Znowu politycy obozu Zjednoczonej Prawicy są odważni w gębie teraz, gdy Amerykanie już wyjechali, ale wtedy nie mieli refleksu ani odwagi, żeby powiedzieć, jakie jest polskie stanowisko - powiedział w "Faktach po Faktach" Radosław Sikorski. Odniósł się w ten sposób do sprawy amerykańskiej ustawy 447 dotyczącej kwestii restytucji mienia pożydowskiego w krajach Europy po II wojnie światowej.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówił w sobotę w Pułtusku, że próbuje się stwierdzić, że Polska ma w związku z II wojną światową jakieś zobowiązania finansowe. - Otóż są zobowiązania finansowe: wobec Polski i Polaków, a Polska żadnych zobowiązań nie ma. I to zarówno z punktu widzenia prawa, jak i z punktu widzenia elementarnej moralności i przyzwoitości - zaznaczył.
- My byliśmy tutaj najbardziej mordowanymi ofiarami w czasie II wojny światowej i nigdy się nie zgodzimy na jakiekolwiek wypłaty dla kogokolwiek z tego powodu, jakiekolwiek odszkodowania - mówił zaś szef rządu Mateusz Morawiecki.
"Znowu są odważni w gębie"
O te wypowiedzi w kontekście uchwalonej przez amerykański Senat ustawy nr 447, dotyczącej kwestii restytucji mienia pożydowskiego w krajach Europy po II wojnie światowej, pytany był w TVN24 w poniedziałek Radosław Sikorski.
- Niech się zdecydują, czy Stany Zjednoczone są naszym, w zasadzie jedynym, sojusznikiem, czy też, tak jak w tym wypadku, jakimś problemem - stwierdził w "Fatach po Faktach" były szef polskiej dyplomacji i minister obrony.
Kandydat Koalicji Europejskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego, mówił, że "miał w ręku umowę jeszcze z lat 60., tak zwaną indemnizacyjną (umowy podpisane przez Polskę na przestrzeni kilku dekad, dotyczące rekompensat za utratę mienia przez cudzoziemców po wojnie w procesie wywłaszczenia lub nacjonalizacji - red.), którą zawarliśmy z 13 krajami i ta umowa mówi, że po wypłaceniu przez Polskę bodajże 40 milionów dolarów (...) wszelkie przyszłe roszczenia powinny być kierowane na ręce Departamentu Stanu USA, a Stany Zjednoczone zobowiązują się do niepodnoszenia tej sprawy w relacjach dwustronnych".
- Więc, gdy na rozmowach w Departamencie Stanu (USA - red.) Hilary Clinton podniosła tę sprawę wobec mnie, ja ją spytałem bardzo stanowczo: "pani sekretarz stanu, a w czyim imieniu pani to podnosi, bo obywateli amerykańskich już spłaciliśmy". I to spowodowało, że ona już publicznie tego nie podniosła - powiedział Sikorski.
Podkreślił, że wtedy, gdy sekretarz stanu USA Mike Pompeo i wiceprezydent USA Mike Pence przebywali z wizytą w Polsce (w lutym tego roku - red.) i "podnieśli to publicznie, nasz rząd nie zareagował". - Znowu są odważni (politycy obozu Zjednoczonej Prawicy - red.) w gębie teraz, gdy Amerykanie już wyjechali, ale wtedy nie mieli refleksu ani odwagi, żeby powiedzieć, jakie jest polskie stanowisko - ocenił.
Zdaniem Sikorskiego, "to propaganda, a nie polityka zagraniczna".
Amerykańska ustawa JUST
Prezydent USA Donald Trump podpisał w maju 2018 r. ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today - JUST), dotyczącą restytucji mienia ofiar Holokaustu. W grudniu 2017 r. ustawę zarejestrowaną w dzienniku ustaw jako S.447 (ustawa Senatu nr 447) jednomyślnie przyjęła izba wyższa amerykańskiego Kongresu, a pod koniec kwietnia 2018 r. także jednomyślnie, przez aklamację, przyjęła ją Izba Reprezentantów.
