są spory, ale jesteśmy o włos. Mamy świadomość powagi sytuacji. To wymagało trochę czasu, ale z pewnością nie ma żadnego rozłamu. Jesteśmy jednością. Jak to w rodzinie, czasem jedna osoba chce jechać na wakacje do Tunezji, druga do Grecji, ale ważne, żeby jechać razem - zaznaczył Kmita.
Po majowym fiasku próby wyłonienia marszałka do sprawy odniósł się prezes PiS Jarosław Kaczyński. Pytany przez dziennikarzy o sytuację PiS w Małopolsce, ocenił: "no bunt jak bunt, to jest kwestia tam pewnych różnic zdań".
CZYTAJ WIĘCEJ: "Bardzo groźny znak dla władz PiS"
Dopytywany, czy poseł Kmita nie podoba się lokalnym działaczom, odparł, że "czasem nowi ludzie, tacy, którzy cokolwiek, no powiedzmy sobie z wyższej półki, w sensie intelektualnym, niektórym się nie podobają". Dodał, że jest to przykre i będzie z tym walczył.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: podlaskie.eu