Jarosław Kaczyński i prezydent Andrzej Duda "spotykali się i to czasami kilka razy w tygodniu" - powiedziała w "Jeden na jeden" Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta. Wskazała, że "od 15 października mamy nową większość". - To jest pewien zamknięty rozdział - stwierdziła, pytana o kontakty prezesa PiS z głową państwa.
We wtorkowej "Kropce nad i" w TVN24 szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek mówił między innymi o kontaktach między Jarosławem Kaczyńskim a prezydentem Andrzejem Dudą. - Dziewięć lat nie rozmawiałem z prezesem Kaczyńskim. Myślę, że prezydent ze trzy lata nie rozmawiał (z nim - red.) twarzą w twarz - powiedział. - Prezes jakoś do mnie nie dzwoni - mówił dalej o Kaczyńskim. - Oczywiście najważniejszą postacią jest pan prezydent. Myślę, że to bardziej jednak prezesowi Kaczyńskiemu powinno zależeć na rozmowie - stwierdził.
O tą wypowiedź pytana była w czwartek w programie "Jeden na jeden" minister Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta.
- Takie spotkania były - przekonywała. - Jeżeli mówimy o funkcji wicepremiera odpowiedzialnego za sprawy bezpieczeństwa, to przypominam, że szczególnie przez ostatnie dwa lata w kontekście drugiej fazy wojny na Ukrainie, te spotkania w tej formule były niezwykle regularne, również w ramach bardzo regularnych spotkań w BBN-ie - podkreśliła. Dodała, że "te spotkania miały miejsce z absolutną regularnością i według potrzeb".
Paprocka stwierdziła, że Kaczyński i prezydent "spotykali się i to czasami kilka razy w tygodniu". - Jesteśmy normalnym, demokratycznym państwem, w którym normalnie współdziałają władze. Niezależnie od konfiguracji politycznej, prezydent współdziała z premierem, współdziała z ministrem obrony narodowej, z ministrem spraw wewnętrznych administracji, z tymi wszystkimi przedstawicielami - mówiła Paprocka. Wskazała, że "od 15 października mamy nową większość".
- Mamy nowy rząd od dwóch miesięcy i ja rozumiem taką ogromną potrzebę i chęć dyskutowania o tych sprawach, ale to jest pewien zamknięty rozdział. Mamy nowe rozdanie i dużo wyzwań i dużo pomysłów do zrealizowania na ostatnie półtora roku prezydenta - dodała.
"Nie bez powodu Rada Gabinetowa podzielona była na dwie części"
We wtorek w Pałacu Prezydenckim odbyło się posiedzenie Rady Gabinetowej, które dotyczyło kluczowych inwestycjach strategicznych, takich jak budowa energetyki jądrowej, Centralny Port Komunikacyjny i modernizacja techniczna sił zbrojnych. Premier przedstawił także dokument świadczący o zakupie i wykorzystywaniu systemu Pegasus.
Dopytywana, o czym przy okazji Rady Gabinetowej już po obradach prezydent rozmawiał z premierem, Paprocka odparła: - Nie bez powodu Rada Gabinetowa podzielona była na dwie części.
- Ten wstęp medialny poświęcony był tematowi narzuconemu przez pana premiera, który potem już w żadnej formule nie wrócił. Dokumenty też nie zostały jakiekolwiek w tej sprawie przedstawione. Natomiast ta główna część Rady Gabinetowej to była spokojna, ponad dwugodzinna rozmowa o najważniejszych inwestycjach dla Polski. Pan prezydent Radę Gabinetową ocenia jako dobre spotkanie - stwierdziła.
Przekonywała, że Duda i Tusk współpracują od samego początku. Zwróciła uwagę, że podczas Rady Gabinetowej premier mówił o konieczności wymiany informacji, m.in. w sprawach międzynarodowych. - I to się dzieje, bo jesteśmy normalnym, demokratycznym państwem - przekonywała Paprocka.
Wypowiedź Trumpa "osadzona w realiach kampanii"
Prezydent Andrzej Duda podczas Rady Gabinetowej odniósł się do słów Donalda Trumpa o NATO i Rosji z soboty, kiedy były prezydent USA powiedział, że "zachęcałby" Rosję, by "robiła cokolwiek jej się podoba" z państwami NATO, które "nie płacą", czyli przeznaczają mniej niż 2 procent PKB na obronność.
Prezydent Duda stwierdził, że "one nas nie dotyczą", ponieważ Polska od dawna realizuje swoje zobowiązania w zakresie wydatków na obronność". Dodał, że "dobrze zna pogląd" byłego prezydenta USA w tej sprawie. - Wybory w Stanach Zjednoczonych nie są w naszej gestii. W naszej gestii są nasze polskie sprawy i dlatego jest to posiedzenie Rady Gabinetowej - powiedział.
- My jesteśmy wiarygodnym sojusznikiem. Nas i obowiązuje artykuł 4, i obowiązuje artykuł 5. Ale również jesteśmy bardzo wiarygodnym sojusznikiem, ponieważ w pełni, a nawet z dwukrotnym przeliczeniem, wypełniamy swoje obowiązki sojusznicze w zakresie wydatków z PKB na modernizację armii. No więc nas nie dotyczą te słowa, jeśli chodzi o to, kto ile płaci - powtórzyła stanowisko prezydenta Paprocka.
