Na progu rekrutacji do szkół ponadpodstawowych nie słabną dyskusje o konkursach, które mogą zwiększyć szansę kandydatów na miejsce w wymarzonych liceach i technikach. Dzieci za dodatkowe punkty uczą się o tym, że Lech Kaczyński był mężem stanu, śpiewają patriotyczne i żołnierskie pieśni oraz potępiają aborcję.
Przy rekrutacji do szkół średnich każdy punkt jest na wagę złota. Wielu nauczycieli i rodziców powtarza to uczniom bez przerwy. A w ósmej klasie, tuż przed ukończeniem podstawówki, temperatura rozmów o punktach rośnie.
Tomek z Warszawy jest jednym z tych uczniów, który już myśli o tym, gdzie chciałby pójść do liceum. Jaki profil klasy wybrać, jakie przedmioty są w nich rozszerzone i na jakie zajęcia dodatkowe może liczyć. Z rodzicami sprawdzał, jakie były w poprzednich latach progi punktowe w wytypowanych szkołach. Zastanawiali się, co może zrobić, by zwiększyć swoje szanse na miejsce w upragnionym liceum.
Tomek zdecydował się na wolontariat.
Ten, kto poświęca swój wolny czas innym, może dostać trzy dodatkowe punkty podczas rekrutacji do liceum. Tomek od kilku miesięcy przychodzi więc regularnie do szkoły przed lekcjami, by w ramach wolontariatu pomagać w zaprowadzaniu porządku w szatni, pomaga najmłodszym uczniom i uczennicom.
Ostatnio na lekcji dowiedział się jednak, że mógł te punkty - a nawet więcej - zdobyć inaczej. W jego mniemaniu łatwiej, niż przez wiele tygodni wstając wcześnie rano.
- Pan od historii zachęcił nas do udziału w konkursie wiedzy o Lechu Kaczyńskim. Powiedział, że finaliści będą mogli dostać aż siedem punktów i powiedział, że możliwe, iż najlepsi dostaną jeszcze więcej, bo miejsce w wybranym liceum - opowiada chłopak.
Jego ojciec obawia się, że konkurs będzie upolityczniony, sprowadzi się do mówienia w superlatywach o partii rządzącej. Nie może się nadziwić, że jest dużo bardziej ceniony niż regularna praca wolontariacka na rzecz innych. I nie kryjąc zdziwienia, pyta: - Czy to wszędzie tak wygląda?
Ciężko wzdycham i przystępuję do odpowiedzi: to skomplikowane.
Skomplikowane, bo zasady rekrutacji do szkół ponadpodstawowych - liceów, techników i szkół branżowych - to o ironio jedna z najmniej scentralizowanych kwestii w oświacie. Nie dość, że każdy samorząd prowadzi rekrutację na własną rękę, to jeszcze poszczególne województwa mogą przyznawać punkty za różne rzeczy. O tym ostatnim decydują oczywiście kuratorzy oświaty. Konkurs o Kaczyńskim - o którym więcej za moment - premiowany będzie tylko na Mazowszu.
Za co docenieni zostaną uczniowie w innych zakątkach Polski i co łączy kuratorów z różnych województw? Sprawdziliśmy.
Liczy się to, co na świadectwie
Zacznijmy jednak od zasad tej gry.
Otóż zasady rekrutacji co roku ustalane są na nowo i w każdym województwie osobno. Najważniejsze zawsze są punkty z egzaminu końcowego (100 punktów) i wybrane oceny na świadectwie, np. klasy medyczne przeliczają na punkty oceny z biologii czy chemii.
Kurator, ustalając zasady, musi odnosić się do ogólnopolskich zasad rekrutacji ustalanych przez ministerstwo (niektóre rzeczy są sztywne - jak te trzy punkty za wolontariat). Swoboda dotyczy między innymi konkursów dla uczniów, które dodatkowo punktowane są przy rekrutacji. Można zdobyć za nie aż 18 z 200 możliwych do uzyskania punktów. Zwykle co najmniej dwa, ale nie więcej niż 10 punktów za jeden konkursowy sukces. Ile dokładnie? Tu też w każdym województwie zasady mogą być nieco inne.
Na przykład w województwie świętokrzyskim dwa punkty przysługują za tytuły finalisty w konkursach artystycznych - wojewódzkich lub ponadwojewódzkich. Za wybrane konkursy powiatowe można dostać jeden punkt. Aż 10 pkt. przysługuje za tytuł finalisty w ponadwojewódzkich konkursach wiedzy, ale jeśli ich organizatorami są kuratorzy oświaty.
Rozmawiamy o tym właśnie teraz, bo 16 maja w wielu samorządach - w tym w Warszawie - startuje pierwszy etap rekrutacji.
O tym, czy ósmoklasista za swoje osiągnięcia - naukowe, sportowe lub artystyczne - dostanie punkty przy rekrutacji, decyduje to, czy jego sukces zostanie potwierdzony na świadectwie ukończenia szkoły podstawowej. To nie tylko konkursy, do których dzieci podeszły w ósmej klasie, ale też te, które kurator premiował w minionych latach. Zdarza się, że uczeń czy uczennica swój premiowany konkurs zaliczyli już w czwartej klasie (dlatego wykazy wszystkich konkursów są bardzo skomplikowane).
To kurator decyduje, co wolno tam wpisać dyrektorowi szkoły. I co roku przygotowuje listę docenianych projektów i konkursów. Premiuje się tylko miejsca wysokie - zwykle te na podium. Ale to w większości kuratoriów niepisana zasada.
Nagradzane konkursy mogą mieć charakter powiatowy, wojewódzki, krajowy lub międzynarodowy. Ale jeśli nie ma ich z jakiegoś powodu na liście - nie liczą się. - Od kilku lat mamy przechył w stronę konkursów historycznych, patriotycznych, religijnych - wylicza dyrektor jednej z warszawskich szkół podstawowych. I zaraz dodaje: - Nie mówię, że to coś złego. Taki trend. Kilka lat temu modna i punktowana była ekologia.
Konkurs biblijny i etiudy teatralne o świętych
Chcę odpowiedzieć na pytanie taty Tomka i sprawdzić, jak duża różnorodność panuje w wyścigach konkursowych w różnych częściach kraju. Zaglądam więc na strony kolejnych kuratoriów oświaty.
Szybko okazuje się, że najwięcej możliwości wykazania się mają uczniowie na Mazowszu. Tu zapisane na świadectwie - a więc punktowane - może być w tym roku aż 381 konkursów wiedzy, artystycznych lub sportowych.
Na liście są m.in. rodzinny turniej tenisa stołowego (organizowany na warszawskiej Białołęce, ma zasięg powiatowy), ogólnopolski konkurs "Bliżej pszczół" organizowany przez Fundację Rozwoju Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, czy powiatowy konkurs recytatorski Szkoły Aktywności Twórczej w Zielonce "Nie wszystek umrę - w hołdzie bohaterom II wojny światowej".
Wiele spośród punktowanych na Mazowszu konkursów ma charakter religijny. Na przykład konkurs biblijny im. Sługi Bożego Kardynała Augusta Hlonda (ogólnopolski, organizowany w Rumi), przegląd etiud teatralnych o świętych i błogosławionych "Zwykli-Niezwykli" czy wojewódzki Konkurs Recytatorski Poezji Religijnej "Usłysz Panie, moje słowa" dla uczczenia pontyfikatu św. Jana Pawła II. O samym Janie Pawle II są aż trzy punktowane konkursy: - wiedzy o Janie Pawle II w stulecie urodzin przeprowadzany przez Muzeum Ziemi Zawkrzeńskiej (Mława), - "Jan Paweł II - Nauczyciel Doskonały" (SP w Tłuszczu), - "Święty Papież - patron mojej rodziny" (konkurs artystyczny organizowany przez Wydział Nauki Katolickiej Kurii Warszawsko-Praskiej).
Co ciekawe, konkurs biblijny w Rumi, choć z nazwy "ogólnopolski", nie jest premiowany w całym kraju - nie ma go na przykład na dolnośląskiej oraz małopolskiej liście konkursów, które można wpisać na świadectwo.
- Nie mam nic przeciwko wierze, nie chcę też oceniać pasji uczniów - zastrzega dyrektor jednego ze stołecznych liceów. Ale zaraz dodaje: - Czy to nie dziwne, że konkurs biblijny jest brany pod uwagę przy rekrutacji komuś, kto chce się dostać do klasy matematyczno-fizycznej? Nie znam szkół, które miałyby klasy licealne o profilu biblijnym. Są klasy artystyczne, sportowe, więc promowanie takich konkursów mnie nie dziwi. Ale religijne? Może gdyby to było jeszcze brane pod uwagę tylko do klas humanistycznych, w końcu o Biblii mówi się na języku polskim... Ale nie, za wiedzę o Biblii można zyskać punkty w każdej klasie. I tak się okazuje, że staje się ona ważniejsza niż na przykład fizyka.
