Profesor Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, były Rzecznik Praw Obywatelskich, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, odniósł się w programie "Fakty po Faktach" do sytuacji związanej z rozpatrywaniem protestów wyborczych po wyborach prezydenckich. Do Sądu Najwyższego trafiło około 56 tysięcy takich protestów.
W piątek sędziowie kwestionowanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego rozpatrzyli trzy protesty. Na posiedzeniach jawnych uznali, że nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów.
Profesor Zoll o "stwierdzeniu na zapas" członków kwestionowanej izby
- Ta izba nie jest Sądem Najwyższym i nie jest częścią Sądu Najwyższego. Międzynarodowe trybunały, ale i również polski Sąd Najwyższy stwierdziły, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem w znaczeniu prawa europejskiego i nie jest sądem w znaczeniu konstytucji - mówił profesor Zoll.
Odnosząc się do piątkowego rozpatrzenia w tej izbie trzech protestów wyborczych, zwrócił uwagę, że "stwierdzono nieprawidłowości, ale od razu orzeczono, że one nie mają znaczenia dla ogólnego wyniku". - To jest stwierdzenie na zapas, bo przecież ten organ powinien powiedzieć, czy suma tych nieprawidłowości ma wpływ na wynik wyborów czy nie, a nie pojedyncze (czy pojedyncze mają wpływ - red.) - dodał.
Zdaniem byłego przewodniczącego PKW "po trzech orzeczeniach nie można wyciągnąć żadnych wniosków".
Profesor Zoll: Zgromadzenie Narodowe może zawiesić swoje postępowanie
Profesor Zoll uważa, iż "fatalnie się stało, że prezydent zawetował tak zwaną ustawę incydentalną". - Bo ta ustawa, uchwalona przez Sejm i Senat, stwierdzała, że o ważności powinno orzekać 15 sędziów z najdłuższym stażem pracy w Sądzie Najwyższym. Mielibyśmy niezależny, niezawisły sąd, który orzekałby o ważności - dodał.
Były prezes TK zaapelował, by parlament ponownie przyjął taką ustawę, a wtedy prezydent będzie miał szansę "naprawić swój błąd". - Myślę, że jak prezydent drugi raz zawetuje (tę ustawę - red.), to uważam, że jednak wtedy marszałek Hołownia, zgodnie z konstytucją, musi zwołać Zgromadzenie Narodowe 6 sierpnia, ale Zgromadzenie Narodowe może zawiesić swoje postępowanie. I wtedy kończy się kadencja prezydenta Dudy, a urząd prezydenta będzie sprawował pan marszałek Hołownia - dodał.
- I może wtedy podpisać ustawę incydentalną i nawet inne ustawy sanujące nasz wymiar sprawiedliwości. Mielibyśmy na przyszłość rozwiązany problem wymiaru sprawiedliwości i chyba ta droga byłaby najbardziej skuteczna - stwierdził gość TVN24.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Konstytucja została złamana i trzeba ją skleić"
Zapytany, czy takie rozwiązanie nie doprowadziłoby do sytuacji, w której ludzie w formie protestu wyszliby na ulice, profesor Zoll odparł: - Myślę, że Polacy nie są tak nierozsądni, żeby uważać, że to jest jakiś zamach stanu.
- To nie jest zamach stanu, to jest postępowanie w sytuacji trudnej, niecodziennej, ale zgodnie z konstytucją. Rozwiązanie problemu łamania konstytucji przez poprzednie rządy, przez rządy PiS-u. Konstytucja została złamana i trzeba ją skleić - stwierdził profesor Zoll.
Prokurator generalny Adam Bodnar oświadczył w zeszłym tygodniu, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w brzmieniu wyroków międzynarodowych trybunałów jest nielegalna, nie uznają jej także politycy koalicji rządzącej. Zasiadają w niej bowiem neosędziowie wyznaczeni przez Krajową Radę Sądownictwa ustanowioną w 2017 roku w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Profesor Zoll: sąd musi każdy z tych protestów wziąć do ręki
Profesor Zoll odniósł się też do kwestii nieprawidłowości w komisjach przy liczeniu głosów. - Ja nie mówię, żeby wszystkie głosy były teraz sprawdzane. Powinno się sprawdzić te komisje, których działalność została objęta protestami. Jest 56 tysięcy protestów i te powinny być zbadane - powiedział.
Na uwagę, że według przedstawicieli Izby SN większość protestów się pokrywa, odpowiedział, że "to wszystko jest możliwe, tylko jednak sąd orzekający, ale przede wszystkim sąd, musi każdy z tych protestów wziąć do ręki". - Powiedzieć: to jest to samo. Wtedy sprawa jest o tyle czysta, że sąd sam stwierdził, że to jest powtarzanie tego samego - dodał.
Zoll podkreślił, że "wybory muszą doprowadzać do wiarygodnego wyniku". - Jeżelibyśmy poszli tą drogą, że tam było przekręcenie, "tu się pomylili, ale to wszystko jest niewarte świeczki", to w takim razie jednak burzymy w ten sposób podstawy demokracji. Mnie nie chodzi o to, żeby orzeczono nieważność wyboru pana (Karola) Nawrockiego. Jest dla mnie ważne, żeby każdy z polskich obywateli, cały elektorat był przekonany, że te wybory były uczciwie policzone - mówił. Zapytany, czy jeśli 6 sierpnia dojdzie do zaprzysiężenia Nawrockiego po werdykcie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, to ta prezydentura będzie od początku ze skazą, odparł twierdząco. - Dlatego że nie będzie stwierdzonej ważności wyborów - dodał. - Ta decyzja, która zapadnie, z tego co słyszę 1 lipca, nie będzie decyzją w znaczeniu artykułu 129 konstytucji - stwierdził.
"Gra jest warta świeczki. Trzeba w tym kierunku pójść"
Prowadzący program Piotr Marciniak zauważył, że po zaprzysiężeniu Nawrockiego możemy prawdopodobnie założyć, iż problemy związane z wymiarem sprawiedliwości pozostaną i przypomniał, że kiedyś były one już powodem tego, że Komisja Europejska uruchomiła wobec Polski artykułu 7. Traktatu o Unii Europejskiej i zablokowała nam środki. Zapytał Zolla, czy grozi nam "powtórka z rozrywki i Unia znowu może nas pozbawić tych środków". - Nie możemy mówić tutaj, że grozi nam, tylko to jest pewne, że do takiego stanu dojdzie, dlatego że nic nie zmieniamy, nie poprawiamy z tego, co zniszczyło PiS w okresie ośmiu lat rządów - odpowiedział prof. Zoll.
- To, co ja przedstawiłem, to jest pewna szansa, ja też nie mówię, że pewność, ale jest pewna szansa uzdrowienia całego systemu wymiaru sprawiedliwości naprawdę niedużym wysiłkiem. Uważam, że gra jest warta świeczki. Właśnie trzeba w tym kierunku pójść - zaznaczył.
Autorka/Autor: mjz, js/ft
Źródło: TVN24