Pierwsza Dama Anna Komorowska - w porozumieniu z MSZ, Ministerstwem Sprawiedliwości i Rzecznikiem Praw Dziecka - podjęła interwencję w sprawie Białorusinki Maryny Tur i jej córki. Kobieta przebywa w areszcie. Ma być deportowana na Białoruś. Od czasu zatrzymania - alarmują media - nie ma kontaktu z pięcioletnią córką.
Dziewczynka po zatrzymaniu matki, które miało miejsce 2 sierpnia, trafiła do rodzinnego pogotowia opiekuńczego, o czym nie poinformowano jej matki. Kobieta nie wiedziała, co dzieje się z chorą córką - pięcioletnia Julia nie ma nerki. Sąd rodzinny nie uwzględnił prośby matki, by do wyjaśnienia sprawy przekazać ją pod opiekę ojca chrzestnego, Polaka.
List gończy
Maryna Tur została zatrzymana w związku z listem gończym wydanym na Białorusi. Kobieta razem z mężem, który ukrywa się w obawie przez aresztowaniem, jest oskarżona na Białorusi o oszustwo. Chodzi o 1,5 tys. dol., które w 1999 roku dostali od klienta na samochód, który mieli sprowadzić z Polski. Auto nie spodobało się zamawiającemu, a małżeństwo nie zwróciło mu pieniędzy. Już podczas pobytu w Polsce Turowie - jak sami twierdzą - próbowali się z nim skontaktować i zwrócić pieniądze, ale nie udało im się go odnaleźć
10 sierpnia sąd postanowił o jej ekstradycji. Razem z nią na Białoruś zostanie wysłana urodzona w Polsce Julia. Marynie Tur grozi siedem lat więzienia.
O sprawie przebywającej od 11 lat w Polsce kobiety i jej córki pisała wcześniej "Gazeta Wyborcza".
Rozpoznać sytuację
O tym, że Anna Komorowska podjęła interwencję ws. Białorusinki i jej córki - kontaktując się w tej sprawie z ministerstwem spraw zagranicznych, ministerstwem sprawiedliwości i Rzecznikiem Praw Dziecka - powiedziała w niedzielę szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek.
- Pierwszej Damie bardzo zależy na znalezieniu możliwości pomocy i na wnikliwym rozpoznaniu sytuacji prawnej kobiety i jej dziecka - powiedziała Trzaska-Wieczorek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24