Właśnie na tej liście znalazł się konkurs "Lech Kaczyński - mąż stanu". On też może dać do siedmiu punktów do dowolnej klasy na Mazowszu.
Lech Kaczyński i ósmoklasiści
Konkurs o byłym prezydencie pewnie nie budziłby takich emocji, gdyby nie to, że pojawił się dość nagle. Zwykle dzieci już we wrześniu i październiku dowiadują się, w jakich zawodach mogą startować. W okolicach stycznia mają pewność, co będzie się opłacać (mogą to już wcześniej wnioskować na podstawie list konkursowych z minionych lat).
Tymczasem o nowym konkursie na temat Lecha Kaczyńskiego kuratorium poinformowało dość niespodziewanie. Regulamin opublikowano dopiero 31 marca. Wynika z niego, że sam konkurs składa się z dwóch etapów: szkolnego - w formie testu (odbył się 27 kwietnia) i wojewódzkiego - w formie prezentacji multimedialnej. Wyniki poznamy do 15 czerwca.
Głównym celem konkursu "Lech Kaczyński - mąż stanu" jest popularyzacja i utrwalenie wiedzy z historii współczesnej Polski, przybliżenie samej postaci prezydenta oraz poznanie wpływu jego działalności na naszą historię. Tak przynajmniej twierdzą organizatorzy. Do tego to, co zwykle w tego typu inicjatywach - podkreślenie wartości patriotyzmu.
Konkurs przeprowadzany jest tylko na Mazowszu. Mogą wziąć w nim udział i uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Oceniani są osobno. Ci pierwsi zgodnie z regulaminem: "za otrzymanie miejsca zwycięskiego w Konkursie mogą uzyskać dodatkowe punkty w rekrutacji do szkoły ponadpodstawowej po uprzednim wpisie na świadectwie ukończenia szkoły podstawowej". A ci drudzy mogą otrzymać nagrody rzeczowe.
Z czego będą sprawdzani? Podstawę dla uczestników konkursu ma stanowić wiedza podręcznikowa uzupełniona o informacje z internetowej Encyklopedii "Solidarności".
Czy rzeczywiście wysokie miejsce w tym konkursie wystarczy, by dostać się poza kolejnością do liceum? W tym roku szkolnym z pewnością nie, bo konkursu nie ma na oficjalnej liście konkursów przedmiotowych organizowanych przez kuratora (a to one mogą zapewnić miejsce w wybranej szkole). Na tej liście na Mazowszu jest w tym roku 14 konkursów przedmiotowych (od geografii po język angielski) oraz pięć konkursów tematycznych, które w tym roku zorganizować, a następnie nagrodzić, postanowiła mazowiecka kurator. To:
- Konkurs Prymasa Tysiąclecia "Idącym w przyszłość",
- Konkurs Wiedzy Biblijnej "HIERONYMUS",
- "Zbrodnia Katyńska. Pamięć i prawda",
- Ogólnopolski Konkurs Historyczny "Losy żołnierza i dzieje oręża polskiego",
- Ogólnopolski Konkurs Retoryczny.
Ten ostatni konkurs to spełnienie marzeń ministra Czarnka, który osobiście zapowiedział jego powstanie w czasie Kongresu Edukacji Klasycznej w listopadzie 2021 roku.
W etapie szkolnym konkursu uczestniczyło 1805 uczniów z 242 szkół podstawowych z 15 województw. Do etapu wojewódzkiego zakwalifikowało się 47 uczniów z 13 województw. Podczas finału konkursu wystąpienia zaprezentowało się 26 uczniów z 11 województw.
6 maja, wręczając nagrody, minister mówił: - Do klasycznych form wychowania trzeba wracać, jeśli chcemy mieć dobrze wykształconą i odnoszącą wielkie sukcesy w przyszłości młodzież.
I zapewniał: - My jako Ministerstwo Edukacji i Nauki będziemy w tej organizacji pomagać po to, aby ten konkurs na stałe już zagościł w kalendarzu ogólnopolskich, niezwykle ważnych konkursów retorycznych.
Do tego dochodzą jeszcze cztery konkursy "interdyscyplinarne": wiedzy o Mazowszu, wiedzy o zdrowiu "Higieja", kultury klasycznej oraz filozoficzny "W drodze ku mądrości".
