Radosław Sikorski, były minister, obecnie europoseł, wzbudził kontrowersje swoją wypowiedzią o "momencie zawahania" polskiego rządu na początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. Słowa Sikorskiego krytykowali przedstawiciele obozu rządzącego. Wypowiedź podchwyciła też kremlowska propaganda. Mniej krytyczni są partyjni koledzy Sikorskiego, jednak Borys Budka zasugerował, że były minister "powinien bardziej pilnować tego, co mówi", a były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz ocenił wypowiedź jako "zbyt wyrazistą".
Sikorski był w poniedziałek rano gościem Radia Zet. W trakcie rozmowy poruszono między innymi temat wojny na Ukrainie. Były szef MSZ został zapytany, czy "wierzy w to, że rząd PiS-u myślał przez chwilę o rozbiorze" Ukrainy. - Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny wtedy, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie, że może Ukraina upadnie. Gdyby nie bohaterstwo Zełenskiego i pomoc Zachodu, różnie mogło być - odpowiedział Sikorski.
Krytyka ze strony rządzących. Premier "oczekuje wycofania haniebnych stwierdzeń"
Wypowiedź Sikorskiego spotkała się z szeroką krytyką płynącą od przedstawicieli obozu rzadzącego. Premier Mateusz Morawiecki wezwał opozycję do odcięcia się od słów Sikorskiego. "Wypowiedź Radosława Sikorskiego nie różni się niczym od rosyjskiej propagandy. Były minister spraw zagranicznych musi ważyć słowa. Oczekuję wycofania tych haniebnych stwierdzeń" - napisał na Twitterze.
Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, ocenił, że "tego typu wypowiedzi świadczą o skrajnym nieprofesjonalizmie osoby wypowiadającej, bowiem jasnym jest, że tego typu słowa, zwłaszcza byłego ministra spraw zagranicznych, będą wykorzystane przez rosyjską propagandę". - Myślę, że każdy powinien sobie zdawać sprawę, jakie skutki nosi tego typu wypowiedź. Zastanawiam się, w czyim interesie to tak naprawdę jest robione, bo na pewno nie w interesie państwa polskiego i naszego wspólnego bezpieczeństwa - powiedział.
Wiceminister spraw zagranicznych Polski Paweł Jabłoński stwierdził, że słowa Sikorskiego to "fatalne, szkodliwe działanie" i "rzecz absolutnie skandaliczna" i "tezy żywcem wyjęte z propagandy rosyjskiej".
Media i rosyjski MSZ cytują słowa Sikorskiego
Słowa Sikorskiego zostały przytoczone na Twitterze rosyjskiego MSZ. Zacytowała je odpowiedzialna za politykę medialną ministerstwa Maria Zacharowa, która twierdzi, że wypowiedź ta ma być dowodem na to, że Polska chciała dokonać rozbioru Ukrainy.
Artykuły opisujące wypowiedź Sikorskiego zostały opublikowane przez wiele rosyjskojęzycznych portali - między innymi "Kommiersant" czy vedomosti.ru.
Ukraiński analityk o "nieostrożnym stwierdzeniu"
Sprawą zainteresowały się też niektóre media ukraińskie. Agencja UNIAN opublikowała tekst o Sikorskim, w którym zacytowano jego opinię, a także reakcje polskich rządzących. Podobny artykuł trafił na ukraiński portal TSN.
- Ja bym to nazwał nieostrożnym stwierdzeniem - komentował w rozmowie z Onetem Wołodymyr Fesenko, ukraiński analityk polityczny i szef Centrum Studiów Politycznych Penta. - Należy zrozumieć, że to, co powiedział, nie jest jakimś odosobnionym punktem widzenia. Przecież wiele krajów nie bardzo wierzyło, że Ukraina przetrwa. I faktycznie rozważało różne scenariusze, w tym plan, w którym Ukraina może się załamać. Dlatego na przykład Ameryka przygotowywała się do wspierania wojny partyzanckiej. Nie wiemy, jaki scenariusz Polska brała pod uwagę. Ale ogólnie rzecz biorąc, oczywiście takie wypowiedzi są nie do przyjęcia - stwierdził.
Tusk: z temperamentem, czasami z przesadą, ale z reguły trafnie mówi o tym, co się dzieje w Polsce
O słowach byłego ministra mówił we wtorek Donald Tusk, przewodniczący PO. - Czy naprawdę jest tak ważne, że Sikorski z temperamentem, czasami z przesadą, ale z reguły trafnie, powie coś na temat tego, co się dzieje w Polsce czy na świecie? - pytał.
- Ostatnio, kiedy mówił o tym, że rząd PiS-u zachowywał się dwuznacznie w przededniu wojny, napaści Rosji na Ukrainę. Dlaczego nikt dzisiaj w oficjalnych mediach nie zada pytania Kaczyńskiemu i Morawieckiemu, dlaczego mając od wielu tygodni wiedzę bezpośrednio od Amerykanów, że Rosja zaraz napadnie na Ukrainę, organizowali spotkania z najbardziej prorosyjskimi politykami w Europie? - przypominał Tusk.
