Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wręczyła Małgorzacie Motylow akt powołania na stanowisko wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli - poinformowała w czwartek wieczorem Kancelaria Sejmu. Wcześniej sejmowa komisja do spraw kontroli państwowej zebrała się, by zaopiniować wnioski Mariana Banasia, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, o odwołanie trojga wiceprezesów NIK i o powołanie jednej wiceprezes, Małgorzaty Motylow. Po burzliwych obradach wszystkie wnioski zaopiniowano pozytywnie. W jednym przypadku głosowanie - ku oburzeniu opozycji - zostało powtórzone po tym, jak w pierwszym podejściu padł remis.
Bertold Kittel w reportażu dla "Superwizjera" TVN opisał wątpliwości dotyczące oświadczeń majątkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Od kilku miesięcy bada je CBA. Kontrola ma zakończyć się w drugiej połowie października, już po wyborach parlamentarnych.
Wniosek o powołanie jednej wiceprezes w miejsce trzech dotychczasowych
We wtorek wieczorem Marian Banaś poinformował, że podjął decyzję, iż od piątku, 27 września do czasu zakończenia kontroli oświadczeń udaje się na urlop bezpłatny. W środę przekazano, że prezes NIK złożył w sejmowej komisji do kontroli państwowej wnioski o odwołanie wszystkich trzech dotychczasowych wiceprezesów NIK i powołanie nowego wiceszefa tej instytucji, który zastąpiłby go po rozpoczęciu urlopu. Wiceprezesem NIK miałaby zostać Małgorzata Motylow.
W czwartek wieczorem Kancelaria Sejmu poinformowała, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek wręczyła Małgorzacie Motylow akt powołania na stanowisko wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli z dniem 27 września.
Marszałek Sejmu @elzbietawitek wręczyła Małgorzacie Motylow akt powołania na stanowisko wiceprezesa @NIKgovPL z dniem 27 września 2019 r. pic.twitter.com/5ClEfoD5yx
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) 26 września 2019
Jak poinformowała Kancelaria Sejmu także 26 września 2019 r. ze stanowisk wiceprezesów NIK zostali odwołani: Ewa Polkowska, Wojciech Kutyła i Mieczysław Łuczak.
Remis w ważnym głosowaniu
Zgodnie z ustawą, decyzję o odwołaniu wiceprezesów NIK podejmuje marszałek Sejmu po zasięgnięciu opinii sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej, która rozpoczęła posiedzenie w czwartek po południu.
Sejmowa komisja opiniuje także kandydaturę nowego wiceprezesa. Tym też zajmowali się w środę posłowie, choć Marian Banaś nie przyszedł na posiedzenie komisji, a stawił się dyrektor generalny NIK Andrzej Styczeń.
Rozpoczęte około godziny 14 posiedzenie zostało po kilkudziesięciu minutach przerwane po tym, jak w głosowaniu dotyczącym opinii w sprawie wniosku o odwołanie Ewy Polkowskiej z funkcji wiceprezesa NIK doszło do remisu: czterech posłów było za, czterech przeciw, nikt się nie wstrzymał.
Przedstawiciel biura legislacyjnego powiedział wówczas, że w sytuacji równej liczby głosów "wniosek nie uzyskuje większości, czyli nie ma rozstrzygnięcia". Przewodniczący Wojciech Szarama z PiS wyraził wątpliwości co do opinii przedstawiciela biura. - W moim odczuciu wniosek nie uzyskał większości, ale mogę się mylić – powiedział Szarama, zarządzając przerwę.
Ponowne głosowanie
Po wznowieniu obrad, co nastąpiło około 17.40, przedstawiciel Biura Analiz Sejmowych dr Piotr Chybalski powiedział, że "uchwały komisji zapadają większością głosów w obecności jednej trzeciej liczby członków komisji". Jak przypomniał Chybalski, głosowanie nad odwołaniem wiceprezes NIK Ewy Polkowskiej "zakończyło się w taki sposób, że były cztery głosy za i cztery głosy przeciw". - Oznacza to, że nie ma większości za którąś opcji - opinią pozytywną bądź negatywną. W takim przypadku należy ocenić, że nie została podjęta żadna uchwała i sprawę należy kontynuować aż do podjęcia jakiejś uchwały, w której jakaś większość się pojawi - powiedział.
Z taką interpretacją nie zgadzali się posłowie opozycji. - Jestem absolutnie zdumiony, bo wyszło na to, że mamy tutaj do czynienia z konklawe. Jesteśmy kolegium kardynałów, którzy zostaną zamknięci, aż nie wyrażą swojego stanowiska. Dochodzi tutaj niestety do jakiejś przesady czy paranoi - powiedział poseł Ryszard Wilczyński (PO-KO).
Przewodniczący komisji zdecydował najpierw o przeprowadzeniu głosowania w sprawie tego, czy ma się odbyć ponowne głosowanie nad wnioskiem o odwołanie wiceprezes NIK Ewy Polkowskiej, a następnie powtórzył głosowanie nad wnioskiem Banasia. Posłowie opozycji w nim nie uczestniczyli, próbując zabrać głos i wskazać na nieuprawnione - ich zdaniem - działanie Szaramy.
Gdy przewodniczący ogłosił wyniki, wyrazili oburzenie. - To jest łamanie zasad parlamentaryzmu - protestowała wiceprzewodnicząca komisji Elżbieta Stępień (PO-KO).
W utrzymującej się burzliwej atmosferze przewodniczący komisji poddał pod głosowanie kolejne wnioski Banasia: w sprawie odwołania Wojciecha Kutyły i Mieczysława Łuczaka, a później w sprawie powołania Małgorzaty Motylow na wiceprezesa NIK. Wszystkie uzyskały większość głosów.
Odrzucony wniosek o odroczenie
Wcześniej, podczas pierwszej części posiedzenia, poseł Ryszard Wilczyński (PO-KO) wnioskował o odroczenie obrad co najmniej do dnia, "w którym Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz inne właściwe służby zakończą prowadzenie czynności sprawdzających wobec oświadczeń majątkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli pana Mariana Banasia i organy kontroli skarbowej oraz prokuratura ustalą, czy czynności prowadzone przez pana Mariana Banasia, polegające na wynajmowaniu nieruchomości (…) za kwotę wyraźnie (…) niższą w stosunku do wartości rynkowej czynszu tego typu nieruchomości miały na celu uchylenie się od opodatkowania i uniknięcie zapłaty podatku w należnej wysokości". Poseł PO-KO podkreślił, że prezes NIK powinien cieszyć się nieposzlakowaną opinią. Wniosek ten został odrzucony.
Komisja nie poparła też wniosku opozycji o odroczenie posiedzenia do czasu przybycia prezesa Banasia. Przewodniczący komisji Wojciech Szarama (PiS) podkreślał, że obecność prezesa nie jest ustawowo wymagana.
Styczeń "upoważnienia nie ma"
Wiceprzewodnicząca komisji Elżbieta Stępień (PO-KO) złożyła wniosek o rozszerzenie posiedzenia komisji o punkt dotyczący przedstawienia przez obecnego na sali dyrektora generalnego NIK Andrzeja Stycznia upoważnienia do reprezentowania NIK. Styczeń odparł, że dyrektor generalny jest członkiem kierownictwa NIK i może przebywać na posiedzeniu komisji, choć upoważnienia do reprezentowania Izby nie ma. - Pan prezes (Banaś) prosił o to, żeby członek ścisłego kierownictwa był na dzisiejszym posiedzeniu komisji - wyjaśnił.
Posłowie opozycji pytali Stycznia, czy po wyborze NIK Mariana Banasia na stanowiska prezesa - stało się to ostatniego dnia sierpnia - odbyło się kolegium NIK, czy były dyskusje, podczas których mogło dojść do konfliktów w kierownictwie instytucji. - Od momentu powołania pana prezesa kolegium się nie odbyło - przyznał dyrektor generalny. Motylow dodała, że najbliższe posiedzenie kolegium NIK zaplanowane jest na 23 października.
Robert Kropiwnicki (PO-KO) zwracał uwagę, że prezes NIK powinien osobiście złożyć wyjaśnienia w sprawie wątpliwości, które się wobec niego pojawiły. Jego zdaniem powinien również osobiście uzasadnić wnioski o odwołanie wiceprezesów. - Proszę, żebyśmy wezwali tutaj prezesa, pan przewodniczący ma takie prawo, żeby zrobić przerwę i poczekać na przybycie prezesa, żeby on osobiście udzielił uzasadnienie, co do tych wniosków - apelował.
"To jest prerogatywa szefa i tyle"
- Jest rzeczą oczywistą, że im więcej wyjaśnień byśmy otrzymali, tym byłoby lepiej. Jesteśmy wobec takiej a nie innej sytuacji, musimy procedować w oparciu o taki materiał, który mamy - mówił w dziennikarzom Szarama po ogłoszeniu przerwy w obradach.
Jak dodał, komisja wyrazi opinię "na podstawie materiału, który jest". - W tym wniosku jest zmiana koncepcji funkcjonowania kierownictwa Najwyższej Izby Kontroli - stwierdził. - Każdy szef firmy, każdy minister, obejmując swoje stanowisko dokonuje pewnych korekt w kierownictwie. Bardzo rzadko się zdarza motywowanie odwołania albo powoływania nowych wiceministrów, nowych sekretarzy czy podsekretarzy stanu. To jest prerogatywa szefa - w tym przypadku prezesa Najwyższej Izby Kontroli - i tyle - skwitował.
"Całą odpowiedzialność bierze na siebie marszałek Sejmu"
Robert Kropiwnicki (PO-KO) potwierdził w przerwie obrad, że "opinia (komisji) jest niewiążąca dla marszałek, chociaż powinna wziąć pod uwagę, że nie ma pozytywnej opinii". - Proszę pamiętać, że całą odpowiedzialność za to bierze na siebie marszałek Sejmu - dodał.
Podkreślił, że nawet przy negatywnej opinii komisji marszałek może odwołać dotychczasowych wiceprezesów NIK i powołać nową osobę.
Posłowie PO-KO oświadczyli, że podczas czwartkowych obrad komisji nie ma nikogo, kto reprezentowałby Mariana Banasia. - Nie ma przedstawiciela pana prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Dlatego też komisja ta powinna być przerwana, bo nie mamy osoby, która byłaby upoważniona do zabierania głosu w imieniu pana prezesa - powiedziała Elżbieta Stępień.
Jak stwierdził wicemarszałek Ryszard Terlecki z PiS, prezes Banaś nie miał obowiązku uczestnictwa w posiedzeniu komisji. - Nie ma to znaczenia, posiedzenie komisji trwałoby znacznie dłużej - dodał.
Trzech wiceprezesów w ustawie
Ustawa o NIK wskazuje, że "wiceprezesów Najwyższej Izby Kontroli, w liczbie 3, powołuje i odwołuje Marszałek Sejmu, po zasięgnięciu opinii właściwej komisji sejmowej, na wniosek Prezesa Najwyższej Izby Kontroli".
Autor: tmw//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/Sejm RP