Konkurs o Lechu Kaczyńskim jest za to na liście do wpisania na świadectwo, czyli rzeczywiście, jak mówił nauczyciel Tomka, można za niego otrzymać siedem punktów.
Międzynarodowy, czyli dla Polonii
Katowice próbują ścigać się na liczbę możliwości konkursowych z Warszawą. Na śląskiej liście premiowanych konkursów jest 311 pozycji.
Sześć konkursów ma charakter międzynarodowy, to np. Międzynarodowy Festiwal Kolęd i Pastorałek im. Kazimierza Szwarlika w Będzinie. Na liście są też cztery konkursy wiedzy biblijnej, dużo historycznych. Nic specjalnie odbiegającego od tego, co dzieje się w reszcie kraju.
To, co zwraca moją uwagę, to wyraźna informacja od śląskiej kurator Urszuli Bauer. Opublikowała listę porozumień, które podpisała z innymi kuratorami i tym samym dała znać, czyje konkursy zamierza promować na swoim terenie. Wybrała trzy: Konkurs Budowy i Programowania Robotów GG Robot (organizuje go podkarpackie kuratorium), Konkurs Historyczny im. majora Marka Gajewskiego (mazowieckie kuratorium) oraz I Ogólnopolski Konkurs Retoryczny dla uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych (lubelskie kuratorium).
Jak to działa? Gdyby wspomniany już Tomek pojechał programować roboty do Rzeszowa, to w warszawskich liceach nikt by mu tego nie docenił. Ale gdyby z tym samym konkursem postanowił się przeprowadzić do Katowic, to już miałby za niego punkty.
Idźmy dalej. Małopolska kurator oświaty Barbara Nowak premiuje w tym roku "tylko" 153 konkursy. Wśród nich 12 ma charakter - przynajmniej z nazwy - międzynarodowy. To m.in. konkurs artystyczno-historyczny Patria (organizowany przez fundację PATRIA NOSTRA).
O ile trudno wątpić, że międzynarodowym jest - znajdujący się na tej liście i punktowany w Małopolsce - konkurs statystyczny organizowany przez Eurostat, o tyle długo zastanawiałam się, co "międzynarodowego" jest w konkursach takich jak: "Śladami historii Polski - skąd nasz ród", Międzynarodowy Konkurs Historyczny o Żołnierzach Wyklętych czy "Międzynarodowy Ekumeniczny Konkurs Wiedzy Biblijnej JONASZ".
Sprawdzam na przykładzie żołnierzy wyklętych.
Organizatorzy konkursu chwalą się, że ich idea cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród uczniów szkół w Polsce, jak i poza granicami naszego kraju m.in. z Litwy, Białorusi, Belgii, Łotwy, Ukrainy, Holandii, Węgier, Szwecji, Norwegii, Grecji, Irlandii, Niemiec, Hiszpanii, Szkocji, Anglii, Francji, Austrii, Malty, Włoch, Czech, Egiptu, Kazachstanu, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Kuwejtu, Kataru. Rosji, Bułgarii, Australii, Kazachstanu. Tak, wymienili na swojej stronie je wszystkie i Kazachstan dwukrotnie.
Czyli konkurs "międzynarodowy" to taki, w którym może brać udział Polonia! Wszystko rozumiem.
Potwierdza to ubiegłoroczna lista zwycięzców. Najlepszą pracę o żołnierzach wyklętych przygotowała Zuzanna Łapa ze Szkoły Polskiej im. 7. Eskadry Kościuszkowskiej przy Konsulacie w Chicago. A w konkursie zostali nagrodzeni i wyróżnieni również uczniowie z: SP im. Lotników Polskich przy Ambasadzie RP w Londynie, SP im. Gustawa Herlinga Grudzińskiego przy Ambasadzie RP w Rzymie, SP przy Ambasadzie RP w Madrycie, ZS im. Zygmunta Mineyki przy Ambasadzie RP w Atenach, SP im. Komisji Edukacji Narodowej w ORPEG, Stowarzyszenia Świetlica Polska w Uzbekistanie.
Czyli rzeczywiście jest "międzynarodowo", ale w takim układzie jednak nici z punktów dla dzieci uczących się w Polsce.
