Mówienie o puczu w sytuacji, gdy PiS łamie konstytucję, łamie prawo, jest niepoważne - stwierdził Ryszard Petru z Nowoczesnej. - Kaczyński zachowuje się jak taki kieszonkowy dyktator - ocenił Marcin Kierwiński z PO. Politycy opozycji komentują słowa Jarosława Kaczyńskiego, który sejmowy protest nazwał "próbą puczu". - Za chwilę przekonamy się, czy ta próba będzie kontynuowana przez dalszą okupację - zauważył poseł PiS Janusz Śniadek.
Pytany w wywiadzie dla tygodnika "wSieci", jak ocenia to, co się działo w Sejmie i wokół niego 16 grudnia - kiedy po wykluczeniu przez marszałka Marka Kuchcińskiego z obrad posła PO Michała Szczerby rozpoczął się protest opozycji, w tym okupacja sali plenarnej - prezes PiS odpowiedział: "Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu". - Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej - dodał.
Petru: to jest szukanie konfrontacji
Według Jarosława Kaczyńskiego dowodem na przygotowania puczu miał być fakt, że opozycja wcześniej zamówiła kanapki.
- Jarosław Kaczyński idzie w zaparte i nie przyznaje się do błędu. Jeśli kryterium puczu było to, kto zamówił kanapki, to chciałbym przypomnieć, że kanapki zamówił marszałek Kuchciński. Z tego wynikałoby, że był przywódcą puczu. (...) Mówienie o puczu w sytuacji, gdy PiS łamie konstytucję, łamie prawo, jest niepoważne - powiedział Petru na briefingu prasowym w Sejmie.
- Apelowałbym do Kaczyńskiego albo o sprawdzenie wiadomości, albo niewciskanie ludziom kitu. Prosiłbym także, aby nie sugerować, że chcieliśmy zablokować budżet - powiedział. Podkreślił, że PiS ma w Sejmie większość. - Od 16 grudnia do końca roku miał pełno czasu, by kolejne posiedzenie zwołać. Tak naprawdę to jest szukanie konfrontacji - zauważył lider Nowoczesnej.
Kierwiński: kieszonkowy dyktator
Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej stwierdził, że słowa Kaczyńskiego świadczą o "pewnym rodzaju paniki". Zdaniem posła PO prezes PiS nie może nie wiedzieć, czym jest pucz, jest przecież "wytrawnym politykiem".
Widać, że Jarosław Kaczyński żyje w świecie jakiejś fobii, strachów, obaw. Zachowuje się jak taki kieszonkowy dyktator, jak z jakiegoś afrykańskiego państewka. Myśli, że opozycja nic nie robi tylko dybie na jego nieograniczoną władzę. Marcin Kierwiński, PO
- Widać, że Jarosław Kaczyński żyje w świecie jakiejś fobii, strachów, obaw. Zachowuje się jak taki kieszonkowy dyktator, jak z jakiegoś afrykańskiego państewka. Myśli, że opozycja nic nie robi, tylko dybie na jego nieograniczoną władzę. Teraz jest modna taka książka: "Jak zostać dyktatorem" [aut. Hem Mikal - red.], chyba Kaczyński zaczytał się w tej książce i obawia się, że każdy będzie chciał go obalić - ocenił Kierwiński.
"Czarny rok dla polskiej wolności"
Wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak podkreślił, że słowa prezesa PiS o puczu "zaostrzają emocje i rzucają w obieg publiczny nieprawdziwe informacje". Jego zdaniem wypowiedzi te są "kompletnie absurdalne".
- Jeżeli takie rzeczy może mówić lider obozu rządzącego i nie ponosić odpowiedzialności za te absurdalne słowa, to należy się bać o przyszłość - ocenił.
Zapewnił, że kierownictwo Platformy traktuje słowa prezesa PiS bardzo poważnie. - To nie jest powód do śmiechu, do żartów. Sytuacja jest poważna i jeżeli człowiek, który dzierży największą władzę w Polsce, mówi takie rzeczy, to psuje to nowy rok i każe z trwogą patrzeć na nadchodzący rok 2017 - podkreślił poseł Platformy.
Poseł PO Andrzej Halicki przypomniał, że Platforma w sobotę przedstawiła w dziesięciu punktach wartości, których nie może ograniczać władza, tzw. "Dekalog Wolności". W dekalogu są wolności: słowa, mediów i internetu, zgromadzeń, sumienia, organizacji obywatelskich, samorządów, kultury, nauki, gospodarcze i parlamentu.
- Wszystkie 10 wolności gwarantuje i będziemy to przypominać, niezawisłość sądów i Trybunału Konstytucyjnego - dodał Halicki. Zdaniem Siemoniaka "Dekalog Wolności" pokazuje, jak czarnym rokiem dla polskiej wolności był 2016. Wiceprzewodniczący Platformy zapowiedział, że politycy PO każdego dnia będą informować Polaków, jakie wolności zostały naruszone lub zagrożone przez PiS w ciągu mijającego roku. - To jest sprawa absolutnie fundamentalna - ocenił.
Śniadek: jak inaczej to nazwać?
Zdaniem polityków PiS istnieje powód do porównań sejmowego protestu opozycji z próbą puczu - czyli próbą odebrania władzy.
- Dla mnie nie ulega wątpliwości, że wydarzenia w ten nieszczęsny piątek - próba zablokowania przemocą jednej z fundamentalnych dla demokracji władzy, władzy parlamentarnej - była taką próbą puczu - ocenił poseł PiS Janusz Śniadek.
- Jakie inne słowa znaleźć do nazwania zablokowania przemocą obrad, wchodzenie na głowę marszałkowi Sejmu? - zastanawiał się poseł.
Śniadek stwierdził, że wznowienie obrad w Sali Kolumnowej było "przełamaniem tej próby puczu, jaką było okupowanie sali sejmowej". - Za chwilę przekonamy się, czy ta próba będzie kontynuowana przez dalszą okupację i uniemożliwianie wznowienia obrad - podkreślił.
Autor: tmw//rzw / Źródło: PAP, TVN24