"Respirator nie jest wyprodukowany do wprowadzenia do obrotu i używania na terenie Polski i Unii Europejskiej" i został zaprojektowany "do wentylacji domowej", a przy użyciu "klinicznym" trzeba się liczyć "z pewnymi ograniczeniami" - napisał biegły sądowy w ekspertyzie sporządzonej na potrzeby licytacji 418 respiratorów od handlarza bronią. Tvn24.pl dotarł do tego dokumentu.
W kwietniu 2020 roku Ministerstwo Zdrowia, kierowane wówczas przez Łukasza Szumowskiego, podpisało umowę na dostawę respiratorów z firmą E&K, reprezentowaną przez byłego handlarza bronią. Rząd krótko po zawarciu umowy na 200 milionów złotych wypłacił spółce 154 miliony złotych zaliczki. E&K nie wywiązała się ze zobowiązań. Z 1241 sztuk dostarczono jedynie dwieście urządzeń - niekompletnych, bez gwarancji, serwisu i części zamiennych.
Minister chce wysłać respiratory do szpitali
W połowie lutego na warszawskim Lotnisku Chopina komornik zajął na rzecz roszczeń Ministerstwa Zdrowia 418 respiratorów.
We wtorek miała się odbyć licytacja komornicza zajętych respiratorów. Nie doszła jednak do skutku, bo nie stawił się na niej żaden zainteresowany.
Minister zdrowia Adam Niedzielski pytany o fiasko licytacji, na wtorkowej konferencji prasowej w Sanoku odpowiedział: - W związku z brakiem zainteresowania przygotowujemy wniosek o przejęcie tego sprzętu. Ten sprzęt oczywiście po odpowiednim uzupełnieniu certyfikatów i ponownym zbadaniu ich stanu technicznego trafi do polskich szpitali.
"Mogą się okazać niesprawne"
W sporządzonej na zlecenie sądu ekspertyzie rzeczoznawcy, do której dotarł portal tvn24.pl, podkreślono jednak, że "respirator NIE JEST wyprodukowany do wprowadzenia do obrotu i używania na terenie Polski i Unii Europejskiej" i został zaprojektowany "do wentylacji domowej", a przy użyciu "klinicznym" tego respiratora trzeba się liczyć "z pewnymi ograniczeniami".
"W obecnej sytuacji urządzenie nie posiada gwarancji producenta w Polsce zapewniającej bezpłatne usuwanie usterek, wsparcia technicznego producenta, polegającego m.in. na okresowej aktualizacji oprogramowania, implementacji akcji serwisowych producenta, jeżeli takowe będą wymagane, dostępu do oryginalnych części zamiennych itd." - podkreślono w ekspertyzie.
Biegły zaznaczył, że w skład respiratorów wchodzą w magazynie cargo elementy, które ulegają zużyciu przez ich długie przechowywanie i "mogą się okazać niesprawne" w dniu instalacji.
Zdaniem eksperta "decydując się na wprowadzenie tych urządzeń do używania w Polsce" ministerstwo zdrowia "musi zapewnić właściwą opiekę serwisową poprzez wskazanie firmy, która przejmie na siebie wszystkie zobowiązania gwarancyjne producenta zapewniając nieograniczoną niczym profesjonalną opiekę serwisową nad tym sprzętem".
"Ponadto Ministerstwo Zdrowia będzie musiało wcześniej przeprowadzić z producentem negocjacje co do warunków i zasad wparcia technicznego dla tych respiratorów w Polsce, wskazując firmę, która w imieniu Ministerstwa Zdrowia będzie realizowała ew. kontrakt" - napisał biegły.
Podkreślił też, że "urządzenie pierwotnie zostało zaprojektowane do prowadzenia 'wentylacji domowej' pacjentów przewlekle wentylowanych".
"Użycie kliniczne tego respiratora jest jak najbardziej możliwe, jednak liczyć się trzeba z pewnymi ograniczeniami" - dodał ekspert.
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz pytany przez tvn24.pl o ekspertyzę odpowiedział, że "sprzęt został wyprodukowany do użytku poza obszarem UE". "Zgodnie jednak z opinią biegłego respiratory mogą zostać dopuszczone do użytku w Polsce jako wyrób medyczny, gdyż w porównaniu do tożsamych respiratorów produkowanych na rynek UE posiadają ulepszenia co znaczy, że można je uznać za sprzęt lepszej jakości. MZ jest w kontakcie z producentem w zakresie gwarancji" - zaznaczył rzecznik resortu zdrowia.
"Nikt nie chciał szmelcu"
O opinię zapytaliśmy też posłów Koalicji Obywatelskiej Michała Szczerbę i Dariusza Jońskiego, którzy w swoich kontrolach poselskich ujawniali informacje na temat respiratorów kupionych od handlarza bronią.
Zdaniem Szczerby "wiele osób umarło", a 50 milionów wydanych na respiratory nie wróciło do budżetu, bo "nikt nie chciał szmelcu".
- To tragiczny finał brudnej transakcji, w którą ta władza i jej służby umoczone są po szyję. Mam wrażenie, że ktoś chce dopchnąć ten przekręt. Stąd ta deklaracja przyjęcia bezwartościowego sprzętu. To oczywiste, że szpitale ich nie przyjmą, bo nie narażą bezpieczeństwa pacjentów, ale i siebie na odpowiedzialność karną - zaznaczył poseł KO.
W opinii Jońskiego podatnik zapłaci "dwa razy za bezwartościowe respiratory". - Po raz pierwszy zapłacił, kiedy minister Szumowski przelał 160 mln zł handlarzowi bronią. Drugi raz, kiedy minister Niedzielski, przekraczając uprawnienia, przejmie ten złom i przekaże do rządowych składnic. Rok temu ludzie umierali, bo nie było sprzętu do ich ratowania. Niczego się nie nauczyli, rząd PiS nadal marnotrawi pieniądze i igra z ludzkim życiem. Dla ratowników, pielęgniarek i położnych na podwyżki nie ma, dla aferzystów - zawsze się znajdą - ocenił Joński.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock