Wydaje się, że tutaj po raz pierwszy chyba prezydent powołał się tak czytelnie na głos Polaków - zauważył w "Faktach po Faktach" senator klubu PiS Jan Maria Jackowski, który komentował weto Andrzeja Dudy wobec lex TVN. - Prezydent w swoich uzasadnieniu bardzo elegancko, ale jednoznacznie uzasadnił, dlaczego nie skierował tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego - mówił.
Andrzej Duda oświadczył w poniedziałek, że wetuje lex TVN. Teraz ustawa wróci do Sejmu. Żeby odrzucić weto prezydenta, potrzebna jest większość kwalifikowana 3/5 głosów, w obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów (w tym przypadku 276 posłów głosujących). Przy obecnej matematyce sejmowej taki scenariusz jest mało prawdopodobny.
Nieodrzucenie przez Sejm weta prezydenta powoduje zamknięcie procesu ustawodawczego.
Prezydenckie weto komentował w "Faktach po Faktach" senator Jan Maria Jackowski (klub Prawa i Sprawiedliwości). Jak tę decyzję komentuje jego klub? - Są komentarze powiedziałbym z dużym dystansem, aczkolwiek może nie wprost krytykujące prezydenta, ale w jakiś sposób niesolidaryzujące się z tą decyzją. Trudno byłoby się dziwić, gdyby tak nie było, więc tutaj sytuacja jest jaka jest - przyznał.
Jackowski: być może pan prezydent dokonał wyboru politycznego
- Przypomnę, że pan prezydent konsekwentnie o tej ustawie się wypowiadał, sugerując, że jej nie podpisze. A jaka była już jego szczegółowa decyzja, czy to Trybunał (Konstytucyjny - red.) czy zawetowanie, to może było nie do końca powiedziane - mówił.
Dlaczego zatem PiS wrócił z tą ustawą po kilku miesiącach? - Sądzę, że jednak mimo wszystko liczono się z tym, że wola obozu rządzącego w tym wypadku przeważy racje merytoryczne i że jednak to może skłoni pana prezydenta przynajmniej do skierowania tego do Trybunału Konstytucyjnego - odpowiedział senator.
- A pan prezydent w swoim uzasadnieniu bardzo elegancko, ale jednoznacznie uzasadnił, dlaczego nie skierował tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, sugerując między innymi, że Trybunał nie dokonałby oceny tej ustawy w kontekście całości materiału prawnego, w tym również umowy handlowej polsko-amerykańskiej z początku lat 90., a w ocenie pana prezydenta to też istotny element tej układanki - przypomniał.
Czy w tym przypadku można zatem powiedzieć, że prezydent oparł się naciskom Prawa i Sprawiedliwości? - Nie wiem, czy naciski takie były, nic mi na ten temat nie wiadomo. Na pewno jakieś pośrednie kontakty były, aczkolwiek w słynnym wywiadzie pan wicepremier Kaczyński przyznał, że dawno z prezydentem bezpośrednio nie rozmawiał - zauważył.
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii pytany był, kiedy ostatnio rozmawiał z Andrzejem Dudą. - Dawno temu - odpowiedział. - Powiedzmy, że to nie ma znaczenia, kilka tygodni czy kilka lat - dodał.
W programie zwrócono uwagę na fragment argumentacji prezydenta, który wspomniał, że przed decyzją "rozmawiał z wieloma rodakami". - Wydaje się, że tutaj po raz pierwszy chyba powołał się tak czytelnie na głos Polaków - komentował Jackowski.
- To pokazuje, że oczekiwania tych osób, z którymi konsultował czy spotkał się prezydent, rozmijają się z kierownictwem obozu rządzącego - dodał.
Jackowski stwierdził, że "w tym kontekście należy uznać, że być może pan prezydent tutaj dokonał wyboru politycznego". - Kadencja pana prezydenta trwa do początku sierpnia 2025 roku. Według wszelkich znaków na ziemi to będzie już po wyborach, jeżeli nawet wybory odbędą się w terminie konstytucyjnym, w październiku 2023 roku - zauważył.
- Nie wiemy, kto w wyniku tych wyborów będzie sprawował władzę w Polsce. Może być tak, i to jest całkiem realne, że nie będzie to obóz Zjednoczonej Prawicy. Z tego punktu widzenia kilkanaście miesięcy prezydentury pana prezydenta będzie przebiegało, w sensie współpracy, być może z rządem, który będzie się składał i będzie miał zupełnie inne zaplecze polityczne. Na tę kwestię trzeba patrzeć - opisał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Olkuśnik/PAP