Dodał, że "zasługi Sikorskiego, jeśli chodzi o organizowanie Unii Europejskiej wokół interesów Ukrainy, są nie do przecenienia". - To on ostrzegał Ukraińców - ma do dzisiaj bardzo dobre źródła informacji - że Rosja za chwilę na nich napadnie. Nie słyszałem o tym, żeby Jarosław Kaczyński ostrzegał prezydenta Zełenskiego po tym, jak otrzymał informację od Amerykanów, że Rosja szykuje atak na Ukrainę, od USA. Ale widziałem Kaczyńskiego z politykami, którzy siedzą w kieszeni Putina - powiedział lider PO.
Budka: powinien bardziej pilnować tego, co mówi
Borys Budka, szef klubu Koalicji Obywatelskiej, mówił, że "Radosław Sikorski jest doświadczonym politykiem, ma ogromną wiedzę, powinien bardziej pilnować tego, co mówi". - Powinniśmy w tych sporach wypowiadać się bardzo oszczędnie. Nawet jeśli ktoś ma jakieś podejrzenia czy też swoje zdanie, to tego typu publiczne głoszenie niestety może być wykorzystane przez propagandę zarówno PiS-owską, jak również przez naszych nieprzyjaciół z zagranicy - podkreślił wiceprzewodniczący PO.
Rostowski: poszlaki, że właśnie tak było
Były minister finansów Jan Vincent Rostowski napisał, że "myśli tak samo jak Radosław Sikorski".
Wezwał premiera Mateusdza Morawieckiego "do powiedzenia nam prawdy na ten temat, bo poszlaki są znaczące, że właśnie tak było".
Szłapka: kompetnie niepotrzebne słowa
O słowa Sikorskiego pytany był w poniedziałkowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej Adam Szłapka. - Uważam, że są to słowa zupełnie niepotrzebne, ponieważ one dają pożywkę z jednej strony PiS-owi, chociaż teraz to mniej ważne, ale one dają przede wszystkim pożywkę rosyjskim trolom do tego, żeby pokazywać, że jest jakiś brak jedności w sprawie Ukrainy w Polsce - komentował.
Szłapka zaznaczał, że prawdziwy w wypowiedzi Sikorskiego jest fragment o bohaterstwie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i całego narodu ukraińskiego. - Uważam, że te słowa są kompetnie niepotrzebne, bo dają pożywkę dla rosyjskich troli - powtórzył. Poseł dodał, że "trzeba uważać na takie słowa, bo mogą zaszkodzić".
Sienkiewicz: Powiedział parę słów za dużo? Powiedział
Słowa byłego szefa MSZ komentował także we wtorkowej "Kropce nad i" w TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz. Ocenił je między innymi jako "zbyt wyraziste".
Jego zdaniem po tych słowach "rozpętała się wielka kampania PiS-owska, której celem jest tak naprawdę zniszczenie tego polityka". - To, czym jest biografia Radosława Sikorskiego w stosunku do tych słów, to są w ogóle nieporównywalne światy - zaznaczył.
- Powiedział parę słów za dużo? Tak, powiedział. Ale jakie to ma znaczenie? - uciął.
Pytany, czy sam ma wiedzę, według której rząd chciał brać udział w rozbiorze Ukrainy, Sienkiewicz odpowiadał: - Nie mam takiej wiedzy, natomiast wiem jedno: że mnóstwo okoliczności wokół tej wojny było i jest do tej pory niewyjaśnione. Otóż nie mamy odpowiedzi do tej pory od tego rządu, jak to się dzieje, że mając informację, że będzie wojna na Ukrainie, spotykał się z proputinowskimi politykami w Europie, którzy realizowali wprost politykę Putina w Europie. Dlaczego to robili? Nie usłyszeliśmy słowa odpowiedzi.
Poseł KO przypomniał przy tym, że europoseł PiS Patryk Jaki w październiku 2022 roku również był wykorzystywany przez kremlowską propagandę. - To nie jest żaden argument - ocenił, odnosząc się do przywoływania słów Sikorskiego przez rosyjskie media.
Sikorski tłumaczy: chodziło o "moment zawahania" w polityce wobec Ukrainy
We wtorek Sikorski zamieścił dłuższy wpis na Facebooku, w którym tłumaczył swoje słowa. "Chodziło oczywiście o 'moment zawahania' w polityce wobec Ukrainy. Dość przypomnieć, że już wiedząc od Amerykanów o rosyjskich planach agresji polski premier spotykał się w Warszawie i Madrycie z przedstawicielami prorosyjskich radykałów z całej Europy na czele z Viktorem Orbanem i Marine Le Pen. Na szczęście ostatecznie nie poszedł drogą swoich zagranicznych sojuszników i dziś poparcie dla Ukrainy jest bodaj jedyną kwestią, w której panuje w Polsce ponadpartyjna zgoda" - napisał były minister.
Podkreślał, że "zasadnicza różnica między demokratyczną opozycją a PiS polega jednak na tym, że naszym zdaniem możemy pomóc Ukrainie lepiej, jeśli wzmocnimy swoją pozycję w Europie". "PiS z kolei uznaje, że im Polska bardziej ze Wspólnotą Europejską skłócona, tym dla naszej polityki zagranicznej lepiej. Przewiduję, że za mniej więcej dekadę zmienią zdanie" - napisał Sikorski.
Źródło: tvn24.pl, PAP