Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS, w ostatnim czasie kilkukrotnie wypowiadał się na temat przyszłości koalicji z Solidarną Polską. W jednym z wywiadów stwierdził, że koalicjant "jest coraz większym obciążeniem i to trzeba jakoś rozwiązać". Dodał, że w tej kwestii jest "zwolennikiem radykalnych rozwiązań". Jacek Ozdoba, przedstawiciel partii Zbigniewa Ziobry, mówił, że "priorytetem jest start z list razem". - Ale jeśli się okaże, że razem nie uda nam się sformułować formuły Zjednoczonej Prawicy, to podejmiemy rękawicę i będziemy sami startować - zastrzegł.
Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki pytany był 9 lutego w radiowej Trójce o słowa prezesa Solidarnej Polski, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, który stwierdził, że dzień, w którym posłowie uchwalili nowelizację ustawy o sądach i ustawę wiatrakową, jest dniem "złym dla Polaków".
- To przede wszystkim zły dzień dla nas, bo jednak ten wewnętrzny koalicjant, który właściwie nie jest koalicjantem, bo przecież ta ekipa kandydowała z naszych list i potem się zaczęła uniezależniać, jest obciążeniem coraz większym i to trzeba jakoś rozwiązać. Ja tu jestem zwolennikiem radykalnych rozwiązań, to znaczy niewzięcia na listy naszych koalicjantów, ale moje zdanie póki co jest odosobnione - oświadczył.
Pytany, jakie w tej sprawie zdanie ma Jarosław Kaczyński, Terlecki powiedział, iż prezes PiS sądzi, "że powinniśmy jednak razem pójść do wyborów". - Rzeczywiście może to przysporzyć te pół procenta, które byśmy stracili, gdyby koalicjanta na naszych listach nie było, ale przypuszczam, że zyskalibyśmy z kolei jakiś procencik, jakby wyborcy zobaczyli, że ich nie ma (na listach - red.) - mówił.
- Jednym słowem, to jest trudne do ocenienia w tej chwili, ale ja się za tym opowiadam zdecydowanie - zaznaczył. Wyjaśnił, że to prezes partii "ma tu głos rozstrzygający i podejmuje strategiczne decyzje" dla całego obozu. - On ma tu pewnie już plan przygotowany, a my niektórzy utyskujemy, że najlepiej byłoby obejść się bez nich - powiedział Terlecki.
Wcześniej, 4 stycznia, Terlecki w rozmowie dla PAP przyznał, że "zarówno po naszej stronie, jak i po stronie Solidarnej Polski są zwolennicy rozejścia się przed wyborami".
Również wcześniej Terlecki mówił o "problemach z koalicjantami"
Utrzymane w tym tonie wypowiedzi padały z ust Terleckiego już wcześniej.
7 kwietnia 2021 roku Terlecki przyznawał, że PiS ma "problemy z koalicjantami". - Ja tu jestem radykałem i chętnie bym ich się pozbył - mówił.
Z kolei 17 września 2020 roku Terlecki dopytywany, czy może rozpaść się koalicja, odpowiedział, że rząd mniejszościowy jest niemożliwy. - Jeżeli zajdzie taka sytuacja, to pójdziemy na wybory. Oczywiście sami - podkreślał. W tamtym czasie Solidarna Polska doprowadziła do wycofania tak zwanej ustawy o bezkarności w związku z wyborami kopertowymi.
Ozdoba: jeśli nie uda nam się razem, to będziemy sami startować
O wypowiedziach Terleckiego reporter TVN24 Radomir Wit rozmawiał w Sejmie z Jackiem Ozdobą, posłem Solidarnej Polski. - To jest akurat zdanie pana marszałka, pan marszałek jest osobą, bez której polityka na pewno byłaby mniej barwna, jeśli chodzi o jego wypowiedzi. My nie chcemy rozbijania prawicy, być może jest inne zdanie pana marszałka, ale sądzę, że wartość Zjednoczonej Prawicy jest oczywista - stwierdził.
Na przywołanie słów Terleckiego, że nie chce Solidarnej Polski na listach, ale jego zdanie jest odosobnione, Ozdoba odparł, że "zdanie pana marszałka jest odosobnione, czyli jakby problemu w większości nie ma". - Różnimy się czasami w sprawach, które dotyczą spraw europejskich, ale to wynika z tego, że po prostu mamy inne podejście, w jaki sposób należy rozmawiać z Brukselą - mówił dalej.
Dopytywany, czy Solidarna Polska dostanie dużo miejsc na listach, Ozdoba odpowiadał, że "priorytetem jest start z list razem". - Ale jeśli się okaże, że razem nie uda nam się sformułować formuły Zjednoczonej Prawicy, to podejmiemy rękawicę i będziemy sami startować - oświadczył.
Zandberg: widzę prawicę, która się nawzajem nienawidzi
Sprawę komentował też polityk opozycji, współprzewodniczący Lewicy Razem Adrian Zandberg. - Ja widzę prawicę, która jest skłócona, która od dwóch lat nie potrafi się dogadać w tak prostej sprawie, jak przyjęcie przelewu na 160 miliardów z Unii Europejskiej (w ramach KPO - red.), widzę prawicę, która się nawzajem nienawidzi, nie cierpi, nie chce ze sobą gadać - mówił.
Jego zdaniem "to najwyższy czas, żeby po prostu się z nią pożegnać". - To są ostatnie miesiące ich rządów, myślę, że ostatnie miesiące rządów na długie lata, bo jeśli są tak skłóceni, że nie potrafią sami ze sobą gadać, to chyba jest oczywiste, że nie powinni rządzić krajem.
Źródło: TVN24