Pieśni patriotyczne i konkurs posłanki PiS
Jeśli jednak kogoś ta tematyka rzeczywiście pasjonuje, nic straconego, o ile jest z Małopolski. Barbara Nowak ceni konkursy o żołnierzach wyklętych, na liście ma ich aż siedem, w tym cztery tegoroczne: Żołnierze Wyklęci - Bohaterowie Niezłomni (ogólnopolski, Lublin), Przywrócić głos Niezłomnym, Nieobecnym na lekcjach historii (ogólnopolski, Nowy Sącz), Festiwal Piosenki Niezłomnej i Niepodległej im. Henryka Rasiewicza KIMA (ogólnopolski, Kraków), Konkurs historyczny Rotmistrz Witold Pilecki - Bohater Niezłomny (krajowy, Oświęcim).
Unikalne, na tle innych list konkursowych, wydaje się to, że Barbara Nowak premiuje w tym roku Gorlicki Konkurs Pieśni Patriotycznej. Nie byłoby w tym pewnie nic zaskakującego (o pieśniach patriotycznych za moment), gdyby nie fakt, że z kuratoryjnego wykazu wprost wynika, iż to konkurs, który organizuje posłanka PiS Barbara Bartuś. Ta posłanka, we współpracy z kuratorium, w poprzednich latach organizowała też konkurs historyczny "Konstytucja 3 Maja – Czasy Stanisławowskie".
Pani poseł tak opowiadała w lutym o swoim konkursie w rozmowie z dziennikarzem tygodnika "Niedziela": "O wysokim znaczeniu VII Gorlickiego Konkursu Pieśni Patriotycznej świadczy objęcie tego wydarzenia patronatem honorowym marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Elżbiety Witek".
Sama Nowak organizuje lub współorganizuje 25 konkursów. W tym roku szkolnym oprócz tradycyjnych konkursów przedmiotowych to m.in. historyczny konkurs tematyczny "A jeśli ktoś nasz polski dom zapali - 40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Represje, opór, życie codzienne, skutki oraz reakcje międzynarodowe", biblijny konkurs tematyczny "Z Dobrą Nowiną przez życie" i jakby dla kontrastu informatyczny konkurs tematyczny "Od algorytmu do programu".
Coś starego, coś nowoczesnego.
Z kolei na Dolnym Śląsku premiują już "tylko" 132 konkursy. Co ciekawe, nie ma wśród nich ani jednego konkursu papieskiego.
Są za trzy powiatowe konkursy pieśni patriotycznej i/lub żołnierskiej: w Miękini, Wałbrzychu oraz Oleśnicy.
To tematyka, do której od lat ma słabość kurator z Wrocławia Roman Kowalczyk. Zdarza mu się zapraszać do wspólnego śpiewania pieśni patriotycznych dyrektorów szkół z regionu (np. w 2018 roku w Wałbrzychu), takie koncerty organizował też w swoim liceum, gdy jeszcze był dyrektorem.
Dużo na Dolnym Śląsku konkursów historycznych, regionalnych, językowych, ortograficznych. Z bardziej oryginalnych punktuje się tu konkurs wiedzy o internecie (Oława), fotograficzny "Czar Soplicowa" (Wrocław), XVII Konkurs o miecz Bolesława Chrobrego "Polska w czasach monarchii wczesnopiastowskiej", czy turniej sudoku (Oleśnica).
W obronie życia, czyli nienarodzonych
Emocje wśród uczniów i ich rodziców w różnych zakątkach wzbudził w tym roku konkurs "Pomóż ocalić życie bezbronnemu". Promuje go kilka kuratoriów, m.in. w Lublinie, Krakowie i Białymstoku.
Co kryje się za tym hasłem? Kampania antyaborcyjna. Organizatorem siedemnastej już edycji konkursu im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki jest Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka z siedzibą w Krakowie.
Uczestnicy mieli przesyłać prace literackie (wiersz, opowiadanie, nowela, reportaż, gazetka szkolna), plastyczne (plakat, grafika, malarstwo, montaż, gablota szkolna czy parafialna) oraz multimedialne (strona internetowa, film, program radiowy, program multimedialny). A konkurs ma "zachęcać młodzież do refleksji nad wartością życia i godnością człowieka a rodzicom i wychowawcom daje konkretną informację o tym, co młode pokolenie myśli na tematy pro-life i jakich argumentów używa w swoich dyskusjach".
Patronatem honorowym konkurs objął minister Przemysław Czarnek. Uczestników kuszono nie tylko punktami przy rekrutacji, ale i atrakcyjnymi nagrodami, to m.in. sprzęt elektroniczny, gry planszowe i książki. Uczniowie szkół ponadpodstawowych mogli liczyć na nagrody finansowe (1500 złotych dla zwycięzcy).
