Spotykają się przywódcy Europy i pracują razem niemal bez przerwy dwa-trzy dni. Przecież nie robią tego po to, by sobie pogawędzić i wypić wodę mineralną - w taki sposób premier Mateusz Morawiecki mówił w wywiadzie dla Interii o znaczeniu konkluzji unijnego szczytu. Komentował stanowisko polityków Solidarnej Polski, w tym Zbigniewa Ziobry, którzy powtarzają, że konkluzje z Brukseli nie są wiążące.
Unijni przywódcy porozumieli się w czwartek w sprawie wieloletniego budżetu Wspólnoty i funduszu odbudowy. Nie zmieniło się rozporządzenie wiążące budżet z praworządnością. W dokumencie konkluzji szczytu w Brukseli zawarto zapis mówiący, że samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu blokowania środków finansowych dla państw członkowskich.
Decyzje unijnego szczytu spotkały się ze sprzeciwem Solidarnej Polski, partii Zbigniewa Ziobry. Jej przedstawiciele od kilku tygodni domagali się zawetowania budżetu.
"Będziemy starali się przekonać naszych partnerów ze Zjednoczonej Prawicy"
W niedzielnym wywiadzie dla Interii premier Mateusz Morawiecki został zapytany o zapowiedź polityków Solidarnej Polski, że będą głosowali przeciw decyzji o zwiększeniu zasobów własnych Unii Europejskiej, co jest niezbędne dla uruchomienia funduszu odbudowy.
"Będziemy starali się przekonać naszych partnerów ze Zjednoczonej Prawicy. Uprawianie polityki wymaga także skuteczności w sferze finansów, rozwoju gospodarczego, a w tym na pewno pomogą również rezultaty szczytu" - powiedział Morawiecki. Dopytywany, czy konkluzje Rady Europejskiej są wiążące, premier odpowiedział, że są one "zdecydowanie bliższe prawu pierwotnemu niż wtórnemu".
"Posługując się terminologią krajową, są bliższe konstytucji niż ustawom. Konkluzje wyznaczają kierunki działania całej Unii Europejskiej" - ocenił.
"Twierdzenie, że konkluzje nie mają znaczenia jest niepoważne. Jest dokładnie odwrotnie"
Premier został poproszony o skomentowanie stanowiska polityków Solidarnej Polski, którzy twierdzą, że konkluzje nie są wiążące. Prezes tej partii i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wkrótce po ogłoszeniu porozumienia na unijnym szczycie napisał, że "wynegocjowane Konkluzje Rady Europejskiej nie są obowiązującym prawem i mają wyłącznie charakter politycznego stanowiska".
"Odpowiem obrazowo - spotykają się przywódcy Europy i pracują razem niemal bez przerwy 2-3 dni. Przecież nie robią tego po to, by sobie pogawędzić i wypić wodę mineralną. Rezultaty tych spotkań są potem komentowane przez wszystkie światowe agencje" - powiedział szef rządu.
"Twierdzenie, że konkluzje nie mają znaczenia, jest niepoważne. Jest dokładnie odwrotnie, czego dowodem jest fakt, że jeszcze tego samego dnia, w którym zakończyło się spotkanie liderów państw, Komisja Europejska przyjęła konkluzje Rady jako wytyczne do swojego postępowania" - oświadczył premier.
"Są u nas euroentuzjaści, ale i eurosceptycy. Szanuję jednych i drugich"
Morawiecki został też zapytany, czy w ostatnim czasie - w związku z poczynaniami Solidarnej Polski - zagrożenie dla Zjednoczonej Prawicy wydawało mu się realne. "Wspólnie z liderem naszego obozu politycznego cały czas zabiegamy, by większość parlamentarna była jak najmocniejsza i stabilna. Zjednoczona Prawica jest - jak mawiał Ronald Reagan - obozem dużego namiotu. Jako taka formacja chcemy dalej funkcjonować" - podkreślił szef rządu.
Zaznaczył, że jest rzeczą normalną, iż w takim gronie znajdują się osoby i grupy, które inaczej podchodzą zarówno do tematów światopoglądowych, w tym aborcji, jak i na przykład do funkcjonowania rynku. "Podobnie jest z polityką zagraniczną: są u nas euroentuzjaści, ale i eurosceptycy. Szanuję jednych i drugich" - zapewnił Morawiecki.
Źródło: PAP, Interia