W Psarach w Małopolsce jest jedyne boisko, które znajduje się przy szkole podstawowej. Dzieci nie mogą jednak korzystać z niego popołudniami od poniedziałku do piątku i zupełnie nie mogą na nim przebywać w dni wolne od zajęć. Taką decyzję podjął sąd w ramach postępowania dotyczącego skarg jednego z mieszkańców. Tomasz H. twierdzi, że przeszkadza mu hałas dobiegający - jego zdaniem - z obiektu sportowego. Za naruszenie sądowego zakazu mężczyzna otrzymał już od gminy 57 tysięcy złotych. Mieszkańcy mają nadzieję, że ostateczny wyrok przywróci możliwość korzystania z boiska.
Sąd Rejonowy w Chrzanowie wydał postanowienie, na mocy którego z boiska szkolnego w Psarach (Małopolska) - jedynego miejsca, gdzie młodzież popołudniami miała szansę grać w piłkę i korzystać z przystosowanej do tego infrastruktury - nie można korzystać w tygodniu po godzinie 17, a w weekendy, ferie i wakacje w ogóle. Na bramie boiska powieszono kartkę informującą o tej decyzji sądu.
"Zakaz korzystania z boiska szkolnego przez uczniów i udostępniania osobom trzecim po godz. 17:00 od poniedziałku do piątku oraz całkowity zakaz korzystania w boiska w niedzielę i święta. W pozostałych okresach całkowity zakaz korzystania z boiska. Naruszenie zakazu każdorazowo skutkuje zapłatą 500 zł na rzecz Tomasza H. i Ewy Cz. przez Gminę Trzebinia (organ prowadzący szkołę podstawową w Psarach" - czytamy.
Przeszkadzał mu hałas z boiska, zgłosił sprawę do sądu
Postanowienie sądu jest konsekwencją sprawy, jaką w 2016 roku wniósł przeciwko gminie mieszkający obok szkoły muzyk Tomasz H. Jak podała "Gazeta Wyborcza", przeprowadził się do wsi ponad dekadę temu z Krakowa, z którego uciekł przed zgiełkiem i hałasem.
Rzeczniczka Urzędu Miasta w Trzebini Anna Jarguz opowiedziała w rozmowie z TVN24, że "sprawa swój początek ma w 2010 roku, kiedy ów mieszkaniec zakupił nieruchomość w Psarach w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły i boiska". - Po jakimś czasie zaczęły się tutaj skargi na hałas, na piłki, które przelatują z boiska na teren jego posesji - mówiła. Wyjaśniła, że pozew dotyczy negatywnego oddziaływania jednej nieruchomości na drugą.
Tomasz H. twierdzi, że z boiska dochodzą głośne i szkodliwe dźwięki. "To jest teren, który ma dyfuzyjny charakter. Ktoś, kto nie zna się na fizyce dźwięku, tego nie zrozumie, ale oddziaływania, które wydzielają się podczas uderzania przedmiotem o przedmiot, czyli podczas kopania piłki, to są niskoczęstotliwościowe sygnały o wielu zmiennych, które mają bardzo niekorzystny wpływ" - tłumaczył pan Tomasz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Gmina musiała zapłacić 57 tysięcy złotych
Sprawa, którą zgłosił do sądu Tomasz H., trwa, ale w 2020 roku zapadło postanowienie o zabezpieczenie powództwa. To w nim ustalono ograniczenia korzystania z boiska.
Każdorazowe złamanie zakazu kosztuje Urząd Miasta w Trzebini 500 złotych. Mężczyzna dokumentował przypadki korzystania z obiektu sportowego po wyznaczonych godzinach i poszedł do sądu. Na tej podstawie otrzymał już od gminy 57 tysięcy złotych z tytułu naruszenia zakazu.
"Boisko to jest jedynym w miejscowości obiektem sportowym"
- Boisko to jest jedynym w miejscowości obiektem sportowym. Bramka do niego prowadzi także do szkoły, na plac zabaw, czyli w takie miejsca, gdzie zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli spędzają czas. Bo Psary nie mają więcej takich miejsc. To jest mała miejscowość, zawsze tutaj było skupione całe życie - mówiła TVN24 dyrektorka Szkoły Podstawowej im. W.Broniewskiego w Psarach Teresa Gągolska.
Mieszkanka Psar Sylwia Nowak, która jest matką trójki dzieci uczęszczających do szkoły, przyznała w rozmowie z TVN24, że dla niej decyzja sądu jest "szokująca".
Dodała, że dzieci "nie są zadowolone, dlatego że to jest jedyne boisko zabezpieczone przed samochodami, ruchliwą ulicą". Oceniła, że postępowanie mieszkańca to "fanaberia". Wyraziła także nadzieję, że "wyrok będzie inny".
Źródło: TVN24, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24