Organizatorzy informują, że do konkursu zgłoszono ponad 27 tys. prac. I chwalą się, że to konkurs, który "uratował dziecko". Jak? "Nastolatki z Żelechowa nakręciły film konkursowy pt. Wzór. Jego bohaterami są skłóceni małżonkowie. Mąż jest żołnierzem i wyjeżdża na misję pokojową, zanim zdąży się dowiedzieć, że jego żona jest w ciąży. Kilka tygodni później kobieta odkrywa, że choruje na białaczkę i musi wybierać, która walka będzie priorytetowa – o nią czy o dziecko. Po tym jak film nastolatków trafił do internetu, odezwała się do nich pewna mama z Białegostoku. Powiedziała, że dzięki niemu nie zdecydowała się na aborcję" - twierdzą organizatorzy.
- To ideologizacja dzieci! - słyszę od kilkorga rodziców, którzy zauważają, że osoby, które mają inne zdanie na temat aborcji, są z tego typu - punktowanych - konkursów wykluczone. - To nie bada wiedzy, tylko światopogląd - powtarzają.
Ale sami kuratorzy nie kryją, że w części konkursów właśnie o światopogląd chodzi.
Gdy na początku marca kurator Nowak chwaliła zwycięzców organizowanego przez nią i a jakże, punktowanego, konkursu "Felietonista", wprost pisała, że docenia młodych ludzi, którzy "odważnie bronią wartości cywilizacji chrześcijańskiej, podążają za przykładem polskich wielkich patriotów".
Wiele różnych talentów i trudności
Czy naprawdę aż tyle uczniowskich zmagań powinno być dodatkowo premiowanych przy rekrutacji do liceów? Spór o to trwa od lat, ale zasady gry zmienić bardzo trudno.
A dziś i tak jest ich znacznie mniej niż w poprzednich latach, bo np. w roku szkolnym 2019/2020 na Mazowszu na liście było ponad 1000 różnych konkursów, a na Śląsku - ponad 1800. Te najtrudniejsze i najbardziej poważane w większości organizowały same kuratoria oświaty. Ale było też wiele konkursów organizowanych przez komercyjne firmy. Takie konkursy bardzo różniły się poziomem i zakresem materiału, który powinni opanować ich uczestnicy.
"Na rynku powstały wyspecjalizowane w organizowaniu konkursów firmy, które poprzez celowe zapisy w regulaminach umożliwiają uczniom otrzymanie w łatwy sposób dużej liczby punktów. Konkurs jest opisywany jako 'ogólnopolski', uczeń rozwiązuje w szkole test wyboru składający się np. z 20 lub 30 pytań i otrzymuje dyplom laureata, nawet gdy osiągnął 15. miejsce. Tak naprawdę jest to konkurs szkolny, który nie powinien być punktowany. Rola firmy ogranicza się do pobrania opłaty i sprawdzenia karty odpowiedzi" - napisała jesienią 2019 roku w piśmie do mazowieckiego kuratorium Joanna Gospodarczyk, dyrektorka stołecznego biura edukacji.
Kilka miesięcy później mazowiecka kuratorka przekonała się, jak trudno będzie zrobić z tym porządek. Aurelia Michałowska chciała, aby punktowane przestały być konkursy płatne i bez etapów.
Szybko okazało się, że to nie takie proste, bo wśród płatnych konkursów znajdowały się też na przykład poważany od lat Kangur Matematyczny, informatyczny Bóbr czy Lwiątko dla młodych fizyków. Wpisowe w takich konkursach wynosiło zwykle od kilku do kilkunastu złotych.
Ostatecznie po protestach rodziców Mazowieckie Kuratorium Oświaty wycofało się wówczas z części planowanych zmian przy rekrutacji do szkół średnich.
Ósmoklasiści nie stracili dodatkowych punktów, które zdobyli we wcześniejszych konkursach, gdy uczyli się w młodszych klasach. Natomiast kuratorium stopniowo zaczęło ograniczać listę w kolejnych latach i dziś konkursów jest już rzeczywiście trzy razy mniej. I w tym roku np. na Mazowszu Kangur już nie jest punktowany, choć jakość tego konkursu jest ceniona przez nauczycieli.
Dlaczego słabej jakości konkursy tak trudno usunąć? Bo ich wyłapanie wymagałoby ogromu pracy i zaangażowania - analizy regulaminów, przejrzenia dotychczasowych wyników i prac. W kuratoriach brakuje do tego ludzi i czasu.
