Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki mówił o "rozwiązaniach drastycznych" w stosunku do Unii Europejskiej, przywołując przykład brexitu. Poseł PiS Marek Suski - o zamiarze walki z "okupantem brukselskim". - Jesteśmy świadkami mnożenia się sygnałów rozbratu dzisiejszych rządzących, bo nie Polaków, z zasadami funkcjonowania Unii Europejskiej i udziału w niej Polski - ocenił krytyczne wypowiedzi polityków PiS wobec UE były ambasador Rzeczpospolitej w Niemczech Andrzej Byrt. Jego zdaniem za tymi słowami mógł się kryć "świadomy zamiar".
Wicemarszałek Sejmu z PiS Ryszard Terlecki na Forum Ekonomicznym w Karpaczu powiedział, że "powinniśmy myśleć nad tym, jak najbardziej możemy współpracować, żebyśmy wszyscy byli w Unii, ale żeby ta Unia była taka, jaka jest dla nas do przyjęcia". - Jeżeli pójdzie tak, jak się zanosi, że pójdzie, no to musimy szukać rozwiązań drastycznych. Brytyjczycy pokazali, że dyktatura brukselskiej biurokracji im nie odpowiada i się odwrócili i wyszli. My nie chcemy wychodzić (…), ale nie możemy dać się zapędzić w coś, co ograniczy naszą wolność i coś, co organiczny nasz rozwój - mówił Terlecki.
Z kolei poseł PiS Marek Suski porównał walkę Polski z najeźdźcami podczas II wojny światowej do jej obecnych relacji z Unią Europejską. - Polska "nielegalna" walczyła w czasie II wojny światowej z jednym okupantem, walczyła z okupantem sowieckim i będziemy walczyć z okupantem brukselskim - powiedział.
Były ambasador o słowach Terleckiego i Suskiego
Do słów polityków Prawa i Sprawiedliwości odniósł się w rozmowie z TVN24 były ambasador RP w Niemczech Andrzej Byrt. W jego opinii "marszałek Terlecki powiedział to, o czym się zapewne często mówi w zamkniętych pokojach na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie". - To nie był lapsus językowy, jak niektórzy chcą to przedstawić. Takie rzeczy nie powstają w wyniku chwilowej, jednorazowej emocji. To jest następstwo przemyśleń (…) ludzi, którzy przygotują się najprawdopodobniej na scenariusz, który marszałek Terlecki w swojej wypowiedzi zasugerował – ocenił.
Ambasador Byrt zauważył, że "potem przyszła fala reakcji i w związku z tym wydał inne oświadczenie, ale to jest klasyczne tuszowanie tego, co podprogowo zostało zarejestrowane w głowie, a być może sercu tego człowieka". Odniósł się do wpisu Terleckiego na Twitterze. "Polska była, jest i będzie członkiem UE. Polexit to szopka wymyślona przez PO i TVN24. Dziś trwa walka o to czy UE będzie wierna zasadom, które legły u jej podstaw czy pogrąży się w sporach podsycanych przez totalną opozycję. Wierzę, że obecny marazm i kryzys UE uda się przełamać" - napisał wicemarszałek.
- Gdyby do tego miało dojść, to jest to decyzja polityczna przypuszczalnie liderów partii, których stosunek do Unii Europejskiej i tego, co Polska kiedyś w Unii znaczyła - bo już niestety nie dzisiaj - wyraźnie jest uzewnętrzniany - powiedział gość TVN24.
Suski "ujawnił myśli, które się przewijają na Nowogrodzkiej"
Jego zdaniem "jesteśmy świadkami mnożenia się sygnałów rozbratu dzisiejszych rządzących, bo nie Polaków, z zasadami funkcjonowania Unii Europejskiej i udziału w niej Polski". - Próba przygotowania wielkiego politycznego zamachu stanu, jakim byłoby wyjście Polski z Unii Europejskiej, trwa na razie na poziomie psychologicznym z myślą o przygotowaniu milczącej aprobaty znacznej części społeczeństwa. Wypowiedź marszałka jest tego najlepszym dowodem - wskazał.
W podobnym tonie odniósł się do słów posła PiS Marka Suskiego. - Przypuszczam, że tekst Suskiego nie był wymyślony przez niego pod wpływem impulsu i atmosfery spotkania, w którym uczestniczył, ale ujawnił myśli, które się przewijają na Nowogrodzkiej - mówił gość TVN24.
- PiS mówi takie rzeczy ustami marszałka, posła Suskiego i paru innych naznaczonych specjalnie do robienia tego typu wystąpień, ale miejsce wypowiedzi i grono uczestników dowodzi, że za tym mógł się kryć świadomy zamiar. Jeśli tak, to jest przerażające. Jeżeli zaś nie i był to tylko lapsus, to on ujawnił ton rozmów, które nie mają charakteru publicznego, ale toczą się w gremiach decyzyjnych partii rządzącej. Jestem głęboko przekonany, że to nie był lapsus, ale przekazanie rozważań, które się toczą, a o których opinia publiczna nie wie - zwrócił uwagę.
Ambasador był pytany o to, czy słowa wicemarszałka mogły być zamierzonym krokiem politycznym. - Gdyby przyjąć założenie, że to był blef, innymi słowy, że marszałek dostał polecenie od swojego szefa żeby coś takiego powiedzieć, a oni w centrali przyglądali się jak zareaguje na to zagranica i polskie środowiska polityczne oraz obywatele, to by oznaczało, że mamy do czynienia z długofalową, przemyślaną strategią testowania, którą niejednokrotnie PiS (…) stosował. Ponieważ ją stosował, to być może i w tym względzie postanowił dokonać wypuszczenia próbnego balonu, by zobaczyć, jaka będzie reakcja ludzi, organizacji politycznych i mediów - ocenił Andrzej Byrt.
Źródło: TVN24