"Nie bardzo widzę podstawy do tego, aby twierdzić, że PiS pozbył się swoich dotychczasowych cech i dążeń" - mówi w wywiadzie dla "Polityki" prezydent Bronisław Komorowski. Zapowiada, że zaangażuje się w kampanię parlamentarną. Nie wyklucza też startu do Senatu.
Komorowski przyznaje, że było kilka powodów jego wyborczej porażki. "Na pewno ujawniła się wśród wyborców chęć ukarania rządzących. A ja zostałem uznany za część obozu władzy. Cóż, nie mam umiejętności odcinania się od swojego środowiska i nigdy już jej nie posiądą. Drugie zjawisko, wcześniej niemal zupełnie niedostrzegane, nazywa się Paweł Kukiz. Skala braku akceptacji dla rzeczywistości w Polsce, wyrażona w wyborach, zaskoczyła wszystkich. I to było decydujące" - mówi prezydent.
Komorowski dodaje, że w wielu kręgach powszechne było przekonanie, że to on wygra wybory, choć zaznacza, że on sam unikał takich stwierdzeń. "Jestem przekonany, że był to istotny składnik tego mechanizmu, wspomnianej przeze mnie skłonności do ukarania władzy, na zasadzie: skoro wszyscy są pewni, że on wygra, to można im pokazać figę" - uważa prezydent.
"Demolowanie wizerunku, niszczenie godności"
Zdaniem ustępującego prezydenta, istotne znaczenie dla jego porażki miał także klimat stworzony wokół jego kampanii. "To była zorganizowana, gigantyczna akcja czarnego PR, demolowania wizerunku, niszczenia godności, przeprowadzona z nieprawdopodobną brutalnością i skutecznością. Przede wszystkim w internecie, ale nie tylko" - mówi tygodnikowi prezydent.
Komorowski przyznaje też, że wszyscy konkurenci dążyli do przyklejenia go tylko i wyłącznie do Platformy. Podczas debaty w TVN24 Andrzej Duda postawił przed nim chorągiewkę z logo PO. Prezydent jednak natychmiast ją odstawił. W "Polityce" przyznaje, że zrobił tak dlatego, że nie mógł się zrewanżować rywalowi. "Nie miałem chorągiewki PiS, ani zdjęcia prezesa Kaczyńskiego do postawienia przed moim kontrkandydatem" - wyjaśnia.
Referendum szansą dla obywateli
Prezydent uważa też, że zaplanowane na 6 września referendum m.in. w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych jest szansą dla wszystkich obywateli, by wyraźnie zadeklarowali swoją opinie w kilku kwestiach o kluczowym znaczeniu.
Przyznaje, że pomysł na referendum był reakcją na wynik Pawła Kukiza w pierwszej turze wyborów, choć zapewnia, że głównym powodem jego decyzji było "wewnętrzne przekonanie, że należy generalnie zwiększać udział obywateli w decyzjach kto ich reprezentuje i ograniczyć rolę partii politycznych".
"Moment zwrotny"
Komorowski zapowiada, że będzie aktywny przed wyborami parlamentarnymi. Twierdzi, że będą one "momentem zwrotnym".
"Albo zostanie potwierdzony dotychczasowy kierunek zmian wolnościowych według sprawdzonych wzorców wolnego świata europejskiego, albo zostanie zakwestionowany. Jest taka tendencja. Coś się zmieniło. Wolność, o której przez pokolenia marzyliśmy, dziś wielu ludzi napawa lękiem" - zaznacza.
Komorowski przestrzega jednocześnie przed rządami Prawa i Sprawiedliwości. "Prawdziwa twarz PiS ujawnia się dopiero wtedy, kiedy ta partia ma pełnię władzy. Natury środowiska się nie zmieni. Nie bardzo widzę podstawy do tego, aby twierdzić, że PiS pozbył się swoich dotychczasowych cech i dążeń" - mówi. Prezydent pytany, o swoją polityczną przyszłość mówi, że nie wyklucza kandydowania do Senatu, choć na razie tego nie planuje. Z kolei na pytanie, czy interesuje go pierwsze miejsce na liście warszawskiej do Sejmu, odpowiada: "Myślę że były prezydent powinien być przede wszystkim byłym prezydentem. Na razie chcę zakończyć prezydenturę."
Autor: db/ja / Źródło: TVN24, Wprost