Są okręgowy w Katowicach ostatecznie umorzył sprawę pielęgniarek, które dwa lata temu podczas nocnego dyżuru fotografowały się z wcześniakami wyjętymi z inkubatora.
Sąd rozpatrywał zażalenie prokuratury, która zaskarżyła wcześniejszą decyzję sądu rejonowego. W lipcu Sąd Rejonowy w Katowicach umorzył postępowanie. Uznał zachowanie kobiet za naganne, ale nie dopatrzył się przestępstwa. Sąd okręgowy nie uwzględnił zażalenia prokuratury, uznając, że zarzuty zostały zbudowane bezpodstawnie, a rozstrzygnięcie sądu pierwszej instancji było prawidłowe.
Prokuratura zaskarżyła tę decyzję, uznając że sąd błędnie ocenił materiał dowodowy i dopuścił się uchybień formalnych. Wbrew opinii sądu, prokuratura uważała, że pozostawienie wcześniaków poza inkubatorem stwarzało zagrożenie dla ich życia lub zdrowia.
Wszystko zaczęło się dwa lata temu
Sprawę katowickich pielęgniarek ujawnił w 2005 r. dziennik "Fakt".
Gazeta opublikowała zdjęcia wcześniaków podłączonych rurkami do szpitalnych urządzeń. Na fotografiach widać było jak trzy pielęgniarki z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach przykładały sobie wcześniaki do twarzy i wkładały do kieszeni fartucha.
Mateuszek - jedno z dzieci sfotografowane w tej makabrycznej sesji - wkrótce zmarł. Paulinka - drugie dziecko - bardzo długo chorowała. Prokuratura oskarżyła dwie pielęgniarki o narażenie zdrowia i życia maleństw. Kobietom groziły trzy lata więzienia.
Pielęgniarek z Katowic bronią członkowie zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
- Zawsze byłam przekonana, że wykształcone, dyplomowane pielęgniarki nie zrobią krzywdy dzieciom - mówi o swoich koleżankach ze Śląska Dorota Gardias, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Ale, niestety, wszyscy wydali na nie wyrok, zanim zrobił to sąd. Zniszczono te dziewczyny i ich rodziny! - w ten sposób Gardias broni decyzji sądu, który - mimo szokujących zdjęć - nie dopatrzył się winy śląskich pielęgniarek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn