Na szczęście żyjemy w państwie prawa. Jeżeli ktoś pieniądze, najzwyczajniej mówiąc, ukradł, to oczywiście istnieją narzędzia, żeby je odzyskać. Jeżeli instytucja wydała środki niezgodnie z przeznaczeniem, a są beneficjenci tych środków, to również wobec nich, o ile oczywiście złamali prawo, można domagać się zwrotu - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister finansów Andrzej Domański. Odniósł się do wydatków ze środków publicznych, które budzą wątpliwości i wymagają zbadania, oszacowanych przez obecny rząd na 100 miliardów złotych.
W piątek w KPRM szefowie MSWiA, MS i MF: Tomasz Siemoniak, Adam Bodnar i Andrzej Domański podpisali międzyresortowe porozumienie dotyczące skoordynowania działań podległych im służb. Ma dotyczyć zabezpieczenia i odzyskiwania mienia Skarbu Państwa wydanego niezgodnie z prawem, na szkodę interesu publicznego.
Premier Donald Tusk ocenił na konferencji prasowej, że za rządów PiS został stworzony "układ zamknięty", czyli mechanizm wykorzystywania środków publicznych, urzędów i pracowników w kampanii wyborczej na rzecz partii rządzącej.
Mówił, że Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) oszacowała wydatki ze środków publicznych, które budzą wątpliwości i wymagają zbadania, na 100 miliardów złotych. Szef rządu dodał, że obecnie jest ponad 60 zawiadomień do prokuratury w związku z tymi sprawami. - Kwota nieprawidłowości objęta tymi zawiadomieniami, czyli to, co jest już udokumentowana i to, co będziemy odzyskiwać, to jest ponad 3,2 mld zł. To już jest bardzo dokładnie opisane i będziemy skutecznie domagać się zwrotu tych środków - zapowiedział premier. Zaznaczył, że "w pozostałym zakresie" precyzyjnie opisano już nieprawidłowości na ponad 5 mld zł.
Domański: te kwoty robią wrażenie
Do sprawy odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister finansów Andrzej Domański. Pytany, czy jest jakaś szansa na to, żeby odzyskać jakieś pieniądze ze 100 miliardów, odparł, że "zdecydowanie na to liczy".
Podkreślił, że "mówimy o potężnych kwotach". - My w Ministerstwie Finansów, operując na budżecie, jesteśmy oczywiście przyzwyczajeni do dużych kwot, ale te kwoty, które pojawiają się w ramach tych czynności, naprawdę robią wrażenie, bo w tej chwili kontrolujemy wydatki na kwotę 100 miliardów złotych. Wobec wydatków na kwotę 5 miliardów złotych już jesteśmy przekonani, że mamy do czynienia z nieprawidłowościami - mówił.
Domański: chcielibyśmy, aby jak największy procent z tych środków wrócił do budżetu
Domański powiedział, że są narzędzia do tego, żeby odzyskać pieniądze. - Na szczęście żyjemy w państwie prawa. Jeżeli ktoś pieniądze, najzwyczajniej mówiąc, ukradł, to oczywiście istnieją narzędzia, chociażby tak zwany regres. Jeżeli instytucja wydała środki niezgodnie z przeznaczeniem, a są beneficjenci tych środków, to również wobec beneficjentów tych środków, o ile oczywiście złamali prawo, można domagać się zwrotu - wyjaśnił.
- Będziemy tutaj współpracować właśnie z Ministerstwem Sprawiedliwości, oczywiście z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz oczywiście z Krajową Administracją Skarbową, jako tym organem, który ma narzędzia, które służą do dokonywania odpowiednich czynności - dodał.
Minister został zapytany, jaką obietnicę złożył premierowi, jeśli chodzi o kwotę, jaką może odzyskać ze 100 miliardów złotych.
- Ja w tej chwili nie chciałbym wyrokować, jak dużo z tych środków trafi z powrotem do budżetu. Oczywiście chcielibyśmy, aby jak największy procent z tych środków, które zostały wydane niezgodnie z prawem wrócił, bo to są nasze wspólne pieniądze - powiedział.
Minister finansów: najbliższy Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów zajmie się Kredytem na start
Szef MF został zapytany także o projekt programu Kredytu na start. Powiedział, że widział się z ministrem rozwoju Krzysztofem Paszykiem trzy tygodnie temu.
- Na najbliższym Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów minister Paszyk będzie przedstawiał nie tylko tak zwany Kredyt na start, ale również inne rozwiązania, które mają służyć temu, by dostępność mieszkań w Polsce była większa - przekazał. Jak zaznaczył, "to jest nasze zobowiązanie z umowy koalicyjnej".
Pytany, czy nie trafia do niego argument, że "to jest pakowanie pieniędzy do kieszeni deweloperów", minister finansów opowiedział, że "potrzebne są zarówno rozwiązania, które zwiększają dostępność do kredytu, bo wiemy, że przy takich stopach procentowych, jakie mamy obecnie w Polsce, zdecydowana większość Polaków jest odcięta od kredytu hipotecznego", ale, jak dodał, w jego ocenie "przede wszystkim powinniśmy się skupić na tych rozwiązaniach, które będą zwiększać podaż mieszkań, czyli krótko mówiąc, które będą sprawiały, że mieszkań w Polsce będzie budowało się więcej".
- Dla mnie na przykład bardzo istotne jest budownictwo komunalne, współpraca z samorządami, dlatego że wiemy, że nie możemy skupiać się tylko na największych kilku miastach. To muszą być programy, które sprawią, że również w tych średnich i mniejszych ośrodkach mieszkań będzie powstawać po prostu wyraźnie więcej - dodał.
Minister rozwoju pod koniec lipca zapowiedział, że po wakacjach przedstawi kompleksowy projekt mieszkaniowy, składający się nie tylko z programu kredytowego, ale też między innymi wsparcia budownictwa społecznego. Jego zdaniem, będzie to nowa przestrzeń do rozmowy z koalicjantami na temat poparcia projektu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24