Stany Zjednoczone muszą wiedzieć, że to jest ich interes - mówił w "Tak jest" w TVN24 dyplomata Jan Wojciech Piekarski. Odniósł się w ten sposób do zapowiedzi prezydenta Trumpa, że będzie rozmawiał z prezydentem Dudą o stałej bazie wojsk amerykańskich w Polsce. Były dyplomata i były szef Instytutu Adama Mickiewicza Paweł Potoroczyn zaznaczył przy tym, że "nie podejmuję się przesądzenia o prawdziwości tego stwierdzenia".
Donald Trump we wtorek po godz. 18.00 czasu polskiego przyjął w Białym Domu Andrzeja Dudę. Obu prezydentom towarzyszą małżonki: Melania Trump i Agata Kornhauser-Duda.
Podczas improwizowanej konferencji prasowej w Gabinecie Owalnym Trump został zapytany o stałą obecność wojsk USA w Polsce. Odpowiedział, że "rozważa coś takiego".
- Będziemy o tym rozmawiać - powiedział.
Trump zadeklarował, że bezpieczeństwo Polski jest dla niego prawie tak samo ważne jak dla prezydenta Dudy. Mówił również, że Polska to wielki kraj, a Polacy są wspaniałymi ludźmi. - Polska jest ważna dla mnie. Jest także ważna dla mojego narodu - zapewnił.
Potoroczyn pytany, na ile wypowiedź Trumpa na temat stałej obecności jest wiążąca, a na ile jest kurtuazją, przypomniał, że "The Washington Post" prowadzi tak zwany licznik kłamstw amerykańskiego prezydenta. - W ciągu 550 dni swojej kadencji Donald Trump wypowiedział 4,6 kłamstw dziennie - powiedział, powołując się na dane zebrane przez gazetę.
Dodał, że w związku z tym "nie podejmuje się rozsądzić", czy wypowiedź ta jest prawdziwa.
Drugi gość programu, Jan Wojciech Piekarski uznał z kolei wspomniane rozmieszczenie wojsk amerykańskich w Polsce jako możliwe, "jeżeli Pentagon uzna, że jest to potrzebne dla obronności Stanów Zjednoczonych”. Zaznaczył jednak, że nie można prowadzić dialogu w sposób: „my was kupimy jako najemników, żebyście nas bronili”.
- Stany Zjednoczone muszą wiedzieć, że to jest ich interes - zaznaczył.
"Ta wizyta nie zostanie odnotowana"
- Mam złą wiadomość do pana prezydenta Trumpa, jeżeli ta wizyta służy zbudowaniu poparcia wśród naszych rodaków w związku z midterm elections [tegorocznymi wyborami do Kongresu - red.]. Otóż reguła jest taka, że w wyborach prezydenckich Polonia głosuje na republikanów, a w parlamentarnych - na demokratów. I ta reguła się powtarza od lat - wskazał Potoroczyn.
Dodał, że "jeżeli to była część intencji Trumpa, to było to dosyć chybione".
- Z punktu widzenia medialnego wizyta prezydenta Dudy jest bardzo niewykorzystana - stwierdził Piekarski, były ambasador RP w Izraelu. - Robiłem pierwszą wizytę prezydenta Kwaśniewskiego (2002 r. - red.) i wtedy były wywiady na żywo, jazda z jednego studia do drugiego. Ta wizyta nie będzie tak odnotowana - ocenił.
- Bo tamtą przygotowali zawodowcy - wtrącił Potoroczyn.
Piekarski podkreślił, że "im wtedy zależało, żeby pokazać Polskę jako kraj ubiegający się o członkostwo w Unii Europejskiej".
"To błąd, że prezydent tam nie pójdzie"
Potoroczyn zauważył z kolei, iż w Polsce "niedoceniane jest to, że Stany Zjednoczone jako państwo są opiekunem pamięci o Holocauście". - USA angażują się we wszystkie poważne, międzynarodowe inicjatywy dotyczące pamięci o zagładzie Żydów - mówił.
- Błędem jest, że do tego muzeum (United States Holocaust Memorial Museum - red.) prezydent Duda nie pójdzie - wtrącił Piekarski. - Bill Clinton je otwierał, był w nim także prezydent Kwaśniewski - dodał Potoroczyn.
"Warto Trójmorze popierać, ale nie jako alternatywę dla UE"
Paweł Potoroczyn pytany, czy Inicjatywa Trójmorza jest dla Polski dobra, odpowiedział, że "jako patriota i Polak może się cieszyć, że taka inicjatywa odrywa się od ziemi".
Poparcie dla Inicjatywy wyrażał między innymi Donald Trump, a rozmowy na ten temat są wpisane w plan wizyty Andrzeja Dudy w Waszyngtonie.
Potoroczyn zaznaczył jednak, że istnieje różnica między statusem obserwatora (taką rolę w Inicjatywie będą pełnić Niemcy - red.) a uczestnika.
Piekarski powiedział, że "warto ten projekt popierać, ale pod warunkiem, że nie będziemy go traktować jako alternatywy dla Unii Europejskiej".
- Nawet jeżeli Trump zwaliduje koncept Trójmorza, to wcale nie znaczy, że ta walidacja przetrwa jeden czy drugi sezon polityczny - podkreślił Potoroczyn.
Według niego "to może być gest wobec gościa".
- Trump świetnie pamięta, jak został przyjęty w Warszawie. Może chcieć być szczególnie serdeczny i zauważać Trójmorze. Nie przejmowałbym się tym, co padnie w grzecznościowych deklaracjach - powiedział Potoroczyn.
Autor: akw//plw / Źródło: Tak Jest TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24