Traktujmy się z szacunkiem
W tym roku, gdy lista znów była okrajana, też nie udało się na Mazowszu uniknąć kontrowersji. Portal "Nie dla chaosu w szkole" opublikował list rozzłoszczonej mamy ósmoklasisty, który dopiero 25 lutego dowiedział się, że jego konkursy językowe (z angielskiego i niemieckiego) nie będą się liczyły.
"Jednym z ww. konkursów jest Międzynarodowy Konkurs Lingwistyczny z Języka Niemieckiego, który jako pierwszy pojawił się na liście i od siedmiu lat był umieszczany w wykazie zawodów (konkursów - red.) na konkretne lata. Konkurs ten wymaga znajomości gramatyki języka niemieckiego oraz wiedzy o krajach niemieckiego obszaru językowego. Jest organizowany przy współpracy szkół za granicą (Węgry) i posiada Patronat Ambasady Republiki Federalnej Niemiec. Testy tworzone są w ramach współpracy Polsko-Niemieckiej ze szkołą w Stuttgarcie, zatem są kontrolowane przez nauczycieli, dla których język niemiecki jest językiem ojczystym".
Nie ma już po nim śladu, choć przez lata był punktowany. Jeśli ktoś interesuje się językiem i kulturą niemiecką, mógłby wziąć udział w ogólnopolskim konkursie "Lust auf Lesen?", Ogólnopolskim Konkursie Projektów Szkolnych w Języku Obcym, warszawskim konkursie multimedialnym, powiatowych konkursach w Żyrardowie i Otwocku. Problem polega na tym, że większość z nich odbyła się, zanim kuratorium opublikowało swoją listę.
Twórcy portalu, który opublikował list, apelują, żeby "listy punktowanych konkursów układać przed rozpoczęciem roku szkolnego, a nie trzy miesiące przed rekrutacją. Bo to nie tylko absurd, ale i brak szacunku dla uczniów i nauczycieli".
Jeszcze inny apel wystosował Marcin Jaroszewski, dyrektor XXX LO w Warszawie, który sam organizuje w szkole dla uczniów podstawówek Mazowiecki Konkurs Biologiczny NUCLEUS. - To poważny, porządny i dość trudny konkurs, za który uczniowie mogą zdobyć dwa punkty - opowiada. - Te same dwa punkty dostaną za szereg bezwartościowych konkursów, których regulaminów i trudności nikt chyba w kuratorium nie weryfikuje. Chciałbym, żeby promowanie badziewia w końcu się skończyło. Mam też prośbę do kolegów i koleżanek dyrektorów, by przestrzegali prawa. Bo niestety zdarza się, że wpisują dzieciom na świadectwa rzeczy, za które nie ma punktów. W mojej szkole komisja rekrutacyjna każdy taki wpis dokładnie weryfikuje z wykazem kuratoryjnym, ale w innych bywa różnie. A to może sprawić, że nie wszyscy uczniowie będą mieli pewność, że rekrutacja jest przejrzysta i sprawiedliwa. To zaś powinno być naszym nadrzędnym celem - podkreśla.
Nie wiecie, ile te punkty znaczą
Poczucia sprawiedliwości nie odnajdują z powodu konkursów uczniowie Agnieszki, chemiczki i biolożki z Wielkopolski. Wzięli udział w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Antysmogowej. Mierzyło się w niej 2405 uczniów z całego kraju, do finału weszło 245. - Ja mam czterech finalistów, trzech z pierwszym miejscem i jedna osoba z trzecim miejscem. Wszyscy ósmoklasiści, którym bardzo zależało na punktach - opowiada nauczycielka. Ale punktów za swój wynik nie dostaną. Bo choć konkurs był ogólnopolski, organizowany przez państwowy instytut badawczy NASK, to okazało się, że kuratorium w Poznaniu (pod nie podlegają uczniowie pani Agnieszki) tego konkursu akurat nie punktuje. Zdecydowało się na to tylko kuratorium mazowieckie, ale Agnieszka i jej uczniowie dowiedzieli się o tym już po fakcie. Tymczasem na stronie NASK nadal można przeczytać niezgodnie z prawdą, że olimpiada znalazła się w wykazie konkursów kuratoryjnych. Nie ma tu informacji, że to wykaz tylko dla jednego województwa.
