Prywatna firma od kilku lat zakłada blokady samochodowe, wykorzystując lukę w przepisach. Problemu nie rozwiązało nawet wydane w zeszłym roku przez policję specjalne pismo, traktujące takie praktyki jako wykroczenie. Firma wciąż jest zdania, że działa uczciwie. Materiał magazynu "Uwaga".
Temat zakładania blokad samochodowych przez firmę Park Partner reporterzy "Uwagi” prześwietlali już trzy lata temu. Wtedy wydawało się, że prawne uregulowanie tej sprawy to kwestia krótkiego czasu. Minęło kilka lat i firma działa w ten sam sposób, a ludzie parkujący auta w kilku miastach wciąż muszą płacić absurdalnie wysokie kwoty za zdjęcie blokady.
"Wjazd niezgodny z regulaminem wiąże się z opłatą wysokości 150 złotych” - taki napis widnieje na tablicach przed kilkoma parkingami spółdzielni mieszkaniowych w największych śląskich miastach. Informację napisaną drobnym drukiem trudno zauważyć. Odczytanie jej z jadącego samochodu jest niemal niemożliwe.
"Nie dla Park Partner"
Jeśli ktoś nie chce zapłacić, parkingowy zakłada mu blokadę na koła. Wiele osób czuje się poszkodowanych. Kierowcy się jednoczą i próbują znaleźć rozwiązanie, dlatego wymieniają informacje na profilu „Nie dla Park Partner”, jaki utworzono na jednym z portali społecznościowych.
- Wiadomości od poszkodowanych dostaję kilka razy w tygodniu. Jedną z takich dziwnych historii, która mnie najbardziej poruszyła, była historia pana Remigiusza, który jest cukrzykiem. Na najbliższym parkingu, gdzie było wolne miejsce, zatrzymał się, by zażyć insulinę. Nie wychodził nawet z samochodu, nie wyłączył silnika, a pracownik Park Partneru podszedł do niego i założył mu blokadę na koła – opowiada Robert Warmijak, założyciel "Nie dla Park Partner”.
Luka w prawie
Jedną z takich dziwnych historii, która mnie najbardziej poruszyła, była historia pana Remigiusza, który jest cukrzykiem. Na najbliższym parkingu gdzie było wolne miejsce zatrzymał się by zażyć insulinę. Nie wychodził nawet z samochodu, nie wyłączył silnika, a pracownik Park Partneru podszedł do niego i założył mu blokadę na koła Robert Warmijak, "Nie dla Park Partner"
Według przepisów blokady samochodowe mogą zakładać policja i straż miejska. Regulacje są jednak martwe, bo nie nie określają kar dla prywatnych osób i firm, które robią to samowolnie. W rozwiązaniu problemu miało pomóc wydane w zeszłym roku pismo Komendy Głównej Policji. Zgodnie z nim takie praktyki można karać na podstawie kodeksu wykroczeń.
- Działanie polegające na zablokowaniu samochodu jest działaniem, które może wypełnić znamiona wykroczenia. Według przyjętej procedury i też stanowiska, które opracowała w 2014 roku Komenda Główna Policji, tak to powinno wyglądać – przekonuje Podinsp. Andrzej Gąska z Komendy Wojewódzka Policji w Katowicach.
Oznacza, to, że interweniujący w takiej sprawie policjant ma obowiązek stwierdzić na miejscu, że założenie blokady jest działaniem wbrew prawu.
Kilkadziesiąt spraw
Do sądów trafiło kilkadziesiąt spraw zgłoszonych przez kierowców. Powoływali się na jeden z artykułów kodeksu wykroczeń. Według niego unieruchomienie pojazdu może stanowić ograniczenie wolności kierowcy i jest bezprawne. Wyroki były różne: niektóre sądy nakazywały firmie zapłatę grzywien, ale większość spraw umarzały, nie dopatrując się winy Park Partner.
Przełom może stanowić niedawne orzeczenie Sądu Okręgowego w Katowicach, do którego odwołał się jeden z kierowców. Sąd uznał, że umorzenie sprawy przez sąd niższej instancji było błędem. Stwierdził, że założenie blokady obniża wartość samochodu i stanowi szkodę dla kierowcy.
- Stawiano te osoby w sytuacji przymusowej. Wykorzystywano to, że samochód jest przeciętnej osobie potrzebny do funkcjonowania w danym momencie. Takie osoby działały w stanie pewnego przymusu. W potocznym znaczeniu tego słowa można byłoby użyć określenia „wymuszanie pieniędzy”. Natomiast, mówiąc kolokwialnie, nie podpadało to pod żaden przepis karny. Biorąc pod uwagę aktualną ocenę prawną tego, co zrobił sąd okręgowy, czyli uznanie blokowania samochodu za obniżanie jego wartości, można uznać, że sąd znalazł sposób na ukrócenia działań tej firmy – mówi Edyta Dydak-Łojewska, Sąd Rejonowy w Dąbrowie Górniczej.
Firma musi mieć zyski
Firma Park Partner działa od pięciu lat, zarejestrowana jest w Dąbrowie Górniczej. Jednym z udziałowców, reprezentujących spółkę w kontaktach z mediami jest Jarosław Świderek. Mężczyzna poprosił "Uwagę" o autoryzację wywiadu, po czym, nie zgodził się na wyemitowanie jego wypowiedzi. Przyznał, że firma zarabia na zakładaniu blokad na prywatnym terenie i przekonywał, że jej pracownicy działają uczciwie i profesjonalnie. Dodał, że spółka nie zamierza wprowadzać żadnych zmian, jak na przykład instalowanie szlabanów czy umieszczanie bardziej czytelnych regulaminów. Według niego wiąże się to z dodatkowymi opłatami, a firma musi mieć zyski.
Ostatnio Park Partner zaczął działać także na terenie Dolnego Śląska. W Wałbrzychu pod koniec czerwca wezwani na interwencję policjanci zdjęli blokady założone na koła, zatrzymali pracowników Park Partner i zarekwirowali pieniądze, które pobierali od kierowców. Teren miał być nieoznaczony i działania firmy uznano za niezgodne. Sprawa jest wyjaśniana.
Autor: TG/ja / Źródło: "Uwaga TVN"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24