Proszę was wszystkich, abyście poszli śladem naszych bohaterów samorządu terytorialnego i żebyście przekonali się, że w wyborach do Senatu możemy im zrobić powtórkę z rozrywki - apelował we wtorek w Gdańsku Donald Tusk, nawiązując do wyborów z 1989 roku. W środę politycy komentowali słowa szefa Rady Europejskiej. Zdaniem Jana Grabca z PO realizacja propozycji Tuska byłaby "prawdziwą zmianą, przywróceniem praworządności". Ryszard Czarnecki z PiS ocenił, że to "political fiction".
Szef Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk wystąpił we wtorek na wiecu na Długim Targu w Gdańsku zorganizowanym w ramach Święta Wolności i Solidarności z okazji 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku.
Podkreślił, że tego dnia "padły bardzo ważne słowa ze strony liderów samorządu terytorialnego", którzy są gotowi zaangażować się w najbliższe wybory.
"Powtórka z rozrywki"
- To są ludzie, którzy wiedzą, jak dzisiaj wygrywać, chcą pomóc w wyborach do obu izb - zaznaczył Tusk.
- Ja lubię takie wyniki do jednego, lubię 27:1, ale dzisiaj bardziej myślę o wyniku 99:1 [w wyborach - przyp. red.] do Senatu [w 1989 roku - red.], kiedy [opozycjoniści - red.] wsparci autorytetem i zdjęciem Lecha Wałęsy, (...) a przede wszystkim wolą ludzi, wielkim komitetem obywatelskim wygrali wybory do Senatu. Mogłoby się komuś wydawać, że to wcale nie takie ważne, ale to był moment, kiedy ówczesny przeciwnik zrozumiał: ta gra jest skończona - mówił Tusk.
- Proszę was wszystkich, abyście poszli śladem naszych bohaterów samorządu terytorialnego i żebyście przekonali się, że w wyborach do Senatu możemy im zrobić powtórkę z rozrywki. Możemy wygrać - zaapelował, zwracając się do obecnych przedstawicieli samorządów.
"Przekształcenie Senatu w jedną z izb samorządowych"
W czasie wtorkowego spotkania samorządowców w Gdańsku zaprezentowanych zostało 21 tez zawierających propozycje zmian dotyczących funkcjonowania samorządów.
Jedną z nich jest "przekształcenie Senatu w jedną z izb samorządowych". Według tej propozycji "przedstawiciele samorządu terytorialnego, samorządów zawodowych oraz organizacji pozarządowych powinni uzyskać reprezentację na szczeblu najwyższych władz państwowych i uczestniczyć aktywnie w tworzeniu regulacji prawnych".
- To jest jeden z postulatów, który jest bardzo odważny, ale mówimy, że minimum to jest to, żeby móc łączyć mandat samorządowca z mandatem senatora, tak jak to jest w innych krajach - tłumaczył we wtorek w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
- Część z nas stanie przed bardzo dramatyczną decyzją, czy nie pójść na listy wyborcze do Sejmu, czy także do Senatu. Jest to dla nas dość dramatyczna decyzja, bo jesteśmy rok po wyborach bezpośrednich do naszych miast czy gmin, ale sytuacja jest niezwykle dramatyczna. Możemy za rok tego samorządu już nie mieć - przekonywał. Pytany, czy sam będzie jednym z tych samorządowców, którzy zdecydują się na start w wyborach do Senatu, odpowiedział: - Za wcześnie jeszcze [żeby o tym mówić - przyp. red.].
- [Tam, gdzie - red.] są senatorowie Platformy Obywatelskiej, są senatorowie PSL-u, tam nie chcemy wchodzić. Tam, gdzie nie ma senatorów PSL, Platformy Obywatelskiej, wchodzą samorządowcy, którzy są w stanie wygrać swój okręg [wyborczy - red.] - tłumaczył.
Rzecznik PO: zbudowanie większości w Senacie może być łatwiejsze
Rzecznik PO Jan Grabiec pytany w środę przez reporterkę TVN24, czy pomysł przejęcia Senatu przez opozycję przy pomocy samorządowców jest dobrym i realnym rozwiązaniem, odpowiedział: - Niewątpliwie trzeba wykorzystywać cały potencjał, jaki ma dzisiaj w Polsce cała demokratyczna opozycja.
- Samorządowcy są bardzo silną stroną opozycji. Powinni wspierać te działania. Cieszę się, że są takie deklaracje - przyznał rzecznik Platformy.
Grabiec dodał, że chodzi nie tylko o Senat. - Chodzi przede wszystkim o Sejm, ale Senat jest tym szczególnym miejscem, gdzie porozumienie się może być łatwiejsze niż w przypadku Sejmu, zbudowanie większości, która sprawi, że Senat będzie zdominowany przez przedstawicieli demokratycznej opozycji. To jest w zasięgu ręki - podkreślił.
Zauważył, że "są samorządowcy, którzy mają ze sobą trzy, cztery kadencje, pracę w samorządzie, być może uznają, że to jest moment, w którym trzeba poświęcić dalszą pracę samorządową na rzecz wyzwania, jakim jest zmiana w Polsce".
- Ta prawdziwa zmiana, przywrócenie praworządności i poczucia bycia u siebie dla każdego obywatela, zakończenia tego podziału na gorszy i lepszy sort. To jest takie wyzwanie, które samorządowcy doskonale rozumieją, niezależnie od tego, czy ktoś zdecyduje się kandydować, czy tylko będzie wspierać działania demokratycznej opozycji - ocenił.
- Ważne jest zaangażowanie - dodał. - Nikt nie może stać z boku i mówić: jestem tylko od samorządu, od chodników, ścieżek czy dróg, nie zajmuję się sprawami wyborów do parlamentu. Taka deklaracja jednoznaczna, zaangażowanie samorządowców będzie w tych wyborach bardzo ważne - podkreślił Grabiec.
"Potrzebne zaangażowanie samorządowców"
- My raczej do tego elementu sejmowego dokładamy drugi, czyli ten element senacki - podkreślił Cezary Tomczyk, poseł Platformy Obywatelskiej. - Sejm jako kwintesencja demokracji, miejsce, gdzie podejmuje się najważniejsze decyzje, zawsze będzie priorytetem, a Senat jako ta wyższa izba parlamentu może stać się też izbą samorządową - przekonywał.
- Do tego jest potrzebne zaangażowanie samorządowców, ale do tego też tak naprawdę zaangażowanie wszystkich nas - dodał parlamentarzysta PO.
"Political fiction"
- To political fiction z prostego powodu - ocenił europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
- Po pierwsze żadnej racjonalny prezydent miasta czy burmistrz, który ma przed sobą co najmniej jedną pięcioletnią kadencję, jeszcze czteroletnią, nie zamieni fotela "pierwszego na prowincji", mówiąc rzymskim przysłowiem na to, żeby być drugim w Rzymie, czyli za to, żeby być jednym ze stu senatorów w sytuacji, kiedy ci senatorowie prawdopodobnie będą w opozycji - podkreślał.
Autor: js//now / Źródło: tvn24