Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski komentował doniesienia o wywieraniu nacisku przez Mateusza Morawieckiego na włoską premier Giorgię Meloni, aby odmówiła przyjęcia polskiego ambasadora wyznaczonego przez rząd. - Sprawdziłem tę pogłoskę i niestety potwierdza się - powiedział Sikorski w "Kropce nad i".
Gościem "Kropki nad i" był minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Był pytany między innymi o doniesienia "Gazety Wyborczej", która informowała, że Mateusz Morawiecki wywierał nacisk na włoską premier Giorgię Meloni, aby odmówiła przyjęcia nowego polskiego ambasadora Ryszarda Schnepfa, wyznaczonego przez rząd Donalda Tuska.
- Sprawdziłem tę pogłoskę i niestety potwierdza się - powiedział Sikorski. - Jest to oburzające - dodał szef MSZ.
Dopytywany, czy były premier naciskał także na innych premierów, Sikorski powiedział: - Tak czytałem w internecie, ale tamtych spraw nie potwierdziłem, więc nie mogę powiedzieć.
"Czemu to ma służyć? Nie wiem"
Prezydent Andrzej Duda nie chce się zgodzić na to, aby ambasadorem w Waszyngtonie został Bogdan Klich. - Przedtem był taki proces nieformalny pytania o zdanie głowy państwa. Ten proces został zlikwidowany ustawą o służbie zagranicznej, która stworzyła Konwent Służby Zagranicznej z przedstawicielami prezesa Rady Ministrów, prezydenta, ministra spraw zagranicznych i szefa służby. Tam się odbywają głosowania na prośbę pana prezydenta, nie hurtowo, tylko indywidualnie. Kandydaci, których przedstawiam, uzyskują wynik albo 3 do 1, albo 4 do 0. A mimo to pan prezydent nie podpisuje - tłumaczył Sikorski.
- Czemu to ma służyć? Nie wiem. Odnoszę wrażenie, że pan prezydent uważa, że tylko PiS-owski ambasador jest prawdziwie polski, że ambasador wyłoniony przez nowy rząd z nowym demokratycznym mandatem już polski nie jest. To oczywiście utrudnia nam pracę, ale chargé d'affairesowie będą swoje obowiązki wypełniać - mówił szef MSZ.
- To jest utrudnienie prowadzenia polskiej polityki zagranicznej. Nie wiem, po co prezydent to robi. Najpierw chwalił ambasadora (Jacka) Najdera, który już go (prezydenta - red.) obsługiwał, bo poprzednio był ambasadorem przy NATO, a teraz mu nie chce podpisać papierów. Nie rozumiem - dodał.
Pytany, czy dojdzie do porozumienia prezydenta z rządem, odpowiedział, że "to zależy tylko od tego, czy prezydent się pogodzi ze swoją misją, jaką ma do wypełnienia".
Sikorski: prezydent jest reprezentantem Polski, a nie szefem władzy wykonawczej
Pytany, czy na zwołanej przez prezydenta Radzie Bezpieczeństwa Narodowego przed szczytem NATO będzie opracowane wspólne stanowisko, odpowiedział, że "nie ma potrzeby wspólnego stanowiska, bo politykę zagraniczną Polski prowadzi Rada Ministrów".
- Rada Ministrów już przekazała, a jak nie, to jutro przekaże panu prezydentowi stanowisko, które pan prezydent ma reprezentować, bo taka jest jego rola konstytucyjna. Jeśli to zrobi tak, jak zrobił w Chinach, gdzie spełnił naszą prośbę w pewnej ważnej, konkretnej sprawie, to będzie wykonywał swoje obowiązki - mówił szef MSZ.
- Prezydent wziął pewne ryzyko na siebie, bo pojechał jednak do kraju komunistycznego, sfotografował się na tle komunistycznych flag, ale podniósł tam ważną sprawę dla Polski - dodał.
Sikorski przyznał, że prezydent "ma prawo do pełnej informacji". - Oczywiście zawsze może zaprosić czy to mnie, czy ministra obrony, czy prezesa Rady Ministrów i może wejść w dialog - powiedział i zaznaczył, że "prezydent jest reprezentantem Polski, a nie szefem władzy wykonawczej".
Sikorski na prezydenta? "Mamy kilku dobrych kandydatów"
Czy Sikorski zamierza kandydować na prezydenta? - Mamy kilku dobrych kandydatów. Uważam, że w tych wojennych czasach rzeczywiście zwierzchnik sił zbrojnych powinien mieć doświadczenie w dziedzinie bezpieczeństwa. Powinien odróżniać brygadę od batalionu - odpowiedział.
Dopytywany, czy jest to przytyk w stronę Rafała Trzaskowskiego, Sikorski zaprzeczył i powiedział: - Jestem przekonany, że odróżnia.
Na pytanie, jaka była reakcja premiera Donalda Tuska po tym, jak Sikorski przyznał, iż ma ambicje prezydenckie, szef MSZ odparł, że nie rozmawiał z nim o poprzedniej rozmowie w TVN24 i myśli, że "wielu polityków ma buławę w plecaku". Zapewnił również, że lubi swoją obecną pracę.
O to, czy widziałby się w roli kandydata w wyborach prezydenckich, Sikorski pytany był w TVN24 już dwa tygodnie temu. - Gdyby Kaczyński znowu kandydował, to chętnie bym się z nim zmierzył, powiem szczerze. I spowodował, żeby jeszcze raz przegrał - powiedział wówczas Sikorski. Pytany o swoją kandydaturę, gdyby Kaczyński nie startował, polityk powiedział, że zdecyduje o tym "matka partia".
KO nie zdecydowała jeszcze, kto będzie jej kandydatem w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Najczęściej słychać jednak, że naturalnym kandydatem na to stanowisko jest prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który wystartował już w 2020 r. przeciwko Andrzejowi Dudzie, przegrywając z nim w drugiej turze z wynikiem 48,97 proc.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24