Na uwagę, że słowa Trumpa dotyczą Polski, jeśli chodzi o ewentualne uderzenie w Sojusz Północnoatlantycki, stwierdziła, że "trzeba tę wypowiedź osadzić w realiach amerykańskiej kampanii wyborczej". - To jest wypowiedź wewnętrzna, z wiecu politycznego, kierowana do amerykańskiego wyborcy, żeby nie powiedzieć do amerykańskiego podatnika - tłumaczyła Paprocka.
- Pytanie czy aby na pewno ze strony polskiej powinien iść atak w stronę obozu republikańskiego - powiedziała minister, odnosząc się m.in. do wpisu premiera Donalda Tuska, w którym skrytykował on republikanów za blokowanie ustawy o pomocy Ukrainie. Komentarz polskiego premiera spotkał się z ostrą krytyką części konserwatywnych polityków za Oceanem.
- Jesteśmy sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Oni są gwarantem bardzo poważnym naszego bezpieczeństwa. I jakiekolwiek konfliktowanie się z którąkolwiek ze stron amerykańskiej sceny politycznej do tej pory było rzeczą, której się po prostu nie robiło. Bo wiadomo, że o tym, kto jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, z całym szacunkiem dla naszej kochanej ojczyzny, ale nie my decydujemy, tylko amerykańscy wyborcy - powiedziała Paprocka.
W jej ocenie główny ton wypowiedzi Trumpa "to jednak jest zachęta do tego, aby wszystkie państwa natowskie wydawały tyle samo, nie kwotowo, ale procentowo, swojego PKB na zbrojenia".
- Aby główny koszt nie leżał na Stanach Zjednoczonych. Trudno nie rozumieć tej perspektywy amerykańskiego prezydenta - stwierdziła. Podkreśliła, że gwarancje wynikające z artykułów 4. i 5. NATO "są bardzo istotne". - Natomiast ja rozumiem tę wypowiedź jako tak naprawdę kontynuację pewnej zachęty, żeby nie powiedzieć twardego postawienia sprawy przez twardego polityka, jakim jest Donald Trump, do tego, aby państwa NATO wypełniały swoje obowiązki, jeżeli oczekują tego od Stanów Zjednoczonych - powiedziała minister z Kancelarii Prezydenta.
Duda i Pegasus. "Pana prezydenta interesuje w tym zakresie jedna rzecz"
Pytana, czy prezydent Andrzej Duda stanie przed komisją śledczą do spraw afery wizowej, Paprocka odparła: - A jaki byłby powód do tego, aby stanął prezydent przed którąkolwiek z komisji śledczych?
- Nie widzę żadnego związku prezydenta z obszarem działalności którejkolwiek z komisji dziś działającej - stwierdziła.
Dopytywana, czy jeśli posłowie z komisji ds. Pegasusa wezwą prezydenta na świadka, to jej zdaniem będzie powód, by Duda złożył w tej sprawie zeznania, Paprocka stwierdziła, że "prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie nadzoruje służb specjalnych w żaden sposób". W jej ocenie "nie ma tutaj kompletnie żadnego związku".
- Pana prezydenta interesuje w tej sprawie przede wszystkim jedna rzecz - czy postępowania służb specjalnych w tym zakresie, polityków nadzorujących, były zgodne z prawem? Czy były odpowiednie zgody sądu wydane? I to jest informacja kluczowa - powiedziała Paprocka. - Pan prezydent mówi jasno, jeżeli były nieprawidłowości, to proszę to zbadać i proszę o tym powiedzieć - dodała.
Paprocka powiedziała, że nie ma "jakiejkolwiek wiedzy na ten temat tego, by prezydent był podsłuchiwany Pegasusem".
Zapewniła, że jeżeli premier lub koordynator Komisji ds. Służb Specjalnych prześlą do Kancelarii Prezydenta dokumenty dotyczące Pegasusa, o których mówił w trakcie Rady Gabinetowej Donald Tusk, "to oczywiście pan prezydent się z nimi zapozna".
Paprocka o ustawie o Sądzie Najwyższym: TK uznał te przepisy za niezgodne z konstytucją
Paprocka była pytana również o nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, która miała odblokować pieniądze dla Polski z KPO. Prezydent Andrzej Duda skierował projekt do Trybunału Konstytucyjnego w lutym ubiegłego roku w trybie kontroli prewencyjnej - przed jej podpisaniem.
CZYTAJ WIĘCEJ: "TK zmuszony jest zauważyć". Decyzja w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym
- Wyrok został wydany przez Trybunał Konstytucyjny. 2,5 miesiąca temu w tym wyroku Trybunał uznał te przepisy, tak jak pan prezydent twierdził, za niezgodne z konstytucją. Podzielił tutaj Trybunał stanowisko i pana prezydenta i prokuratora generalnego - powiedziała Paprocka.
Dopytywana, czemu sprawa złożona przez prezydenta musiała czekać na rozstrzygnięcie kilka miesięcy, Paprocka stwierdziła, że to "Trybunał Konstytucyjny jest gospodarzem tych spraw i decyduje o tym, w jakiej kolejności sprawy są rozstrzygane". - Nie jest to określone przepisami. Wyjątkiem jest ustawa budżetowa w prewencji, gdzie jest termin konstytucyjny dwumiesięczny. To Trybunał Konstytucyjny ustawia tak zwaną wokandę. I to jest pytanie do służb trybunalskich - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24