Jeden z jej rozgoryczonych uczniów napisał bardzo emocjonalny list do organizatorów. "Nie wiem, jak to opisać, ale naprawdę, ale to naprawdę się na was zawiodłem. Waszym zadaniem powinno być poinformowanie uczestników o wszystkim, w tym poinformowanie czy ich miasto zalicza tę olimpiadę do punktacji do szkoły ponadpodstawowej. A to, żeby uczestnik, po waszym obiecywaniu, że będą te 3 punkty na świadectwie, sam się dowiedział, że to kłamstwo, to skandal. Jak myślicie, że drogimi nagrodami nas przeprosicie, to jesteście w błędzie (...) Wy możecie sobie nie zdawać sprawy, ile te 3 pkt. dla nas znaczą, ale wiedzcie, że od tych głupich punktów zależy nasza przyszłość" - czytamy.
Z NASK korespondowała również pani Agnieszka. Dowiedziała się, że NASK liczy na to, że dyrektorzy uwzględnią wynik osiągnięty w ogólnopolskim konkursie wiedzy i docenią zaangażowanie uczniów w przygotowanie się do olimpiady. "Jednak rzeczywiście takiej gwarancji dać nie możemy" - przeczytała w wiadomości od organizatorów.
Ci zapewnili ją również, że mogą "przygotować oficjalne pismo z informacją, że organizowana przez NASK olimpiada to trzyetapowy konkurs ogólnopolski, i prośbą do dyrekcji o uwzględnienie w związku z tym osiągnięć uczniów".
Tylko że uczniom z Wielkopolski nic po takim piśmie. Może za rok ich młodsi koledzy będą mieli więcej szczęścia, bo NASK zapewnia, że zgłosi swoją olimpiadę w pozostałych kuratoriach.
Olimpijczyk, czyli kto?
Zatrzymajmy się tu jeszcze na chwilę. Przez wiele lat to właśnie słowo "olimpiada" było kluczowe dla młodzieży biorącej udział w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. Przyjąło się mówić, że "olimpijczycy" to ci, którzy nie muszą się martwić rekrutacją, są z niej niejako zwolnieni i wybierają miejsce w wymarzonej szkole poza kolejnością. I już ani egzaminem końcowym, ani żadnymi punktami się nie martwią.
Jednak przykład nowej antysmogowej olimpiady pokazuje, że to nie do końca tak. Po pierwsze - sama nazwa "olimpiada" nie wystarczy, by coś zyskać. Po drugie - kluczowe jest nie tylko miejsce, ale i to, kto jest organizatorem konkursu.
Laureaci konkursów przedmiotowych organizowanych przez kuratoria oraz laureaci i finaliści olimpiad są zwolnieni z egzaminu z danego przedmiotu. Są też przyjmowani w pierwszej kolejności do publicznych szkół ponadpodstawowych. Kuratoria organizują konkursy wojewódzkie ze wszystkich przedmiotów szkolnych, dodatkowo dla uczniów podstawówek rozgrywane jest pięć olimpiad ogólnokrajowych: z matematyki, informatyki, języka polskiego, języka angielskiego oraz historii.
Tak samo działało to, gdy istniały jeszcze gimnazja. Jeśli zajrzymy do sprawozdania z ostatniego egzaminu gimnazjalnego z 2019 roku, to zobaczymy, że z języka polskiego zwolniono w całym kraju 624 uczniów, z historii i wiedzy o społeczeństwie - 661, z matematyki - 561, z przedmiotów przyrodniczych - 1675, z języka angielskiego - 667.
Wtedy wiele wątpliwości budziła porównywalność konkursów. Nauczyciele zwracali uwagę, że liczby osób zwalnianych z egzaminów mogły wskazywać na różną trudność poszczególnych konkursów w poszczególnych rejonach Polski. Np. w 2019 roku w województwie łódzkim laureatów z języka polskiego było ledwie pięciu, a dla porównania w warmińsko-mazurskim - 134.
Dla egzaminu ósmoklasisty CKE takich danych już nie publikuje. W ubiegłym roku w całym kraju z egzaminu zwolnione były 622 osoby.
Skąd tyle emocji?
W tym roku emocje wokół konkursów są wyjątkowe, bo i rekrutacja do szkół ponadpodstawowych jest szczególna.
1 września 2022 roku do szkół ponadpodstawowych pójdą uczniowie, którzy zaczynali naukę jako sześciolatki. W obecnych klasach ósmych uczniów jest tak dużo (ponad pół miliona zamiast tradycyjnych ok. 350 tysięcy), że nie wiadomo, jak pomieszczą się w liceach i technikach ani kto będzie ich uczył. Kłopoty w szkołach ponadpodstawowych będą występowały aż do 2027 roku.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gov.pl