Mężczyzna, który zgłosił się w piątek do Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni, nie jest zakażony wirusem ebola - poinformował w sobotę dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku Dariusz Cichy.
W sobotę po południu Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdańsku potwierdziła ostatecznie, że wynik badania materiału pobranego od mężczyzny z Nigerii, w kierunku podejrzenia zakażenia wirusem ebola jest ujemny, co oznacza, że nie jest on zakażony tym wirusem. - Najprawdopodobniej pacjent choruje na malarię - wyjaśnił na konferencji prasowej szef pomorskiego Sanepidu. Osoby, które miały bezpośredni kontakt z mężczyzną, zostały zwolnione do domu. Sam chory przebywa w Szpitalu Zakaźnym w Gdańsku.
"Badanie trochę z ostrożności"
Cichy wyjaśnił, że od chorego pobrano materiał w kierunku eboli i po północy przewieziono do Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. - Ale to badanie w kierunku eboli jest trochę z ostrożności, bo skoro powzięliśmy takie podejrzenie, to zbadajmy to już do końca. Badanie w kierunku zakażenia malarią zostało potwierdzone i pacjent będzie leczony jako chory na malarię. Inspekcja sanitarna ten przypadek uważa za zakończony - nadmienił. W piątek po wizycie mężczyzny w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni wprowadzono czasowo zakaz przyjmowania pacjentów oraz odwiedzin chorych. Oba zakazy zostały odwołane po kilku godzinach. - Cała sytuacja, która miała wczoraj miejsce - czyli uruchomienie służby zdrowia i służb sanitarnych - było troszkę przesadzone - przyznał Cichy. Jak wyjaśnił, wynikało to z presji wywołanej sytuacją wokół wirusa eboli na świecie. - Dlatego te wszystkie czynności zostały podjęte - powiedział Cichy. Dodał, że głównymi przesłankami dla wstępnego podejrzenia, że mężczyzna mógł być chory na ebolę było to, że wrócił z Nigerii i miał m.in. gorączkę i ból brzucha.
"Nie było aż tak źle"
Kierownik biura prasowego wojewody pomorskiego Tomasz Wróblewski informował w piątek, że pacjent jest Nigeryjczykiem, mieszkającym w Polsce, który 10 dni temu wrócił po kilku tygodniach z rodzinnego kraju. Cichy podkreślił zarazem, że nie ma pretensji do przedstawicieli służby zdrowia. - Można pomylić objawy malarii i wirusa ebola. Informację o podejrzeniu zarażenia wirusem ebola otrzymaliśmy od lekarza z Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni - poinformował. - Przetestowaliśmy przy okazji system. Jak wygląda i jak ma zadziałać - nie było aż tak źle. Można by poprawić obieg informacji, z mediami również (...) Nie chciałbym tutaj napadać na służbę zdrowia, krytykować lekarzy. Myślę, że przydałoby się trochę więcej rozsądku i dystansu, ale żeby też nie stracić czujności. Ale lepiej czasami zrobić coś na wyrost niż mielibyśmy ten przypadek przepuścić - konkludował Cichy.
Autor: nsz/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24