To głosowanie dałoby bardzo dużą amunicję naszym koalicjantom - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 senator klubu PiS Jan Maria Jackowski, odnosząc się do wniosku o odwołanie wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego z funkcji. Tomasz Trela z klubu Lewicy stwierdził, że Terlecki to "polityczny wybryk, który za dwa lata przejdzie do historii".
Wicemarszałek Sejmu, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki opublikował w piątek wpis o treści: "Jeżeli Cichanouska chce reklamować antydemokratyczną opozycję w Polsce i występować na mityngu Trzaskowskiego, to niech szuka pomocy w Moskwie, a my popierajmy taką białoruską opozycję, która nie staje po stronie naszych przeciwników". Stało się to po tym, jak prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział, że liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska będzie gościem skierowanego do młodzieży wydarzenia Campus Polska Przyszłości.
W środę Terlecki opublikował list, który wysłał do liderki opozycji na Białorusi. "Z braku rzetelnej wiedzy źle przysłużyła się pani sprawie białoruskiej w Polsce, afiszując się z politykami partii, która sześciokrotnie przegrała wybory (dwa razy prezydenckie, dwa razy parlamentarne, samorządowe oraz europejskie), a tym bardziej deklarując udział w ich politycznym, antyrządowym przedsięwzięciu. Tym samym zraziła pani znaczną część Polaków do wspierania pani jako białoruskiego prezydenta-elekta" – napisał wicemarszałek.
"Szkodzi Sejmowi i szkodzi klubowi"
O postawie marszała Terleckiego dyskutowali w "Kropce nad i" w TV24 Tomasz Trela z klubu Lewicy oraz senator klubu PiS Jan Maria Jackowski.
- Jak widać, miałem rację, bo powiedziałem w grudniu, że w moim przekonaniu pan marszałek swoimi wypowiedziami szkodzi Sejmowi i szkodzi klubowi Prawa i Sprawiedliwości - powiedział Jackowski.
Jak mówił dalej, ceni marszałka, ale jest różnica między tym, co może "szeregowy poseł", a tym, jak się ma "ważną pozycję polityczną" w Sejmie.
"Głosowanie dałoby bardzo dużą amunicję naszym koalicjantom"
Był pytany, czy jego zdaniem Sejm zdecyduje się odwołać Terleckiego z funkcji wicemarszałka tej izby. Wnioski w tej sprawie złożyły Koalicja Obywatelska oraz wspólnie Lewica i Polska 2050 Szymona Hołowni.
Mówił, że "mogą być dwa warianty rozwoju sytuacji".
- Albo ten wniosek zostanie zamrożony ze względów politycznych i w ogóle nie zostanie poddany pod głosowanie, albo zostanie poddany pod głosowanie, przy czym za jego odwołaniem musiałaby być większość bezwzględna w obecności co najmniej połowy (ustawowej liczby posłów - red.) - wyjaśniał senator Jackowski. - To głosowanie dałoby bardzo dużą amunicję naszym koalicjantom - stwierdził.
Tomasz Trela ocenił, że wypowiedź Terleckiego była "skandaliczna, prymitywna, bezczelna, nieprawdziwa". Jak mówił, "Polska od sześciu lat jest rządzona przez fanatyków", a marszałek Terlecki, odnosząc się do Swiatłany Cichanouskiej, "pokazał się ze strony fanatycznej". - Zamiast przeprosić, zaczął ją pouczać, jak małą dziewczynkę - stwierdził Trela.
Odnosząc się do możliwych losów wniosku o odwołanie Terleckiego, powiedział, że "oni najprawdopodobniej nie poddadzą tego wniosku pod głosowanie, bo takie są standardy PiS-u". - Pan Terlecki to jest polityczny wybryk, który za dwa lata przejdzie do historii - stwierdził Trela.
"Będzie proces powolnego grillowania i łamania Jarosława Gowina"
Goście "Kropki nad i" dyskutowali także o tym, czy mogą odbyć się przedterminowe wybory w związku z rosnącymi napięciami w obozie rządowym.
Tomasz Trela stwierdził, że "przyspieszonych wyborów nie będzie, ponieważ Jarosław Kaczyński ma w pamięci wyborczą porażkę z 2007 roku, kiedy to zdecydował się właśnie na taki scenariusz".
Mówił jednak, że "będzie proces powolnego grillowania i łamania Jarosława Gowina", ponieważ - jak stwierdził - "jest wydany wyrok polityczny przez Kaczyńskiego na Gowina", tylko ciągnie się to w czasie od wiosny zeszłego roku, kiedy to liderzy PiS i Porozumienia poróżnili się w kwestii wyborów kopertowych.
Jackowski: mimo wszystko lepiej mieć przewidywalną większość
Senator Jackowski, odnosząc się do napięć między koalicjantami, powiedział, że "z punktu widzenia sytuacji, mimo wszystko lepiej mieć przewidywalną koalicję w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy niż zupełnie nieprzewidywalną większość, która jest sklecona ad hoc do konkretnych głosowań".
- Ale to nie oznacza, że nie stworzy się taki splot wydarzeń, po których okaże się, że te przedterminowe wybory mogą okazać się zupełnie realne, tylko na przykład nie jesienią, a w 2022 roku - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24