Prezesi stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowicach, przepraszam za bardzo kolokwialne określenie, są nikim w świecie arabskim - mówiła na antenie TVN24 Alina Sobieszak z magazynu "Araby Magazine". Odniosła się w ten sposób do wyników aukcji Pride of Poland. W niedzielę sprzedano podczas niej tylko sześć z 25 wystawionych koni.
- To była moja trzydziesta aukcja i nie przeżyłam w ciągu tych 30 lat tak strasznej klęski jaka nas spotkała w dniu wczorajszym - mówiła Sobieszak we "Wstajesz i wiesz" w TVN24. - W ubiegłym roku blamaż aukcyjny spowodował, że klienci stracili zaufanie. I chyba nowi włodarze stadnin zrobili niewiele, by to zaufanie odzyskać - stwierdziła.
Sobieszak: prezesi są nikim
Jej zdaniem akcja promocyjna zaczęła się zbyt późno.
- Promocja powinna była ruszyć na największej imprezie świata, czyli na Salonie Konia w Paryżu w listopadzie w roku poprzedzającym aukcję. Tymczasem we Francji nie było nikogo - powiedziała. - Było pięć koni z Michałowa, ale bez dyrektorów, nie było żadnej informacji ani o terminie aukcji, ani żadnego zwiastuna - dodała.
Jak podkreśliła Sobieszak, "rynek nie znosi pustki". - Jeżeli nie było informacji, że ta aukcja na pewno będzie, pojawiły się, weszły inne kraje, znaleźliśmy się w jakimś ogromnym dołku - oceniła.
- Prowadząc promocję, przede wszystkim mówiło się, że trafimy wreszcie do klientów, że nie będziemy sprzedawać pośrednikom - stwierdziła. - Jeżeli się obraża pośredników, że przez nich nie będziemy teraz sprzedawać, to pokazali: nie przyjechali, nic nie kupili. Bogaci klienci nie przyjechali, a ci, którzy przyjechali, chyba mieli za cienkie portfele na te konie - oceniła.
Alina Sobieszak podkreśliła, że nie chce personalnie nikogo obrażać. - Ale zarówno pan prezes (Sławomir) Pietrzak i pan prezes (Maciej) Grzechnik, przepraszam za bardzo kolokwialne określenie, są nikim w świecie arabskim - stwierdziła.
Jej zdaniem problemem jest choćby to, że oni nie są sędziami. - (Poprzedni prezesi - red.) byli sędziami, jeździli na pokazy, rozmawiali z hodowcami, z tymi potencjalnymi klientami, w ten sposób robiąc promocję - mówiła.
Krytycznie wypowiedziała się także o sprzedaży klaczy Prunella za 150 tys. euro. - Co to jest 150 tysięcy za młodzieżową czempionkę Polski? Której po czempionacie narodowym, ubiegłorocznym, właściwie złamano karierę - stwierdziła. - Jeździła na podrzędne pokazy, zmęczona, zajmując dalekie miejsca w klasie. To jest promocja gwiazdy aukcyjnej? - pytała.
"Dno jest bardzo blisko"
Na pytanie, czy w tej sytuacji władze stadniny są jeszcze w stanie odzyskać zaufanie świata, odpowiedziała: - Chyba nie te władze.
- Pamiętam stadninę w Babolnej (na Węgrzech - red.), pięć lat trwał jej upadek, nie podniosła się nigdy - powiedziała. - Upadek Janowa to jest półtora roku. Mam na myśli aukcję z zeszłego roku i tegoroczną. I dno jest bardzo blisko - dodała.
Autor: mm//plw / Źródło: tvn24