- Byłam w bardzo dużym szoku, że można skazywać całe rzesze kobiet na cierpienie, na tortury, na notoryczne łamanie praw człowieka - powiedziała Kamila Ferenc, prawniczka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, wspominając swoją reakcję na wydaną dwa lata temu decyzję Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającą prawo aborcyjne. Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, również prawniczka i psycholożka, przekonywała zaś, że wyrok "zakończył okrutną praktykę". Opiekująca się córkami z niepełnosprawnościami pisarka Agnieszka Szpila oceniła, że "w tym kraju nie ma przyszłości dla jej dzieci".
Dwa lata temu Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej zaostrzył prawo aborcyjne. Na mocy jego orzeczenia z ustawy wykreślono przepis zezwalający na terminację ciąży w sytuacji ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu bądź nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
O tym, co zmieniło się od tego czasu, gdzie jesteśmy i co będzie dalej, rozmawiały gościnie debaty "Aborcja. Prawo czy zakaz?" w TVN24, którą poprowadziła Agata Adamek.
Prawniczka: byłam w szoku, że można skazywać całe rzesze kobiet na tortury
Kamila Ferenc, prawniczka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny mówiła, że "temat aborcji dotyczy i może dotyczyć każdego". - Wśród kobiet, którym ja również pomagam na co dzień jako prawniczka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny są osoby o różnym pochodzeniu, o różnym wyznaniu, o różnych potrzebach i poglądach. Temat aborcji nie jest związany ani z wyznawanymi poglądami politycznymi, ani z religią - podkreślała.
Przyznała, że dwa lata temu, po tym, jak zapadł wyrok, była "w bardzo dużym szoku, że można skazywać całe rzesze kobiet na cierpienie, na tortury, na notoryczne łamanie praw człowieka".
Jak mówiła, "polskie prawo antyaborcyjne zakłada, że kobieta, osoba, która może zajść w ciążę, nie jest godna, żeby jej zaufać, żeby oddać jej odpowiedzialność, decyzyjność w tej sprawie". - Nie jest przez prawo widziana jako osoba, która o swoim życiu, ciele, bezpieczeństwie i przyszłości może zadecydować i to jest niezgodne z prawami człowieka - wyjaśniała.
Psycholożka i prawniczka: wyrok zakończył okrutną praktykę,
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prawniczka i psycholożka, wyraziła inną opinię. - Wyrok Trybunału Konstytucyjnego zakończył okrutną praktykę, która przez prawie 30 lat miała miejsce w polskich szpitalach. Tą okrutną praktyką było zabijanie dzieci, u których podejrzewano jakąś chorobę - powiedziała.
Mówiła, że ustawa pozwalała na terminację "nawet w początkach szóstego miesiąca ciąży" - Mówimy o dzieciach, które jeśli rodziły się w takim momencie życia prenatalnego, to próbowano już wtedy i nadal próbuje się je ratować. Znam osobiście dzieci, które przeżyły po tym, jak urodziły się w szóstym miesiącu ciąży - kontynuowała.
Agnieszka Szpika: moje dzieci nie mają żadnej przyszłości w tym kraju
Agnieszka Szpila, pisarka i mama dwóch córek z niepełnosprawnością, zwróciła się bezpośrednio do swojej przedmówczyni, Korzekwy-Kaliszuk. - Pani jest za życiem zygoty i zarodka, ja jestem za życiem dzieci - powiedziała.
Mówiła też, że jej córki "żyją, ale powiem pani jak wygląda ich życie i jak będzie wyglądać w tym kraju".
- Moje dzieci nie mają żadnej przyszłości w tym kraju - stwierdziła Szpila. - Nie mają zapewnionej żadnej opieki socjalnej (od) państwa, nie mają dostępu do służby zdrowia w takim wymiarze, w jakim potrzebują. Ja jestem lekarzem moich dzieci, pielęgniarką, terapeutką - kontynuowała.
