Od dziecka uczymy się, że przez ulicę można przechodzić jedynie na zielonym świetle. Już niedługo może się to zmienić. Biznesmen z Warszawy zbiera podpisy pod petycją, żeby zalegalizować przechodzenie na czerwonym świetle. Materiał "Faktów" TVN.
Polska może stać się drugą Wielką Brytanią. Przynajmniej w kwestii przepisów dotyczących przechodzenia przez ulicę. Na Wyspach światło czerwone jedynie ostrzega pieszych, że teraz auta mają pierwszeństwo. W Polsce mogłoby stać się podobnie.
Przejść na czerwonym na własne ryzyko
Stefan Tompson, biznesmen z Warszawy na pomysł zmiany przepisów wpadł po tym, jak policjant zmusił go do czekania na zmianę światła na przejściu dla pieszych na zamkniętej dla ruchu samochodowego ulicy. Mężczyzna uznał to za absurd. Przypomina, że w Polsce wolno przechodzić na własną odpowiedzialność 100 metrów od świateł. - Na własne ryzyko jest to legalne. To dlaczego nie można przejść na czerwonych światłach na własne ryzyko? - zastanawia się biznesmen.
Mężczyzna swój projekt "zielone światło dla czerwonego" opiera na poglądzie, który panuje wśród łamiących przepisy, że jeżeli jest czerwone światło, a nic nie jedzie, powinna być możliwość przejścia przez ulicę bez kary. - Możemy spokojnie przejść, a nie czekać na zmianę z czerwonego - twierdzi Tompson.
Biznesmen próbuje do swojego pomysłu przekonać posłów z komisji infrastruktury. By Sejm w ogóle zajął się inicjatywą, musiałoby go poprzeć 15 parlamentarzystów. Na razie ma 2 głosy.
Wielu ryzykuje za bardzo
Urzędnicy i policja są do pomysłu nastawieni sceptycznie. - Jedna trzecia wszystkich wypadków śmiertelnych jest z udziałem pieszych. Z bardzo dużą ostrożnością podchodzimy do tego rozwiązania - mówi Małgorzata Woźniak z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
- Jeśli ta kultura zachowania na drodze by się poprawiła, wtedy można by było mówić o takim rozwiązaniu. Dzisiaj byłoby to bardzo tragicznie weryfikowane - uważa insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Autor: geb/kka / Źródło: Fakty
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN