Prezydent "bardzo marnie kończy". Słowa o Ukrainie "sprzeczne z polskim interesem"

Prezydent Andrzej Duda
Kierwiński o słowach Dudy na temat Ukrainy: bardzo marnie kończy prezydenturę
Źródło: TVN24
To są słowa skandaliczne, bo one zagrażają wprost polskiemu interesowi i bezpieczeństwu - ocenił w "Kropce nad i" w TVN24 Marcin Kierwiński, odnosząc się do wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy o Ukrainie.

Marcin Kierwiński, minister, pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi i były szef MSWiA komentował w "Kropce nad i" w TVN24 środową wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent w wywiadzie powiedział, że "Ukraińcy i nasi sojusznicy po prostu uważają, że lotnisko w Rzeszowie i nasze autostrady należą im się, jakby to było ich". - Jak się komuś coś nie podoba, to zamykamy i do widzenia. Tak, robimy remont - mówił.

Gość TVN24 ocenił, że Duda "bardzo marnie kończy" swoją prezydenturę. - To są słowa, które są sprzeczne z polskim interesem narodowym - dodał.

Wypowiedź prezydenta Dudy o Ukrainie. "Trudno było uwierzyć"

- Od ponad stu lat zawsze kolejne rządy, od czasów Józefa Piłsudskiego, mówiły o Ukrainie jako buforze pomiędzy Polską a Rosją. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to działa przeciw polskiej racji stanu. To jest coś, co w ustach prezydenta, jest na granicy albo skrajnej głupoty, albo tak naprawdę działania przeciwko polskiemu interesowi narodowemu - ocenił Kierwiński.

W jego ocenie prezydent "bardzo źle znosi to, że kończy się te 10 lat nicnierobienia albo robienia głupot". - To są słowa skandaliczne, bo one zagrażają wprost polskiemu interesowi, wprost polskiemu bezpieczeństwu - wskazał. Zdaniem Kierwińskiego jest to "puszczenie oka" do wyborców Konfederacji.

- To nie jest "mały Andrzej" z przedszkola, tylko to jest prezydent dużego kraju w centrum Europy. Kraju, którego interesem jest to, żeby Ukraina obroniła się przed imperializmem rosyjskim - podkreślił. Jak dodał, "trudno było uwierzyć, że polski prezydent może wypowiadać tak głupie zdania".

Kiedy rekonstrukcja rządu? Premier "lubi zaskakiwać"

Pierwotnie premier Donald Tusk zapowiadał rekonstrukcję rządu na okolice 15 lipca. W środę wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy powiedział, że została ona przesunięta na 22 lipca na prośbę Szymona Hołowni. Z kolei w czwartek szef rządu przekazał, że do rekonstrukcji rządu dojdzie między 22 a 25 lipca, ale na pewno nie 22 lipca.

Kierwiński zapewnił, że do rekonstrukcji dojdzie "bardzo szybko" i że ten tydzień "nie tworzy żadnej różnicy". Dodał, że premier "lubi zaskakiwać" i nie wie, który dokładnie to będzie dzień.

- Ta data jest w tej sprawie najmniej ważna. Najważniejsze jest to, żeby ta rekonstrukcja tworzyła rząd sprawniejszy, lepiej reagujący, potrafiący lepiej odpowiadać na wyzwania Polaków - zaznaczył.

Kierwiński o zmianie daty rekonstrukcji rządu: premier Tusk lubi zaskakiwać
Źródło: TVN24

W czwartek Tusk powiedział też, że nie przewiduje stanowiska wicepremiera dla Polski 2050. Hołownia w środowej "Kropce nad i" powiedział, że rekomenduje na to stanowisko obecną ministrę funduszy i polityki regionalnej Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz.

- Te sprawy reguluje umowa koalicyjna. Gdy w listopadzie pan marszałek Hołownia będzie kończył swoją misję jako marszałek Sejmu, wtedy funkcję marszałka przejmie Włodzimierz Czarzasty i wtedy pewnie wróci temat teki wicepremiera dla kogoś z Polski w 2050 - skomentował Kierwiński.

Dodał, że dziś - zwłaszcza po takich zachowaniach kolegów z Polski 2050, jak wspólne głosowanie z PiS i Konfederacją w Sejmie - "nie ma żadnych powodów, aby cokolwiek, jeżeli chodzi o strukturę zarządzania rządem, zmieniać". - Teraz, podczas tej rekonstrukcji, wydaje mi się to nieuzasadnione - uzupełnił.

OGLĄDAJ: Marcin Kierwiński
pc

Marcin Kierwiński

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: