Marszałek Sejmu Elżbieta Witek została zapytana o treść wyjaśnienia Komendanta Głównego Policji w sprawie sytuacji z posłanką Barbarą Nowacką, która została spryskana przez policjanta gazem podczas demonstracji. Witek nie odpowiedziała wprost na pytanie. Utrzymywała, że posłowie uczestniczący w manifestacjach nie mogą mówić, że podejmowali interwencję poselską. Dodała, że manifestacje te były nielegalne.
Kancelaria Sejmu poinformowała 29 listopada, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek "rozmawiała z Komendantem Głównym Policji generałem Jarosławem Szymczykiem w sprawie okoliczności użycia gazu łzawiącego wobec posłanki Barbary Nowackiej w trakcie sobotnich demonstracji". "Oczekiwane są niezwłoczne, pisemne wyjaśnienia w tej sprawie" - napisano.
1 grudnia PAP ustaliła, że pisemna odpowiedź Szymczyka została wysłana do marszałek Sejmu. Nieznana jest jej treść.
Marszałek Sejmu: nie było zatrzymania żadnego posła
O to właśnie pytana była Witek podczas wtorkowej konferencji w Sejmie. - Chciałabym wyjaśnić jedno, żeby sprawa była jasna i oczywista: udział posłów w tych manifestacjach był udziałem w manifestacjach nielegalnych - odpowiedziała.
- Znam swoje prawa i obowiązki wynikające z konstytucji, z Regulaminu Sejmu, a także ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Chciałabym bardzo wyraźnie powiedzieć: posłowie nie mogą mówić o tym, że podejmowali interwencję poselską, ponieważ w ustawie jest enumeratywnie wymienione, czym jest interwencja poselska - mówiła. - W tym przypadku nie miała ona miejsca - oceniła.
1. Poseł lub senator ma prawo podjąć - w wykonywaniu swoich obowiązków poselskich lub senatorskich - interwencję w organie administracji rządowej i samorządu terytorialnego, zakładzie lub przedsiębiorstwie państwowym oraz organizacji społecznej, a także w jednostkach gospodarki niepaństwowej dla załatwienia sprawy, którą wnosi we własnym imieniu albo w imieniu wyborcy lub wyborców, jak również zaznajamiać się z tokiem jej rozpatrywania.
Witek stwierdziła, że w tej sprawie stała się "skrzynką kontaktową". - Posłowie uznali, że trzeba mnie o tym poinformować i oczekiwali ode mnie reakcji. Ja ją podjęłam, chociaż tak naprawdę mielibyśmy do czynienia z interwencją poselską, gdyby ci posłowie, uczestniczący w manifestacjach, napisali oficjalne pismo do instytucji, na przykład do Komendanta Głównego Policji czy do komendanta miejskiego policji, i czekali na odpowiedź, zgodnie z ustawą, 14 dni - powiedziała.
W przypadku gdyby posłowie nie otrzymali odpowiedzi - mówiła dalej marszałek Sejmu - wtedy mogliby się do niej zwrócić, "z prośbą, że uniemożliwia się im wykonywanie mandatu" posła. - Wtedy moja interwencja byłaby oczywista - oceniła.
Marszałek Sejmu powiedziała też, że "nie było żadnego zatrzymania żadnego posła". - W związku z tym komendant poinformował mnie, że chociaż ubolewa nad tym faktem (sytuacji z posłanką - red.), formalnie nie informował mnie, jako marszałka Sejmu, bo zatrzymania nie było - podsumowała. Nie przytoczyła więcej szczegółów na temat wyjaśnień od gen. Szymczyka.
KONKRET24: Użycie gazu podczas manifestacji "zwykłym odruchem"? To sprzeczne z ustawą i policyjnym szkoleniem
Do sytuacji z użyciem gazu łzawiącego wobec posłanki KO Barbary Nowackiej doszło 28 października na stołecznej Trasie Łazienkowskiej. Trwała tam manifestacja osób sprzeciwiających się orzeczeniu w sprawie aborcji, które wydał Trybunał Konstytucyjny. Tuż przed tym zdarzeniem - jak wynika z nagrań i zdjęć z tamtego miejsca - Nowacka wyciągnęła i skierowała w stronę funkcjonariuszy legitymację poselską. Mimo to została spryskana gazem z niewielkiej odległości.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jak policjant zachowywał się wobec Nowackiej? Nowe nagranie
Źródło: TVN24, tvn24.pl