W Warszawie protestują pracownicy ochrony zdrowia. Przed kancelarią premiera zbudowali "białe miasteczko". - Domagamy się wzrostu finansowania również po to, żeby medycy mogli odpocząć. Zbliża się kolejna fala. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli dłużej pracować tak, jak przy poprzedniej - mówił w TVN24 Ireneusz Szafraniec, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych.
W sobotę pracownicy ochrony zdrowia w proteście przemaszerowali ulicami Warszawy, a następnie utworzyli w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) "Białe miasteczko 2.0". Zebrani w miasteczku protestujący zapowiadają, że pozostaną tam, dopóki nie zostaną zrealizowane ich postulaty. Domagają się między innymi wyższych zarobków i zmian w systemie. "Białe miasteczko 2.0", nawiązuje do protestu pielęgniarek z lata 2007 roku.
Protest medyków. Ireneusz Szafraniec komentuje
W poniedziałek rano gościem TVN24 był Ireneusz Szafraniec, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. - Coraz mniej ludzi chodzi do pracy z zapałem, są coraz bardziej przemęczeni. A jeżeli są u kresu sił, to lepiej, żeby nie pracowali, bo mogą komuś zrobić krzywdę. Dlatego my domagamy się bezpiecznej pracy w godnych warunkach - mówił.
Stwierdził, że "rozmowy z ministrem zdrowia nie przynoszą żadnego skutku", dlatego protestujący chcą się spotkać z premierem i ministrem finansów. - To się tliło wiele lat, w końcu pracownicy ochrony zdrowia wyszli na ulicę. Jedynymi osobami, które mogą rozwiązać ten problem są premier i minister finansów. Czy jest dalszy sens spotykania się z panem ministrem zdrowia, który - w naszym mniemaniu - nic nie może? - pytał Szafraniec.
Zaznaczył, że "ochrona zdrowia nie jest wygodna politycznie", ale "należy pamiętać, że z pustego i Salomon nie naleje".
- My domagamy się wzrostu finansowania ochrony zdrowia, zwiększenia finansowania dobokaretki, również po to, żeby medycy mogli odpocząć. Zbliża się kolejna fala. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli dłużej pracować tak, jak przy poprzedniej. To było bardzo wyczerpujące fizycznie, psychicznie i odbiło piętno na wszystkich medykach - podkreślił gość TVN24.
Protestujący o "białym miasteczku"
Na wieczornej konferencji prasowej w niedzielę protestujący przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów medycy podsumowali, że tego dnia "Białe miasteczko" odwiedziło około 5 tysięcy osób - tych, którzy byli zainteresowani poradami medyków: warsztatami oraz badaniami profilaktycznymi, a także tych, którzy przyszli wyrazić poparcie dla ich postulatów.
Protestujący po raz kolejny podkreślili, że nie odejdą sprzed kancelarii premiera, dopóki ich postulaty nie zostaną spełnione. Mówiąc o pielęgniarstwie i położnictwie w Polsce, ocenili, że jest ono w dramatycznym położeniu - średnia wieku pielęgniarki w Polsce to 53 lata. Do zawodu w publicznej służbie zdrowia wchodzi też niewystarczająca liczba nowych osób, jest to około 2,5 tysiąca osób z 5,5 tysiąca kształcących się w tym kierunku. Reszta - jak tłumaczyli - znajduje zatrudnienie w prywatnej służbie zdrowia lub za granicą.
Według protestujących dzieje się tak, gdyż osoby te chcą godnie zarabiać, a zatrudnienie w publicznych placówkach im tego nie umożliwia. Medycy zwrócili też uwagę, że średni wiek umieralności pielęgniarek jest bardzo niski i wynosi 60 lat.
Osiem postulatów medyków
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia przedstawił osiem postulatów, obejmujących między innymi natychmiastową zmianę ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia; realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki; zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego; czy też wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej.
Według resortu zdrowia łączny koszt spełnienia postulatów wysuwanych przez protestujących medytów to 26,05 miliarda złotych w tym roku, a w przyszłym roku - 104,7 miliarda złotych. Minister zdrowia Adam Niedzielski zaprosił na wtorek protestujących medyków do rozmów w oparciu o konkretne szacunki złożonych postulatów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24