Trzy rosyjskie samoloty zbliżyły się w poniedziałek do polskiej strefy obrony powietrznej. Generał Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych, mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "takie loty się odbywają regularnie, mają na celu zdobywanie informacji rozpoznawczych o naszym systemie dowodzenia". - Rosjanie cały czas nas testują - stwierdziła doktor habilitowana Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Trzy rosyjskie samoloty zbliżyły się w poniedziałek do polskiej strefy obrony powietrznej. Ministerstwo obrony Holandii poinformowało, że przechwyciły je myśliwce F-35 holenderskich sił powietrznych, które wykonują misję NATO monitorowania przestrzeni powietrznej nad Morzem Bałtyckim.
Generał Drewniak: takie loty służą zdobywaniu informacji rozpoznawczych
O tej sytuacji dyskutowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 doktor habilitowana Agnieszka Legucka z Akademii Finansów i Biznesu Vistula oraz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych oraz emerytowany generał brygady pilot Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych, a obecnie ekspert fundacji Stratpoints.
Generał Drewniak zwracał uwagę, że jest "duża różnica między granicą państwa w przestrzeni powietrznej a obszarem, w którym Polska sprawuje nadzór nad przestrzenią powietrzną".
- To są dwie różne rzeczy. Bo w przestrzeni powietrznej nie może być dziur, więc Bałtyk jest podzielony na określone sektory, w których Polska sprawuje nadzór nad przestrzenią powietrzną dużo większą niż granica państwa w przestrzeni powietrznej - tłumaczył.
Mówił, że rosyjskie samoloty "znalazły się w neutralnej państwowo przestrzeni, ale nadzorowanej przez Polskę". - W związku z tym, że nie miały stosownych dokumentów, pozwalających na przelot, (...), zgodnie z procedurą natowską zostały poderwane samoloty F-35 z Malborka, holenderskie. Przechwyciły, czyli podeszły do rosyjskiego ugrupowania, zobaczyły, co tam jest, okazało się, że jest tam samolot Ił-20 i dwa razy Su-27 i towarzyszyły im w określonej procedurze, aż koledzy z Luftwaffe przejęli Rosjan - opisywał generał Drewniak.
- Jest to standardowa procedura, takie loty się odbywają regularnie, mają na celu zdobywanie informacji rozpoznawczych o naszym systemie dowodzenia, o naszym systemie kierowania, o natowskim systemie kierowania - mówił dalej były inspektor Sił Powietrznych.
Dr hab. Legucka: Rosjanie cały czas nas testują
Doktor habilitowana Agnieszka Legucka stwierdziła, że ta sytuacja "wpisuje w scenariusz, który Rosjanie cały czas przeprowadzą względem państw NATO i testowania antykryzysowego działań państw Sojuszu Północnoatlantyckiego".
- A w szczególności testowania zdolności antykryzysowych i szukania tych dziur, luk zdolności Sojuszu Północnoatlantyckiego. Więc powiedziałabym, że tutaj Rosjanie cały czas nas testują - dodała ekspertka PISM.
Dr hab. Legucka: reżim putinowski nie czuje się pokonany
Goście "Faktów po Faktach" dyskutowali także o sytuacji na Ukrainie i o tym, jak dalej mogą potoczyć się losy wojny.
- Reżim putinowski nie czuje się pokonany. W poprzednim roku armia rosyjska poniosła szereg porażek, ale reżimowi putinowskiemu udało się umocnić politycznie, jest gotowy i zdolny do tego, żeby prowadzić wojnę dzięki temu, że wyeliminował opozycję, niezależne media i podporządkował sobie i elitę polityczną, ale także - przede wszystkim - kontroluje sytuację, jeżeli chodzi o społeczeństwo. Przetransformował też gospodarkę na tory wojenne - wyliczała doktor habilitowana Legucka.
Mówiła też między innymi, że "wszyscy się szykują na rosyjskie uderzenie ze zdwojoną siłą na ukraińskim froncie".
Generał Drewniak: nadzieja jest taka, że rosyjska ofensywa ugrzęźnie
Generał Drewniak mówił o tym, w jaki sposób Ukraina może przeciwstawić się rosyjskiej ofensywie. - Nadzieja jest taka, że rosyjska ofensywa, która już się powoli zaczyna, ale nie znamy jej dokładnej skali i rozmiaru, ugrzęźnie, tak jak poprzednie, Ukraina w tym czasie będzie już miała - dzięki poparciu krajów natowskich - wyposażoną brygadę jedną, drugą, w nowe czołgi i zasilona jeszcze informacjami wywiadowczymi z całego komponentu rozpoznawczego, będzie umiała zrobić to, co zrobiła w sierpniu i wrześniu ubiegłego roku - mówił. - Czyli wybrać te miejsca, te lokalizacje, w których Rosjanie są najsłabsi i tam skutecznie dokonać kontruderzenia - tłumaczył.
Jednocześnie dodał, że nie należy się spodziewać, że to będzie kontrofensywa ukraińska na całej długości linii frontu, bo - jak stwierdził - "Ukrainy po prostu na to nie stać". - Myślę, że będą to bardzo dokładnie wybrane miejsca, w których Ukraina ma szansę odnieść sukces i znów przesunąć linię styczności bojowej o kilkanaście, a może kilkadziesiąt kilometrów na wschód - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: NATO Air Command / Twitter