Jak mówiła pisarka, "są to dzieci z autyzmem, dla których w tym kraju nie ma przyszłości, nie ma mieszkalnictwa, nie ma nic".
Oświadczenie męża Izabeli z Pszczyny
Gościem TVN24 była także Barbara Skrobol, szwagierka Izabeli z Pszczyny, która zmarła w ubiegłym roku w 22. tygodniu ciąży. Osierociła córkę. Lekarze nie dokonali aborcji, czekając, aż płód sam obumrze.
Skrobol odczytała w programie oświadczenie męża Izabeli. "Moim marzeniem jest, aby historia Izy spowodowała zmiany w prawie i myśleniu. By kompromis wrócił do poprzedniego kształtu" – napisał. "Ludzie muszą być wyczuleni. Lekarze wiedzą już, że sytuacja może być nagłośniona, a każde zaniedbanie spowoduje poważne konsekwencje. Mam nadzieję, że to co się stało wpłynie na lekarzy, by byli przyzwoici, żeby Maja wychowywała się w lepszej Polsce, bardziej przyjaznej kobietom" - dodał. Oświadczenie zakończył hasłem: "Ani jednej więcej".
Łętowska: to, czego nie chciał załatwić ustawodawca, podrzucił Trybunałowi
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku profesor Ewa Łętowska oceniła, że "problem polega na tym, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego było bardzo silnie - w momencie, kiedy sprawa została skierowana do Trybunału - zinstrumentalizowane politycznie".
- To, czego nie chciał załatwić ustawodawca, podrzucił Trybunałowi. I orzeczenie Trybunału w gruncie rzeczy jest od strony czysto prawnej (...) jest dosyć oryginalne - kontynuowała. Jak mówiła Łętowska, motywowano skierowanie sprawy do TK tym, że chciano ograniczyć liczbę aborcji, szczególnie - jak mówiła gościni TVN24 - dokonywanych przy stwierdzeniu u płodu zespołu Downa. - Natomiast to, co zrobił Trybunał, to było ścięcie znacznie, znacznie szersze - dodała.
Jej zdaniem "po tego rodzaju wyroku, który ciął za szeroko wyjątek (aborcyjny - przyp. red.), powinna nastąpić natychmiast interwencja ustawodawcy, żeby z tego za bardzo szerokiego zakresu, który został ucięty i co do którego istnieje zakaz, wyłączyć przynajmniej te najcięższe przypadki". - Natomiast żadna interwencja ustawodawcy nie nastąpiła - dodała Łętowska.
Lekarka: spowodowało to zawężenie miejsc, gdzie kobiety mogą uzyskać pomoc
Dr Gizela Jakubowska-Jagielska - specjalistka położnictwa i ginekologii oraz medycyny matczyno-płodowej, koordynatorka oddziału położniczego z oddziałem patologii PZS Oleśnica - komentowała obecną sytuację z perspektywy lekarza.
- Jeżeli chodzi generalnie o grono lekarzy, to sytuacja jest jasna. Zabrano nam jedną z przesłanek do zakończenia ciąży - mówiła. Przekazała, że "spowodowało to jeszcze większe zawężenie miejsc, gdzie kobiety mogą uzyskać pomoc, nawet zgodnie z tymi przesłankami, które istnieją obecnie".
Przyznała przy tym, że u niej na oddziale "generalnie się to nie zmieniło". - My posługujemy się tymi przesłankami, które istnieją. Dostając skierowanie od danej pacjentki oraz opinię na przykład lekarza psychiatry, że istnieje zagrożenie zdrowia lub życia, ponieważ zdrowie psychiczne jest takim samym zagrożeniem zdrowia jak każde inne, nadal wykonujemy zabiegi zakończenia ciąży - oznajmiła.
OGLĄDAJ REPORTAŻ W TVN24 GO: "Miała mieć na imię..." >>>
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24