Po podpisaniu ustawy przez Trumpa sekretarz stanu USA będzie zobowiązany do przedstawienia w dorocznym raporcie o przestrzeganiu praw człowieka w poszczególnych państwach albo w dorocznym raporcie o wolności religijnej na świecie sprawozdania o realizacji ustaleń zawartych w Deklaracji Terezińskiej. Deklaracja ta, przyjęta w 2009 r. przez 46 państw świata na zakończenie Praskiej Konferencji ds. Mienia Ery Holokaustu, jest niezobowiązującą listą podstawowych zasad mających przyspieszyć, ułatwić i uczynić przejrzystymi procedury restytucji dzieł sztuki oraz prywatnego i komunalnego mienia przejętego siłą, skradzionego lub oddanego pod presją w czasie Holokaustu. Ustawa JUST nie przewiduje żadnych sankcji dla państw sygnatariuszy Deklaracji Terezińskiej, które nie spełniły swych obietnic dotyczących zwrotu mienia ofiar Holokaustu ich prawowitym właścicielom bądź ich spadkobiercom i dlatego ma głównie symboliczny, deklaratywny charakter.
"Jak się należy, to dlaczego jeszcze nie załatwili?"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił również w Pułtusku, że "to nam należy zapłacić (odszkodowanie -red.)". - To nam są niektórzy na zachód od polskich granic winni dziesiątki, setki miliardów euro czy dolarów, może nawet więcej niż bilion. My nie jesteśmy nikomu nic winni - podkreślał w sobotę 4 maja.
- Jak się należy, to dlaczego jeszcze nie załatwili? To jest rzeczywiście epatowanie fantazjąa zupełną przed elektoratem, bo Polska miała przyznane reparacje w Poczdamie (w 1945 r. w czasie konferencji tzw. wielkiej trójki - red.): 15 procent reparacji sowieckich, tylko że Sowieci się swoich (reparacji - red.) w latach 50. zrzekli - przypominał Sikorski i dodał, że w jego ocenie "nie będzie żadnych reparacji".
- Niestety, bo oczywiście moralnie by się nam należały - zaznaczył. - Pan (Arkadiusz - red.) Mularczyk nad tym pracuje, ale gdy przychodzi do konsultacji polsko-niemieckich, to oficjalnie rząd tego nawet nie podnosi ze stroną niemiecką. (...) Wobec Niemców tego nie podnoszą, tylko epatują tematem wobec własnego elektoratu - stwierdził gość "Faktów po Faktach".
Zespół do spraw oszacowania wysokości odszkodowań
Pod koniec września 2017 r. z inicjatywy PiS powołano parlamentarny zespół do spraw oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Jego przewodniczącym został Arkadiusz Mularczyk. Zgodnie z opinią Biura Analiz Sejmowych - o którą wnioskował Mularczyk - zasadne jest twierdzenie, że Rzeczypospolitej Polskiej przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze, a twierdzenie, że roszczenia te wygasły lub uległy przedawnieniu, jest nieuzasadnione.
Mularczyk mówi, że raport w sprawie strat wojennych Polski będzie gotowy do 1 września. Poinformował, że wysokość strat została oszacowana na ponad 850 mld dolarów. Z opinii zespołu naukowców Bundestagu wynika, że polskie roszczenia są bezzasadne.
Sikorski o wykładzie Tuska
Radosław Sikorski w "Faktach po Faktach" odniósł się również do wykładu szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska pt. "Nadzieja i odpowiedzialność. O konstytucji, Europie i wolnych wyborach"., który wygłosił w miniony piątek na Uniwersytecie Warszawskim. - Bardzo dobry - ocenił kandydat w wyborach do europarlamentu. - On przede wszystkim przypomniał, na czym polegała Targowica. Targowica była ruchem tradycjonalistów, przeciwników reform, którzy obalili konstytucję. Na tym polegała zdrada targowicka. A konstytucja była projektem oświeceniowych, europejskich reform mających za cel modernizację państwa. Trochę z podobnym podziałem mamy do czynienia dzisiaj - powiedział. Przemówienie Tuska poprzedził wykład redaktora naczelnego pisma "Liberté" Leszka Jażdżewskiego. Publicysta mówił m.in., że "Kościół katolicki w Polsce, obciążony niewyjaśnionymi skandalami pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy, stracił moralny mandat do tego, aby sprawować funkcję sumienia narodu". - Mamy kampanię wyborczą i ona nie jest o relacjach państwo-Kościół ani o przestrzeganiu konkordatu, tylko jest o tym, jaka ma być przyszłość Unii Europejskiej, jaka ma być pozycja Polski i co dla Polski możemy w Brukseli załatwić. Więc przed główną bitwą zawsze są tak zwane harce. I wydaje mi się, że to właśnie były takie harce - ocenił Sikorski. Dodał, że nie wątpi, że to były szczere poglądy, ale - jak powtórzył - nie o tym jest ta kampania wyborcza.
Autor: js/adso / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24