Mam takie poczucie, że dzisiaj PiS rozmawiał sam z sobą, to znaczy prezydent z rekomendacji PiS-u rozmawiał z premierem, z ministrami z rekomendacji PiS-u. Coś ustalono, ale nie bardzo wiadomo co - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Paweł Poncyljusz (KO), komentując posiedzenie Rady Gabinetowej. - Snucie hipotez i krytykowanie prezydenta w sytuacji, w której toczy się bardzo niebezpieczna gra ze strony prezydenta Federacji Rosyjskiej, to nie jest konstruktywna rola opozycji. Stąd jak sądzę decyzja prezydenta, że nie warto dawać przestrzeni do dalszego uprawiania swego rodzaju harców politycznych wokół polityki zagranicznej - skomentował wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk.
- Rada Gabinetowa zgodnie z konstytucją odbywa się z udziałem prezydenta, na jego zaproszenie, które przyjął pan premier oraz członkowie rządu. Ona była niezbędna po to, żeby wobec tych ważnych wyzwań, które czekają nas w najbliższych tygodniach i miesiącach, czyli z jednej strony eskalacja napięcia na Bliskim Wschodzie, z drugiej strony zbliżające się obchody 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz, jeszcze z innej strony ten atak narracyjny ostatnich tygodni ze strony prezydenta Federacji Rosyjskiej, skoordynować działania osób odpowiedzialnych za politykę zagraniczną - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk.
We wtorek, z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy odbyło się posiedzenie Rady Gabinetowej, czyli posiedzenie rządu pod przewodnictwem głowy państwa. Tematem obrad były ostatnie wydarzenia na Bliskim Wschodzie, obchody 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz - Birkenau oraz zadania polityki historycznej w kontekście relacji polsko-rosyjskich.
- Za politykę zagraniczną państwa odpowiada prezydent, współdziałający z rządem, z panem premierem, z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, więc to było optymalne gremium, żeby tego rodzaju wspólną linię ustalić - ocenił wiceminister, pytany o brak udziału opozycji podczas Rady.
"Bardzo dobrze, że prezydent nie jedzie do Jerozolimy"
Pytany o konkluzje z tego spotkania, odpowiedział, iż jedną z nich jest to, że prezydent nie jedzie do Jerozolimy 23 stycznia na obchody 75. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
- I bardzo dobrze, bo jeżeli odmówiono mu możliwości zabrania tam głosu, to jest po prostu niezrozumiałe i niewytłumaczalne, to jest upokarzające dla Polski, gdyby tam był prezydent bez prawa zabrania głosu - ocenił Szynkowski vel Sęk.
"Działamy wspólnie"
Wiceszef MSZ poinformował również, że w sprawie Bliskiego Wschodu rząd ustalił, że "działa wspólnie, koordynując działania wewnątrz kraju, ale też koordynując te działania z partnerami z jednej strony w globalnej koalicji walczącej z ISIS, z drugiej strony wewnątrz Unii Europejskiej, wewnątrz Sojuszu Północnoatlantyckiego".
- W piątek spotyka się Rada Unii Europejskiej w formacie ministrów spraw zagranicznych na nadzwyczajnym spotkaniu poświęconym tej tematyce. Polska była konsultowana przy organizacji tego spotkania, więc działamy z jednej strony w pełnej koordynacji z prezydentem, z drugiej strony z naszymi partnerami - dodał.
"Rada Gabinetowa była ucieczką od formatu, w jakim powinno się odbyć spotkanie"
Wiceprzewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Paweł Poncyljusz przyznał, że "zgadza się z tymi, którzy mówią, że dzisiejsza Rada Gabinetowa była ucieczką od formatu, w jakim powinno się odbyć spotkanie, a więc w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego".
Zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego chciała opozycja.
- Ja przypominam sobie, jak Andrzej Duda tak lekko szafował w czasie kampanii pięć lat temu hasłem, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego to jest instytucja, którą będzie zwoływał dość często, konsultując się z przedstawicielami innych sił politycznych, nie tylko tych, które wchodzą w skład rządu - mówił.
"PiS rozmawiał sam ze sobą"
- Mam takie poczucie, że dzisiaj PiS rozmawiał sam z sobą, to znaczy prezydent z rekomendacji PiS-u rozmawiał z premierem, z ministrami z rekomendacji PiS-u. Coś ustalono, ale nie bardzo wiadomo co - ocenił.
Poncyljusz podkreślał, że "sprawa Iranu jest bardzo poważnym problemem". - On wykracza poza taką zwykłą politykę rządu dotyczącą spraw zagranicznych. Należy się spodziewać, że ten temat będzie tematem o wiele dłużej trwającym niż tylko zakres jednej kadencji - skomentował.
- Tak naprawdę nie wiemy, jak Polska przygotowana jest na dalsze wydarzenia, które mogą się w związku z Iranem pojawić, co by się stało i jakie zapadłyby decyzje, gdyby się okazało, że nasi partnerzy amerykańscy oferują naszym wojskom udział w jakiejś misji. Decyzje, które podejmie dzisiejszy rząd, mogą mieć swoje skutki właśnie za kilka dni, więc wydaje się, że gdyby naprawdę była intencja takiej troski i szukania obopólnej narodowej zgody, jeśli chodzi o te wydarzenia, to powinna odbyć się Rada Bezpieczeństwa Narodowego, a nie Rada Gabinetowa - zaznaczył.
"Nie warto dawać przestrzeni do dalszego uprawiania swego rodzaju harców politycznych"
Szynkowski vel Sęk odpowiedział, że PiS "nie boi się opozycji ani nie zamierza jej lekceważyć".
- Natomiast działania opozycji w ostatnich tygodniach w zakresie polityki zagranicznej, komentowania tej polityki, ale także próby wprowadzenia dualizmu w sferę polityki zagranicznej i podważenia roli rządu w jej kreowaniu - jak sądzę - prowadziły pana prezydenta do wniosku, że nie ma dzisiaj przestrzeni do tego, żeby opozycja mogła w sposób konstruktywny uczestniczyć w konsultacjach na temat przyszłości i przyszłych najbliższych działań - powiedział.
- Snucie hipotez i krytykowanie prezydenta w sytuacji, w której toczy się bardzo niebezpieczna gra ze strony prezydenta Federacji Rosyjskiej to nie jest konstruktywna rola opozycji. Stąd jak sądzę decyzja pana prezydenta, że nie warto dawać przestrzeni do dalszego uprawiania swego rodzaju harców politycznych wokół polityki zagranicznej - dodał.
"To jest kara"
Paweł Poncyljusz stwierdził, że "to jest kara za to, że nie ma czołobitności wobec tego, co robi rząd i prezydent w takich krytycznych sprawach, które dzieją się na przestrzeni trzech tygodni".
- Jeżeli opozycja, mając informacje, które spływają z mediów, komentuje nie w takim duchu, w jakim sobie rząd życzy, to za karę będą siedzieli w kącie i nie będą do niczego dołączani. To jest o tyle fałszywa i ślepa uliczka, że to może spowodować, że już dzisiaj podważona wiarygodność w stosunkach międzynarodowych zostanie jeszcze bardziej pogłębiona - ocenił.
Autor: kb//tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24