Wicemarszałek Sejmu i współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 o planowanej na dni między 23 a 25 lipca rekonstrukcji rządu. Dopytywany, czy wie dokładnie, jak będzie ona wyglądać, powiedział, że każdy z liderów koalicji "wie sporo na ten temat".
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Czarzasty: ostatnie słowo w rekonstrukcji należy do premiera
Stwierdził, że jeżeli chodzi o formację, którą reprezentuje, to "większość jest jasna". - Ale ostatnie słowo należy do premiera - dodał.
W ramach rekonstrukcji premier zapowiadał uszczuplenie rządu. Oznacza to, że partie wchodzące w skład koalicji, będą musiały zrezygnować z pewnej części przysługujących im stanowisk w rządzie. Czarzasty zaznaczył, że "powiedział premierowi Tuskowi" o tym, z jakich stanowisk gotowa jest zrezygnować Lewica i nie zamierza informować o ustaleniach przed szefem rządu.
- Ktoś w tych czasach, gdzie jest dużo braku powagi, gdzie jest dużo rozgardiaszu, musi być poważny. Formacja, którą reprezentuję, jest poważna. Najpierw premier, najpierw koalicjanci, potem ustalenia, a potem premier informuje o tych ustaleniach i tak ma być - nakreślił Czarzasty.
Odniósł się też do słów premiera Donald Tuska, który ocenił, że podana wcześniej przez Czarzastego data rekonstrukcji rządu 22 lipca jest "nieporozumieniem", a do rekonstrukcji dojdzie w trakcie następnego posiedzenia Sejmu przewidzianego na 22-25 lipca.
- Premier ma rację. (...) Ta rekonstrukcja będzie w trakcie albo niedaleko tego Sejmu, który zaczyna się 22 lipca. I tak naprawdę o to chodziło - powiedział gość TVN24.
"Niewypełnienie umowy koalicyjnej będziemy traktowali jak zerwanie"
Był też pytany o to, czy jest sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której jesienią nie zostaje marszałkiem Sejmu, choć przewiduje to umowa koalicyjna. - Nie wiem, jak to będzie, bo na końcu jest głosowanie - odparł.
Jak dodał, "wyobraża sobie wszystko". Czarzasty ocenił przy tym, że sytuacja, w której zostanie zerwana umowa koalicyjna, byłaby "bardzo trudną sytuacją". - Niewypełnienie tej umowy koalicyjnej będziemy traktowali jak zerwanie umowy koalicyjnej - podkreślił. I dodał: - Myślę, że jesteśmy za mądrzy wszyscy, żeby do tego doprowadzić.
- Dzisiaj zerwiemy umowę w sprawie marszałka Sejmu, jutro w sprawie marszałka Senatu, a pojutrze w sprawie premiera. To nie są łatwe sprawy, naprawdę trzeba brać odpowiedzialność za to wszystko – powiedział Czarzasty. Wskazał, że Nowa Lewica "wypełni wszystkie zobowiązania koalicyjne", bo "wiedziała, co podpisuje".
Spięcia w koalicji. Czarzasty: każdy z nas odpowiada za dwie rzeczy
Dopytywany o ostatnie napięcia w koalicji rządowej, Czarzasty powiedział, że "musi" mieć zaufanie do wszystkich partnerów. - Nawet jeżeli nie muszę mieć zaufania, to telewizja (...) nie służy temu, żeby o tym opowiadać - dodał po chwili.
- Każdy z nas (liderów - red.) odpowiada za dwie rzeczy. Po pierwsze za swoją formację, ale - do cholery - odpowiada też za Polskę - stwierdził gość TVN24. Według niego to, co jest ważne, to aby "ten rząd złożony z demokratycznych partii dobrze rządził i żeby władza nie poszła w ręce PiS-u i Konfederacji".
"Czasami wolę Szymona widzieć, niż go słuchać"
Dopytywany o pozycję Szymona Hołowni w koalicji po spotkaniach z politykami PiS, gość TVN24 zaznaczył, że "nie powie złego słowa na temat żadnego swojego koalicjanta". - Uważam, że moją rolą jest wzmacnianie tej koalicji, ale prawdą jest to, że czasami wolę Szymona widzieć, niż go słuchać - dodał.
Podkreślił też to, że osobiście nie spotykałby się z europosłem PiS Adamem Bielanem i prezesem tej partii Jarosławem Kaczyńskim, bo "nie miałby o czym z nim rozmawiać".
Włodzimierz Czarzasty odniósł się też do wspólnego głosowania posłów Polski 2050 z PiS i Konfederacją w sprawie poprawek do ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa. Ocenił to jako "chwilowy brak rozsądku". - Niesmak pozostanie, bez względu na to, jak ktoś to będzie tłumaczył - stwierdził wicemarszałek Sejmu.
Autorka/Autor: sz, akr/tok, ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24