- Radosław Sikorski przez cały czas mówił nam, że chciałby, żeby odbył się głęboki sondaż po wyborach w Stanach Zjednoczonych. Zrobiliśmy dokładnie tak, jak chciał, sondaż dokładnie w tym momencie, w którym chciał - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Ocenił, że szef MSZ "nie jest w stanie się pogodzić z tym obiektywnym sondażem" KO, co go dziwi.
Premier Donald Tusk opublikował w poniedziałek wyniki zapowiadanego "wielkiego sondażu" dotyczącego szans Rafała Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. "Rafał Trzaskowski pokonuje kandydata PiS w pierwszej turze 40 do 28, a w drugiej 57 do 43" - napisał szef rządu. "Radek Sikorski w pierwszej przegrywa z kandydatem PiS 28 do 30, ale w drugiej wygrywa 54 do 46" - dodał.
"Wynik sondażu jednoznaczny, ale to wciąż tylko wskazówka. Siłę decyzji ma Wasz głos!" - podkreślił premier.
Trzaskowski: nie było zmiany, trendy są takie same
Prezydent Warszawy odnosząc się do tych wyników w "Faktach po Faktach" w TVN24 powiedział, że "mamy takie wyniki od wielu miesięcy, które pokazują moją zdecydowaną przewagę". - Radek Sikorski zawsze mówił, że chciał tych dogłębnych badań Koalicji Obywatelskiej. Liczył na to też, że będzie jakaś zmiana po wyborach w Stanach Zjednoczonych, bo chciał, żeby te badania się odbyły tydzień po wyborach w Stanach Zjednoczonych. Nie było żadnej zmiany. Widać, że te trendy są dokładnie takie same - zaznaczył.
Prowadząca program Anita Werner zauważyła, że zwolennicy Sikorskiego wskazują, iż sondaż pochodzi z czasu, zanim ogłoszono prawybory w KO.
- Radosław Sikorski przez cały czas mówił nam, że chciałby, żeby odbył się głęboki sondaż po wyborach w Stanach Zjednoczonych. Prowadzi tę prekampanię od wielu, wielu tygodni. Zaczął dużo wcześniej niż ja. Zrobiliśmy dokładnie tak, jak Radosław Sikorski chciał, sondaż dokładnie w tym momencie, w którym chciał - przekonywał Trzaskowski. Co więcej, dodał, zdecydował się na prawybory, "co chyba było nawet zaskoczeniem dla wszystkich". - Dlatego że uznałem, że skoro mamy konkurenta, oddajmy się w ręce członków i członkiń Koalicji Obywatelskiej - tłumaczył.
- Naprawdę zrobiłem wszystko, czego Radek Sikorski chciał. A Radek Sikorski nie jest w stanie się pogodzić z tym obiektywnym sondażem. To mnie dziwi - oświadczył.
Trzaskowski w "Faktach po Faktach" stwierdził, że "zwolennicy Radosława Sikorskiego, co ciekawe, ludzie, którzy nie będą głosować w tych prawyborach, bo nawet nie są w Koalicji Obywatelskiej, (..), twierdzili, że Radosław Sikorski będzie wygrywał, jeżeli chodzi o wyborców konserwatywnych i centrowych, co się okazało nieprawdą". - Ja mam przewagę i wśród wyborców centrowych, lewicowych, konserwatywnych, ale co najważniejsze, bardzo dużą przewagę również wśród wszystkich wyborców niezdecydowanych. To jest jakiś prognostyk, bardzo dla mnie istotny, myślę, dla wszystkich - dodał.
Trzaskowski zaznaczył też, że jego ugrupowanie ma "rachunki do wyrównania z PiS-em" i na tym się głównie koncentruje.
Trzaskowski: jestem osobą, która buduje wspólnotę
Pytany, czym chciałby się odróżnić od prezydenta Andrzeja Dudy, odparł, że "wszystkim". Ocenił, że to, co najważniejsze, to niezależność. - Jestem politykiem niezależnym. Dzisiaj też pokazuję, że jestem gotów zwrócić się do wszystkich koleżanek i kolegów w partii i oddać się w ich ręce. Jestem politykiem, który jest zawsze gotów do współpracy (...), ale również twardo stawiam swoje racje - przekonywał.
- Jestem osobą, która buduje koalicję, wspólnotę, a to jest dokładnie odwrotnie niż prezydent Andrzej Duda, który był w stu procentach zależny od prezesa swojej partii - dodał.
Trzaskowski o spotkaniu z ludźmi Trumpa w Warszawie
Trzaskowski odniósł się też do spotkania w ubiegły czwartek z grupą urzędników związanych z Partią Republikańską i przyszłą administracją Donalda Trumpa. W delegacji byli sekretarz ds. armii w gabinecie Trumpa za jego pierwszej prezydentury Ryan D. McCarthy oraz dwóch emerytowanych generałów zajmujących w przeszłości kluczowe stanowiska w USA Army - James McConville i Edward Daly.
- Ja się spotykam ze wszystkimi, którzy współpracowali z Trumpem, którzy mają możliwość kontaktu z nim. Akurat ta delegacja głównie zajmuje się tym, żeby wzmacniać możliwość dostarczania broni do Ukrainy i chce wzmacniać logistykę - powiedział.
Jego zdanim "każda tego typu amerykańska inwestycja w Polsce wzmacnia nasze bezpieczeństwo". - Przy okazji tłumaczę wszystkim politykom, którzy byli albo są związani z Trumpem, a rozmawiam z wieloma z nich, że to, co podstawowe, to kwestia naszego bezpieczeństwa. Trump zawsze mówił, że on będzie zawsze pomagał tym państwom, które biorą odpowiedzialność w swoje ręce. My wydajemy prawie pięć procent naszego PKB na bezpieczeństwo, czyli robimy dokładnie to, co Trump mówił. Przekonujemy inne państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii, żeby inwestowały więcej w swoje bezpieczeństwo. Więc w pewnym sensie robimy dokładnie to, co Trump postulował - mówił w TVN24 prezydent stolicy.
- Co więcej, mówimy do wszystkich amerykańskich inwestorów: przechodźcie i inwestujcie w polskie bezpieczeństwo, bo to nas wszystkich wzmacnia. Jestem przekonany, że akurat Trump jako były biznesmen, ktoś, kto się kieruje intuicją, realizmem, będzie to brał pod uwagę, że mamy bardzo silne, również amerykańskie inwestycje w Polsce - dodał.
Trzaskowski podkreślał, że "nasz sojusz to sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, a nie z jedną czy z drugą administracją".
- Od lat utrzymuję kontakty z jednymi i z drugimi. Jak tylko mogę, kiedy ktokolwiek jest z Partii Republikańskiej, albo do mnie dzwoni, albo ja dzwonię do niego, albo jest w Warszawie, to spotykam się, żeby tłumaczyć te racje, bo ufam w to, że one dotrą do prezydenta Trumpa i do jego otoczenia - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24